Filmy Science-Fiction 2019 – 56 Tytułów SF – Podsumowanie roku

Największa, aktualizowana polska lista filmów SF – Najlepsze filmy Science Fiction 2019 roku. Zapraszamy na opisy, trailery oraz recenzje i opinie o obejrzanych przez nas filmach. W ósmej edycji naszego zestawienia, wybraliśmy dla Was najlepsze filmy SF 2019 i najciekawiej zapowiadające się tytuły spośród 300 planowanych produkcji z całego świata. Jak zawsze prócz klasycznych filmów z gatunku Sci-Fi, znalazło się miejsce na te luźniej powiązane z fantastyką naukową, a także filmy o kosmosie, których akcja częściowo toczy się w przestrzeni kosmicznej. Oczywiście nie mogło zabraknąć w naszym zestawieniu sporej liczby produkcji niszowych i niezależnych, których nie zobaczycie na kinowych ekranach. Listę filmów będziemy aktualizowali na bieżąco o kolejne tytuły, zwiastuny oraz oceny i recenzje obejrzanych filmów.

FILMY SCIENCE FICTION 2019 ROKU

Opisy, Zwiastuny i Recenzje filmów Sci-Fi 2019

 

Czy filmy SF 2019 roku przyniosły oczekiwaną poprawę jakości w kinie gatunkowym, czy też podobnie jak rok temu dostarczyły więcej rozczarowań niż miłych niespodzianek?Jak każdy miłośnik gatunku sci-fi pragnąłem, aby rok 2019 przyniósł nam ożywienie zwłaszcza w kosmicznej tematyce. Niestety tak się nie stało – może poza nielicznymi wyjątkami – a co gorsza nie sama filmowa jakość była problemem, lecz także i ilość. Pierwszy raz od wielu lat zdarzały się długie miesiące, w których nie było o czym pisać, ani co recenzować. 2019 rok zaskoczył sporym wydłużeniem się okresów między festiwalowymi premierami filmów, a ich wejściem do szerszej dystrybucji. Aż ponad połowa produkcji, które znalazły się na naszej liście tytułów science-fiction A.D. 2019, nie weszła bowiem jeszcze do polskiej dystrybucji.

Wiele z tytułów, wyszczególnionych na poniższej liście, będziemy mieli zatem możliwość zobaczenia dopiero w 2020 roku. Dość niebywała sytuacja i nie wiem z czego wynika. Być może proces sondowania najlepszych dla danego filmu form dystrybucji wydłuża się w obecnych warunkach rynkowych? Czy to wynik rosnącej ilości festiwali filmowych w kalendarzu, czy może efekt gry dystrybutorów o wywalczenie jak najlepszych warunków od serwisów streamingowych? Następne lata pokażą czy to trwały trend, czy raczej jednoroczne zjawisko.
Wróćmy jednak do jakości jaką dostarczyły nam filmy science-fiction 2019 roku, które mieliśmy możliwość zobaczyć.
Ogólnie mam wrażenie, że ten rok był jeszcze gorszy niż nijaki poprzedni. Być może był to konieczny rok przejściowy, bo przecież wszyscy czekamy z wypiekami na nową „Diunę”, czy chociażby film „Tenet” od Nolana, które wejdą na ekrany w przyszłym roku. Pocieszam się, że taki rok przestoju i spowolnienia, jaki doświadczyliśmy, może być niczym cisza przed burzą. Oby. Filmy science fiction 2019 przyniosły dawkę dość przeciętnych i przyziemnych produkcji, ale jak zawsze parę tytułów pozytywnie zaskoczyło, a szczególnie jeden wybił się ponad resztę. Ale po kolei.

 

NAJLEPSZY FILM SCIENCE FICTION 2019 ROKU?

Wielkiej konkurencji nie było, a jeden film wybijał się zdecydowanie na tle pozostałych. Mowa o „Ad Astra” Jamesa Grey’a, produkcji w dużej mierze spełniającej wieloletnie oczekiwania miłośników klasycznej fantastyki naukowej o eksploracji kosmosu. Wprawdzie to specyficzny film, który został stworzony bardziej do odbierania i chłonięcia niż do wnikania w zawiłości fabuły, i z tego też względu nie jest on dla każdego, to jednak stanowi on pozycję obowiązkową dla marzycieli i fanów kina science fiction o podróży kosmicznej z przesłaniem. Produkcja ta odchodzi od założeń mainstreamu, zachowując czar kina niezależnego, stawiając na powolną narrację i budowanie atmosfery, z lekkim lekceważeniem traktując zawiłości fabularne. Cieszę się, że w obecnej sytuacji rynkowej i naciskach włodarzy studiów na lekkostrawną efektowność produkcji i duże zwroty z inwestycji, udało się stworzyć ambitny film za duże pieniądze, który mocno odbiega od mainstreamu, ale zachowuje jednocześnie blockbusterowy przepych audiowizualny.

 

NAJWIĘKSZE ZASKOCZENIE W FILMACH SF 2019 ROKU?

W stosunku do filmów science-fiction debiutujących na najpopularniejszej platformie streamingowej w Polsce (Netflix) już przyzwyczailiśmy się obniżać oczekiwania. Najczęściej to bowiem marne lub co najwyżej przeciętne produkcje.
Tymczasem już na początku roku Netflix zaskoczył nas zupełnie, serwując smaczne danie w postaci filmu „Jestem matką”. Australijski reżyser, Grant Sputore, świetnie wykorzystał tutaj  konwencję scifi, by opowiedzieć nam interesującą i niebanalną historię o trudach wychowania i macierzyństwa, o relacjach człowieka ze sztuczną inteligencją oraz matki z córką i odwrotnie. Otrzymaliśmy dobry film o młodzieńczym buncie wobec autorytetów i ideologii wpajanych od najmłodszych lat oraz o szukaniu własnej drogi. „I Am Mother” to przedstawiciel ambitnego science-fiction, w którym sfera fabularna ważniejsza jest od samej formy.

Jednak jeszcze lepszą produkcją okazał się hiszpański „El hoyo” czyli „Platforma”, który mogliśmy zobaczyć dopiero pod koniec marca 2020 roku dzięki Netflixowi. Bardzo inteligentny film, który mimo nawiązywania do kultowego „Cube” jest nowatorski, wciągający, brutalny i szokujący. Podziwiam ten film za fabularną konsekwencje, pomysł, przesłanie oraz za wyjątkową mądrość. Nie jest bowiem tak łatwo w sensowny sposób przedstawić opartą na kapitalizmie rzeczywistość. Ten kameralny film w dosadny i brutalny sposób obnaża ludzką naturę oraz pełen jest alegorii, daje do myślenia i zmusza do interpretacji na wieloraki sposób. Brawo!

 

NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE WŚRÓD FILMÓW SCI FI 2019 ROKU?

Najgorszym filmem roku mógłbym okrzyknąć bez wahania „Doom: Annihilation” – dzieło wręcz katastrofalne nie tylko w samej formie. Jednak bądźmy szczerzy – chyba nikt nie miał wielkich oczekiwań od niskobudżetowej ekranizacji gry FPS. Nie można zatem w jego przypadku mówić o rozgoryczeniu.

Boleśnie rozczarowały zatem inne produkcje, które święciły triumfy w Box Office na dalekim wschodzie i dawały nadzieję na tchnienie tak oczekiwanej świeżości w kinie science-fiction. Chińska ofensywa efektownych produkcji „Wędrująca Ziemia” oraz „Twierdza Szanghaj”, skończyła się jednak jakościową klapą. Niestety specyfika komercyjnego kina azjatyckiego, stanowi nadal barierę zbyt dużą, aby można się było przez nią lekko przebić europejskiemu widzowi. Zwłaszcza pierwszy z wymienionych filmów niósł realną nadzieję na coś zupełnie nowego w SF. Jednak wszystko co dobre w tym filmie zaprzepaszczono papierowymi postaciami i niedorzecznymi zwrotami akcji. Szkoda zmarnowanego potencjału i decyzji twórców o wzorowaniu się na powierzchownych blockbusterach.


Filmy science fiction 2019 roku to oczywiście znacznie więcej tytułów, o których piszemy w poniższym zestawieniu. Postaramy się aktualizować listę o nieuwzględnione tytuły, którymi warto się zainteresować, a także o recenzje filmów teraz oczekujących na naszą ocenę.

 

FILMY SF 2019

Indeks filmów Sci Fi 2019
Sortowanie wg subiektywnych rekomendacji

Pamiętajcie, że nie jesteśmy ostateczną wyrocznią, chcemy jedynie pomagać i inspirować Was do seansów.
Gusty są różne i każdy czego innego oczekuje od filmu. My tylko sugerujemy, podpowiadamy i zbieramy najważniejsze filmy scifi danego roku :)

 

 

POLECAMY:


 

MOŻNA ZOBACZYĆ:


 

ODRADZAMY:


 

W POCZEKALNI:
filmy czekające na ocenę;
ograniczona dystrybucja w Polsce lub
przesunięta na 2020 rok

NAJLEPSZE FILMY SCIENCE FICTION 2019

Opisy, Trailery i Recenzje filmów Sci Fi 2019
Sortowanie wg subiektywnej rekomendacji

Im wyżej film na liście, tym mocniej go polecamy. Filmy czekające na ocenę sortowane są alfabetycznie po tytule pod już ocenionymi filmami.
Kliknij na obrazek obok krótkiego opisu filmu, by zobaczyć trailer, recenzję lub informacje o filmie.

 

AD ASTRA

Premiera:
18 września 2019 (Wielka Brytania);
20 września 2019 (świat)

Astronauta Roy McBride (Brad Pitt) podróżuje na zewnętrzne krawędzie Układu Słonecznego, aby odnaleźć swojego zaginionego ojca, który zaginął 20 lat wcześniej podczas misji na Neptunie, gdzie miał prowadzić poszukiwania życia pozaziemskiego. Bohater ma odkryć tajemnice, która zagrożą przetrwaniu naszej planety oraz rzucą wyzwanie naturze ludzkiej egzystencji, a także zakwestionują nasze wyobrażenie o miejscu człowieka w kosmosie.

Film “Ad Astra” to spełnienie wieloletnich oczekiwań miłośników klasycznej fantastyki naukowej o eksploracji kosmosu. James Grey stworzył film bardziej do odbierania i chłonięcia niż do wnikania w zawiłości fabuły, dlatego nie jest on dla każdego. Produkcja odchodzi bowiem od założeń mainstreamu, zachowując czar kina niezależnego. Tutaj najważniejsza jest atmosfera, a nie zawiłości fabularne, czy wartka akcja. To bez wątpienia uczta dla oczu i uszu oraz pozycja obowiązkowa dla marzycieli i fanów kina science fiction z przesłaniem. Znacznie więcej argumentów za wyróżnieniem „Ad Astra” w aglomeracie jaki oferują filmy scifi 2019 roku przytaczasz w pełnej recenzji, linkowanej poniżej. Nie omijam również minusów tej produkcji, gdyż nie jest to film wolny od wad.

Werdykt: Polecam (dr Gediman)

PEŁNA RECENZJA >>


JESTEM MATKĄ / I Am Mother

Premiera:
25 stycznia 2019 (USA – Sundance Film Festival)
7 czerwca 2019 (Polska – Netflix)

Nastoletnia dziewczyna jest wychowywana pod ziemią przez sympatycznego robota, zwanego „Matką”, który został zaprojektowany w taki sposób, aby mógł pomóc zaludnić Ziemię po wyginięciu ludzkości. Unikalna więź między bohaterką a robotem zostaje zagrożona, gdy przybywa do nich nieznajoma z niepokojącymi wieściami, które zakwestionują obraz świata, do jakiej przekonał bohaterkę jej sztuczny opiekun …

Debiutujący, australijski reżyser, Grant Sputore, umiejętnie wykorzystał konwencję science-fiction, by opowiedzieć ciekawą historię o trudach wychowania i macierzyństwa, o relacji nie tylko robot-człowiek, ale także matka-córka oraz o młodzieńczym buncie wobec autorytetów, zasad postępowania i ideologii wpajanych od najmłodszych lat, i szukaniu własnej drogi.
„I Am Mother” to przedstawiciel ambitnego scifi, w którym sfera fabularna ważniejsza jest od samej formy. Pomimo iż odstaje głębią przekazu od takich produkcji jak chociażby „Ex Machina”, to jednak wyróżnia się na tle dzisiejszych, przeważnie płytkich acz efektownych produkcji z elementami sci-fi i zasługuje na wyróżnienie oraz wysoką pozycją na naszej liście: filmy sf 2019. Czytaj dalej >>

Werdykt: Polecam (dr Gediman)

PEŁNA RECENZJA >>


PLATFORMA / El hoyo

Premiera:
6 września 2019 (Toronto International Film Festival)
20 marca 2020 (Polska; Netflix)

Bliska przyszłość. Ludzie próbujący poprawić swój status społeczny są rekrutowani do nietypowego eksperymentu. Wyselekcjonowani trafiają do pionowego więzienia z jedną celą na poziom. Na jednym poziomie mogą przebywać tylko dwie osoby. Raz dziennie platforma z jedzeniem zjeżdża z góry do dołu. Dla osób uwięzionych na najniższych poziomach zjeżdżają tylko resztki. Niekończący się koszmar uwięzionych w „Dziurze”.

 

Po filmie „Cube”, rozdrobnionym jeszcze na coraz gorsze kolejne części, wydawało się, że nic w tematyce laboratoryjnego „labiryntu dla ludzi” nie będzie w stanie zaskoczyć. Tymczasem hiszpańska produkcja „El hoyo” zdumiewa, szokuje i co ważniejsze przykuwa uwagę od samego początku aż do w pełni satysfakcjonującego końca. Podziwiam ten film za fabularną konsekwencje, pomysł, przesłanie oraz za wyjątkową mądrość. Nie jest bowiem tak łatwo w sensowny sposób przedstawić opartą na kapitalizmie rzeczywistość bazując na wąskiej grupie ludzi i ciasnej przestrzeni. Ten kameralny film w dosadny i brutalny sposób obnaża ludzką naturę. Pełen jest alegorii, daje do myślenia i zmusza do interpretacji na wieloraki sposób. Brutalne, ale inteligentne kino,  w dodatku bardzo dobrze i konsekwentnie prowadzone i świetnie zagrane. Brawo!

Werdykt: Polecam (dr Gediman)


PRZYNĘTA  / SERENITY

Premiera festiwalowa: 24.01.2019 (świat)

Baker Dill (Matthew McConaughey) jest kapitanem łodzi rybackich i prowadzi wycieczki po spokojnej, tropikalnej wyspie Plymouth. Jego poukładane życie zostaje zburzone, gdy odnajduje go była żona, Karen (Anne Hathaway), która rozpaczliwie prosi go pomoc. Błaga Dilla, by uratował ją i ich młodszego syna przed nowym, gwałtownym mężem (Jason Clarke). Karen planuje zabrać męża na wyprawę wędkarską, by tam rzucić go rekinom i zostawić na śmierć. Widok Karen przypomniał Dillowi życie, o którym długo próbował zapomnieć. Gdy toczy on wewnętrzną walkę między dobrem a złem, jego świat pogrąża się w nowej rzeczywistości, która może nie jest tym, czym się wydaje…

Film, który ani nie porywa, ani nie jest rewolucyjny w tematyce kwestionowania rzeczywistości, a jednak który potrafi wciągnąć, utrzymać uwagę widza i w końcówce postawić na głowie świat przedstawiony. Nawet jeżeli suspens i pułapkę na widza, jaką przygotowali scenarzyści, da się w pewien sposób wcześniej przewidzieć, a ukazana intryga okazuje się nie tak zaskakująca, jak początkowo mogło się zdawać, to jednak te elementy tylko nieznacznie obniżają ogólną ocenę filmu. „Przynęta” bowiem dodaje swoje trzy grosze do tematu poruszanego w filmach m.in. „Trzynaste piętro”, czy „Mroczne miasto” i stanowi interesujący gatunkowy konglomerat, w którym reżyser bawi się konwencją m.in. kryminału, thrillera, jak i sci-fi. Jest to film bardzo solidnie wykonany od strony technicznej i więcej niż porządnie zagrany. Mimo wad pewnej przewidywalności i braku przełomowości, nie najlepiej rozpisanych postaci dalszego planu i zbyt krótkiej końcówki, „Przynęta” staje się jednym z najbardziej interesujących pozycji zestawienia: filmy science fiction 2019 roku.

Werdykt: Polecam (dr Gediman)


LIGHT OF MY LIFE 

Premiera:
8 luty 2019 (Festiwal filmowy w Berlinie);
9 sierpnia 2019 (USA)

Ojciec przemierza wraz ze swoim dzieckiem niemal opustoszały świat, który dziesięć lat wcześniej dotknęła pandemia, jaka zredukowała naszą populację o połowę. Gdy ojciec stara się chronić swoje dziecko, zarówno ich więź, jak i człowieczeństwo są poddawane próbie.

 

Film powinien przypaść do gustu osobom, które doceniają spokojny sposób budowania narracji oraz niepokojący przekaz. To przejmujące kino drogi oraz intrygująca opowieść o przetrwaniu w świecie pozbawionym kobiet oraz jedna z najlepszych pozycji w tematyce postapokalipsy w naszym zbiorze: filmy sci fi 2019 roku.

Film Afflecka stylistycznie i tematycznie jest bardzo bliski produkcji „The Road”, ale to nie szkodzi i nie przeszkadza. „Light of my Life” jest filmem mniej szokującym niż dzieło Hillcoata, ale również udanie ukazującym ciemną stronę ludzkiej natury oraz trzymającym w napięciu. Bardzo dobry podkład muzyczny, udane zdjęcia oraz gra aktorska są dodatkowymi atutami.

Werdykt: Polecam (dr Gediman)

PEŁNA OPINIA >>


ALITA: BATTLE ANGEL

Premiera: 5 luty 2019 (świat)
14 lutego 2019 (Polska)

Wybiegamy setki lat w przyszłość. Tytułowa bohaterka, Alita (Rosa Salazar) jest uśpionym, porzuconym na śmietnisku cyborgiem. Zostaje ona znaleziona przez tajemniczego doktora Ido (Christoph Waltz), który postanawia ją aktywować. Alita nie pamięta, kim jest ani skąd pochodzi oraz nie zna świata w jakim się przebudziła. Doktor jest świadom sił drzemiących w tej śmiercionośnej i niebezpiecznej istocie. Dostrzega w niej potencjał oraz możliwości, które mogą odmienić otaczający świat i stara się uchronić ją przed brutalną przeszłością.
Tymczasem jej przyjaciel, Hugo (Keean Johnson) pragnie pomóc bohaterce w odzyskaniu pamięci.
Nagłe wydarzenia, które zagrażają jej bliskim, zmuszają ją do walki na śmierć i życie. Walka odkryje prawdziwe oblicze bohaterki – anioła przynoszącego nadzieję, jak również śmierć.

Dla wszystkich, którzy nie mieli wcześniej styczności z historią Ality – nowy film Rodrigueza będzie naprawdę fajnym doświadczeniem. Fabuła filmu “Alita: Battle Angel” mimo, że miejscami bywa naiwna, to jednak jest ciekawa i chwyta za serce. Zakończenie należy do najlepszych w gatunku do jakich należą prezentowane filmy sf 2019. Świat przedstawiony jest szczegółowy, ładny i bardzo wyjątkowy. Jednak starsze anime pozostawiało widza z chęcią bliższego poznania tajemniczego świata. Nowa Alita nie prowokuje pytań, które samoistnie rodziły się po seansie anime. To moje główne zastrzeżenie do produkcji Camerona. Zapraszam do pełnej recenzji.

Werdykt: Polecam (Guli)

PEŁNA RECENZJA >>

Patrząc na całokształt tej efektownej produkcji, nie mam aż tak pozytywnych wrażeń, jak mój kolega redaktor w powyższej recenzji. Naturalnie film dość dobrze się ogląda, w pełni można zachwycać się animacją głównej bohaterki, a pozytywne wrażenie dają sceny akcji i walk, a także rozmach komputerowej scenografii. Ale o tym, że film daleki jest od ideału świadczą dość sztampowi bohaterowie i schematyczna fabuła. Brakuje tu głębi, jakiegokolwiek istotnego przesłania, a postacie są rozwijane w sposób nierównomierny. Wiele wątków zostało też potraktowanych skrótowo i zbyt naiwnie. Ogólnie nadmiernie sentymentalny scenariusz i powierzchowność nie pomaga w odbiorze poza sferą wizualną. To przyzwoita rozrywka na sobotni wieczór, ale emocjonalnie nie wszedłem w ten film.

Werdykt: Można zobaczyć (dr Gediman)


TERMINATOR: DARK FATE / Mroczne przeznaczenie

Premiera:
23 października 2019 (wybrane kraje UE);
8 listopada 2019 (Polska)

Na razie brak informacji o szczegółach fabuły.
Producentem filmu jest m.in. James Cameron, reżyser dwóch pierwszych części Terminatora. Za reżyserię odpowiada Tim Miller („Deadpool”). Do roli Terminatora powraca Arnold Schwarzenegger, a Sarah’ę Connor po latach zagra ponownie Linda Hamilton. Główną postacią filmu ma być jednak Grace, w którą wcieli się Mackenzie Davis (Mariette z „Blade Runner 2049”). Czekamy na wyraźnie lepszy film niż „Genisys”.

Dla zdeterminowanych do szukania słabych stron tej produkcji, zawsze coś się znajdzie. Z pewnością nie pomógł tutaj słaby wynik w Box Office. Wybierając się do kina musicie być świadomi, że „Terminator: Mroczne Przeznaczenie” daleki jest od dzieła wybitnego. Jednak to kino rozrywkowe, które doskonale spełnia swoją rolę. Jeśli podejdziecie do seansu na luzie, bez próby usilnego zestawiania „Dark Fate” z dwoma, przełomowymi pierwszymi częściami serii, możecie oczekiwać świetnej zabawy. W tym roku, jeśli chodzi o kinowe scifi, nie było o to łatwo.

Werdykt: Polecam  (Guli)

PEŁNA RECENZJA >>

Gdy potraktujecie nowego Terminatora wyłącznie jako dzieło rozrywkowe i gdy pogodzicie się, że to co w tej serii było najlepsze (części pierwsza i druga) pozostanie niedoścignionym wzorem, wówczas macie sporą szansę na dobrą zabawę na seansie. Dużymi plusami filmu oprócz scen akcji, jest nieźle rozpisana postać Grace, którą z pazurem zagrała Mackenzie Davis oraz wszystkie sceny w przyszłości. Pomimo jednak, że film deklasuje „Genisys” i nie jest jawną parodią jak T3, nie brakuje mu poważnych mankamentów. Dużym minusem jest niewiarygodna i nie pasująca do niczego postać Dani Ramos. Nie brakuje także dziur i nieścisłości w scenariuszu, a szczególnie razi niekonsekwencja. Po rewolucji z pierwszych scen filmu, sugerujących, że scenarzyści pragną pchnąć serię na zupełnie nowe tory, później jednak wracamy do tego samego schematu co zwykle, zmieniając tylko rolę poszczególnych bohaterów. Szkoda zmarnowanego potencjału.

Werdykt: Można zobaczyć (dr Gediman)


GODZILLA 2: KRÓL POTWORÓW

Premiera:
29 maja 2019 (świat)
14 czerwca 2019 (Polska)

Gdy odradzają się przedstawiciele starożytnego supergatunku, Rodah, Mothra oraz trójgłowy Król Ghidorah, tytułowy bohater będzie musiał zmierzyć się z nimi, by przywróć zachwianą równowagę na Ziemi. Akcja filmu skupia się na heroicznych wysiłkach kryptozoologicznej organizacji Monarch, której członkowie będą próbowali wykorzystać olbrzymie potwory do własnych celów.

„Godzilla II: Król potworów” stanowi imponujący pokaz starć Tytanów. Wrażenia audiowizualne mogą w pełni usatysfakcjonować widzów wymagających wizualnych wodotrysków i przepychu wylewającego się ekranu. Filmy science-fiction 2019 roku w zdecydowanej mniejszości dostarczały tak mocnych wrażeń audiowizualnych. Cała ludzka otoczka wokół ścierających się gigantów, elementy fabularne czy próby przekazania wątków dramatycznych, giną gdzieś kompletnie, przysłonięte walką potężnych stworzeń. To one są tutaj najważniejsze, a cała reszta musi zejść na dalszy plan. Jeżeli to zaakceptujecie, będziecie bawili się świetnie i chłonęli kolejne epickie sceny. Jeżeli będzie Wam to przeszkadzać i usilnie będziecie wypatrywać dramaturgii, logiki i ciekawych wątków u ludzkich bohaterów, pląsających się w popłochu gdzieś pod nogami Tytanów, możecie być więcej niż zniesmaczeni.

Werdykt: Można zobaczyć (dr Gediman)

PEŁNA OPINIA >>


CAPTIVE STATE / REBELIA

Premiera: 15 marca 2019

Film przedstawia wydarzenia w jednej z dzielnic Chicago, miasta – które od dziesięciu lat jest okupowane przez pozaziemskich przybyszy. Obcy, nazywani Prawodawcami, zaprowadzają własny porządek w mieście, w czym pomaga im spora część mieszkańców. Namolna propaganda ma przekonać ludzi o korzyściach okupacji, jak wzrost bezpieczeństwa i poprawa jakości życia. Każdy medal ma jednak dwie strony.
W filmie poznajemy życie i dylematy przedstawicieli obu stron konfliktu – zarówno współpracowników przybyszy, jak i dysydentów. Czy ludziom uda się odzyskać pełną kontrolę nad miastem i planetą?

Film „Rebelia” stanowi solidnie wykonaną odskocznię od efektownej rozwałki, jaką prezentują filmy sci fi 2019 roku, ostatnio nie tylko w wykonaniu Hollywoodu, ale i także rosyjskich sąsiadów, czy chińskich filmowców. Jednak całościowo jest zaledwie średni, brakuje mu werwy i fabularnej przewrotności. Aktorsko również nie może zachwycać, nawet sam Goodman wydawał się przejść przez ten film bez nadmiernego zaangażowania i pasji. Zbyt wiele w tym filmie idzie siermiężnie i jakby bez polotu, a fabularny suspens w końcówce jest łatwo przewidywalny. To przyzwoita produkcja dla miłośników gatunku sci-fi, ale jednak brakuje jej atutów zwłaszcza fabularnych, by mogła zachwycać.
Bardzo pozytywne wrażenie pozostawia podkład muzyczny autorstwa Roba Simonsena. Solidnie wypadły też zdjęcia i montaż.

Werdykt: Można zobaczyć (dr Gediman)

PEŁNA RECENZJA >>


GWIEZDNE WOJNY: SkYWALKER ODRODZENIE

Premiera:
18 grudnia 2019 (świat)

Kontynuacja wątków zapoczątkowanych w „Przebudzeniu Mocy”. Konkluzja Sagi Skywalkerów, w której narodzą się nowe legendy, a finałowa bitwa o wolność dopiero nadejdzie…

 

Nowe „Star Wars” stanowią bardzo dynamiczny obraz, w którym widz nie ma nawet chwili wytchnienia i czasu, aby poukładać sobie w głowie oglądane przed chwilą sceny. Dzieje się bardzo dużo i bardzo szybko, jakby twórcy chcieli upchnąć tematykę na 4 filmy w jednym.
Niestety efektem ubocznym takiej konstrukcji filmu jest kulejąca dramaturgia, co raczej najmocniej odbiło się na niezbyt wysokiej pozycji filmu w naszym zestawieniu: filmy sf 2019 roku. Niemożliwym jest bowiem właściwe jej budowanie przy ciągłych rwanych scenach, przeskakując co chwilę z jednego lokacji na drugą i z jednego tematu na inny. Nie da się w ten sposób zbudować też klimatu. Widz nie ma możliwości poczucia atmosfery danego miejsca, skoro zaraz jest z niego wyrywany. Cóż z tego zatem, że w wątkach fabularnych nie brakuje suspensu, jak widz nie może dobrze wczuć się w żadną z postaci i – co ważniejsze – przejąć się jej losem.

Werdykt: Można zobaczyć (dr Gediman)

PEŁNA RECENZJA >>


BLIŹNIAK / GEMINI MAN

Premiera:
2 października 2019 (świat)
25 października 2019 (Polska)

Henry Brogen (Will Smith), starzejący się zabójca, pragnie zakończyć swoją karierę i przejść na zasłużoną emeryturę. Musi się jednak zmierzyć z groźnym przeciwnikiem nasłanym na niego przez dawnego kolegę (Clive Owen), członka tajnej organizacji. Zabójcą polującym na życie Brogena okazuje się być młody klon bohatera, który potrafi przewidzieć każdy ruch swojego celu.

Wbrew buńczucznym zapowiedziom twórców filmu o przełomie w sztucznym generowaniu postaci na dużym ekranie, ten nie nastąpił. Niezależnie od tego, ile sztucznych łez wyleje komputerowy Smith, widz nie jest w stanie mocno przejmować się jego dylematami i wejść w jego skórę. A to z prostego powodu – sztuczności tej postaci – sztuczności, której jesteśmy cały czas świadomi.
Można się zachłysnąć kilkoma długimi scenami akcji, których brawura jest równie imponująca co ich niedorzeczność. Film ten nie jest najlepszy na kino, gdyż niezbyt pasuje mu łatka blockbustera. Natomiast doskonale powinien się sprawdzić przy domowych seansach w sobotni wieczór, kiedy chcemy obejrzeć lekki film z elementami fajnej akcji.

Werdykt: Można obejrzeć (dr Gediman)

PEŁNA RECENZJA >>


CODE 8

Premiera: 13 grudnia 2019 (przeniesiona z 2018)

W świecie, w którym ludzie ze „specjalnymi” zdolnościami żyją w ubóstwie, Conner Reed (Robbie Amell) jest potężnym młodym mężczyzną, który stara się opłacić leczenie swojej chorej matki. Za wszelką cenę stara się zdobyć potrzebne pieniądze. Zostaje wprowadzony do lukratywnego świata przestępczego Garretta (Stephen Amell), który pracuje dla narkotykowego lorda (Greg Bryk).

 

Film „Code 8” ogląda się dość dobrze, jednak brakuje mu argumentów, zwłaszcza fabularnych, aby czymkolwiek zachwycał. Niemniej jak na film z bardzo małym budżetem wypada on przyzwoicie. To solidnie wykonana od strony technicznej produkcja, która w nietrywialny sposób łączy elementy gatunków m.in. science-fiction i superhero. Nie porwie Was grą aktorską, ani fabułą, ale jest na tyle dobrze wyważona, aby Was nie odrzucić jak np. wiele marnych produkcji Netflixa, a dostarczyć rozrywki na całkiem przyzwoitym poziomie, jednocześnie delikatnie dotykając również głębszej tematyki, właściwej dla dramatu.

Werdykt: Można zobaczyć (dr Gediman)

PEŁNA RECENZJA >>


THE VAST OF NIGHT

Premiera:
26 stycznia 2019 (Slamdance Film Festival, USA)
29 maja 2020 (świat – Amazon Prime Video)

Pewnego wieczoru w Nowym Meksyku, w 1950 roku, młody operator centrali telefonicznej i DJ lokalnego radia odkrywają dziwną częstotliwość, która może zmienić na zawsze życie nie tylko małego miasteczka, ale i mieszkańców całej Ziemi…

 

„The Vast Of Night” stanowi thriller sci-fi z elementami paranormalnymi i UFO, który przenosi nas do lat 50-tych poprzedniego wieku i robi to w sposób hipnotyzujący, zarażający klimatem minionej epoki. Poprzez zadziwiającą pracę kamery przedstawia zakamarki małego miasteczka, ukryte przed osobami z zewnątrz. Tajemnice miejscowości ujawnią się tylko tym, którzy są ciekawi i cierpliwi, aby je odkryć i … usłyszeć. Jest to kino niskobudżetowe, w większości opierające się na dialogach, w którym akcja opiera się na młodzieńczej dociekliwości dwojga bohaterów. Film stworzony za grosze, a jednak bardzo wciąga, ma świetny klimat, budowany m.in. dobrymi ujęciami i mastershotami. Takie 'Bliskie spotkania 3. stopnia” w klimacie lat 50-60. Zdecydowanie warto zobaczyć.

Werdykt: można zobaczyć (dr Gediman)


W CIENIU KSIĘŻYCA / In the Shadow of the Moon

Premiera: 27 września 2019 (świat, Netflix)

W 1988 roku policjant z Filadelfii, Thomas Lockhart (Boyd Holbrook), zaczyna z własnej inicjatywy tropić seryjną morderczynię. Gdy sprawa wydaje się rozwiązana, a ambitny policjant otrzymuje zasłużony awans, morderczyni pojawia się znowu po dziewięciu latach. Kiedy popełnione przez nią zbrodnie zaczynają opierać się wszelkim naukowym wyjaśnieniom, obsesja Locke’a w dążeniu do jej złapania, może doprowadzić go do nadszarpnięcia zdrowia psychicznego, zrujnowania kariery i zniszczenia rodziny. Czy policjant dotrze do prawdy?

Bardzo dobry, wciągający początek tej produkcji, który zapowiadał interesującą wariację tematyki podróży w czasie, analizowanej z odmiennej perspektywy niż osławione „12 małp” z 1995 roku. Niestety im dalej wejdziemy w film, tym tempo siada wprost proporcjonalnie do spadku zainteresowania widza. Zbyt skrótowo potraktowano wiele fundamentalnych dla fabuły wątków, na czym ucierpiała logika najistotniejszych zwrotów akcji. Postacie powielają stereotypy, a wiele z nich jest papierowych. Ostatecznie wyszedł telewizyjny średniak, niemniej z dobrymi zdjęciami i przyzwoitą kreacją aktorską Holbrooka. Mimo sporych wad i niedociągnięć, film i tak lekko wybija się ponad netflixową przeciętność i zajmując solidną pozycję na liście filmy science fiction 2019 roku.

Werdykt: Można zobaczyć (dr Gediman)


ONLY / Tylko

Premiera:
27 kwietnia 2019 (Tribeca Film Festival)
6 marca 2020 (wybrane kina studyjne i VOD)

Bliski Ziemi przelot komety powoduje pandemię tajemniczego wirusa, który atakuje wszystkie kobiety na Ziemi. Nagły wybuch pandemii będzie surowym testem dla miłości pary młodych bohaterów. Will (Leslie Odom, Jr.) i Eva (Freida Pinto) muszą ukrywać się w swoim mieszkaniu zarówno przed chorobą, jak i przed brutalnymi ludźmi, którzy polują na pozostałe przy życiu kobiety. Ostatecznie duet postanawia zerwać narzuconą sobie kwarantannę, by wspólnie przeżyć ostatnie, ważne i osobiste doświadczenie.

Eleganckie, ponure i przemyślane połączenie kina postapo z elementami romansu, zapodanym w kameralnej i stonowanej formie. Mimo nadmiernego szarpania tempa retrospekcjami, które zaburzają stopniowanie napięcia, cieszy ogólna spójność fabularna i konsekwencja twórców w dążeniu do celu i przesłania filmu. Film „Tylko” nie ma jednak argumentów, by zostać zapamiętany na dłużej. Przez cały film miałem wrażenie, że czegoś tutaj brakuje. Część widzów zapewne podda się i odpuści seans po niemrawej oraz pozbawionej wyrazu pierwszej połówce filmu. Zachęcam jednak, aby się przemęczyć, gdyż w końcowej fazie „Only” przemyca solidną dawkę dobrego kina.

Werdykt: można zobaczyć (dr Gediman)

PEŁNA RECENZJA >>


IO

Premiera: 18 stycznia 2019 (Netflix)

Sam (Margaret Qualley) jest jedną z ostatnich ocalałych na Ziemi po globalnym kataklizmie. Jako młoda naukowiec próbuje ona znaleźć sposób, w jaki ludzie mogą się przystosować i przetrwać w nowych warunkach. Ostatnie promy odlatują z Ziemi i zabierają ocalałych do odległej kolonii na księżycu Jowisza – IO. Sam nie chce się poddawać i waha się, czy powinna opuszczać planetę. Jej wątpliwości wzrastają, gdy przybywa do niej kolejny ocalały, Micah (Anthony Mackie). Bohaterka Musi zdecydować, czy z nim pójść, aby dołączyć do reszty ludzkości i zacząć życie od nowa, czy też pozostać, by walczyć o przetrwanie Ziemi.

Ze względu na wolne tempo narracji „IO” nie jest filmem dla każdego. Na pewno nie jest też łatwy w odbiorze, jednak nie z powodu głębokiej symboliki czy filozoficznego przekazu, lecz praktycznie z ich braku. Na pewno znajdą się widzowie, którym prostota i dosłowność przypadnie do gustu. Mnie film nie potrafił zaangażować emocjonalnie i niestety nie potrafił niczym zaskoczyć, mimo prób wdrożenia paru twistów. „IO” nie jest jednak złym filmem i nie bez powodu zamieszczam go na pierwszej stronie zestawienia filmy sci fi 2019 roku. Został przyzwoicie zrealizowany, a całkiem dobrze zagrała Margaret Qualley, mimo że twórcy marnowali jej możliwości. Scenariusz jednak pełny jest luk, a scenarzyści nie do końca wiedzieli, w którą stronę należy popchnąć film. Wyszło wyjątkowo jałowo emocjonalnie i w ogólnym rozrachunku – co najwyżej średnio.

Werdykt: Można zobaczyć (dr Gediman)


WĘDRUJĄCA ZIEMIA / THE WANDERING EARTH

Premiera:
5 lutego 2019 (Chiny)
1 maja 2019 (Netflix)

Najbliższa nam gwiazda, Słońce, gwałtownie się starzeje. Fuzja helowa wodoru gwałtownie przyspiesza, co ma doprowadzić do rozbłysku helowego i przekształcenia się w Czerwonego Olbrzyma. Słońce niedługo zacznie się rozszerzać, by wchłonąć i zniszczyć Ziemię. Na powierzchni planety ludzie doświadczają konsekwencji drastycznych zmian klimatu. Jedyną szansą na przetrwanie jest zejście ludzi na stałe do miast utworzonych pod ziemią. To zapewnia bezpieczeństwo na chwilę obecną, pytanie jednak – co dalej?
Wszystkie technologiczne zasoby ludzkości zostają zaangażowane w produkcję urządzeń, które najpierw zatrzymają rotację planety, a docelowo pomogą wypchnąć Ziemię nie tylko z jej orbity wokół Słońca, ale i zapoczątkują jej podróż poza Układ Słoneczny.

Szkoda, że pieszcząca nasze zmysły oprawa audio-wizualna, nie idzie w parze ze wciągającą fabułą i charyzmatycznymi bohaterami. Wszystko co dobre w tym filmie i co mogło go wyróżnić na tle tematyki jaką poruszają inne filmy sf 2019 roku, rozpływa się jednak w jałowej mieszance braku zaangażowania widza, papierowych postaci i niedorzecznych, naciąganych zwrotów akcji. Szkoda zmarnowanego potencjału. Film mógł uderzyć w bardziej poważne tony, niż wzorować się na powierzchownych blockbusterach. Przy mocniejszym skupieniu się twórców na elementach science i przy dopracowaniu postaci oraz wątków fabularnych, mógł powstać film, który pamiętalibyśmy całe dekady, a nie tylko 15 minut po seansie…

Werdykt: Można zobaczyć (dr Gediman)

PEŁNA RECENZJA >>


MEN IN BLACK: INTERNATIONAL

Premiera:
17 maja 2019 (świat)
14 czerwca 2019 (Polska)

Faceci w czerni zawsze chronili Ziemię przed szumowinami z całego wszechświata. W nowej przygodzie poradzą sobie z największym zagrożeniem – kretem w organizacji Men in Black.

F. Gary Gray, reżyser pamiętnego „Negocjatora” (1998), przedstawi nam nowe przygody pary detektywów za czarnymi jak smoła okularami, w których wcielą się tym razem Tessa Thompson oraz Chris ‘Thor’ Hemsworth.

Niby wszystko jak dawniej, gdy „Faceci w czerni” byli na topie – jest widowiskowo, są gadżety i kosmici maści wszelakiej i jest jakaś intryga. Jednak coś tutaj już przestało grać, nie ma w tym werwy, błysku – wszystko jest płaskie i dokładnie takie, jakie widzimy – ładne, kolorowe i nudne. Fabuła jest bardzo prostolinijna i do bólu poprawna, a historia nie potrafi porwać. Nie pomagają tutaj nawet znane i uznane twarze aktorów czy zmiana reżysera. Otrzymujemy jedynie pustą i w ogóle nieangażującą rozrywkę oraz ładne wizualnie nawiązanie do uniwersum. Gdyby nie wykonanie i ogólne wrażenia audiowizualne – film stanowczo do odradzania. Jednak przynajmniej ze względu widowiskowości można go obejrzeć.

Werdykt: Można obejrzeć (dr Gediman)


KOLOR Z PRZESTWORZY / Color Out of Space

Premiera:
7 września 2019 (Toronto International Film Festival)
24 stycznia 2020 (kina – USA)

Rodzina Gardnerów, by uciec od zgiełku miasta i pędu życia w XXI wieku, przenosi się do gospodarstwa w Nowej Anglii. Gdy są zajęci dostosowywaniem się do nowego życia, nieopodal ich domu uderza meteoryt. Tajemniczy aerolit zaraża ziemię i zmienia zarówno okolicę, jak i właściwości czasoprzestrzeni dziwnym, nieziemskim kolorem. Ku ich przerażeniu Gardnerowie odkrywają, że ta obca siła stopniowo mutuje każdą formę życia, z którą się zetknie … w tym także ich.

Film „Kolor z przestworzy” to niecodzienny horror science fiction, stanowiący adaptację opowiadania H.P. Lovecrafta. Co ważniejsze, wg krytyków jest to udana adaptacja, ale niestety nie wolna od wad. Czytaj dalej >>


ASSIMILATE

Premiera: 24 maja 2019 (Internet, USA)
Premiera DVD & BRD: 23 lipca 2019 (USA)

Inny tytuł filmu: Replicate

Trzej przyjaciele tworzący serię internetową o swoim mieście odkrywają, że ich sąsiedzi są zabijani i zastępowani przez stworzenia, stanowiące idealną kopię ich ofiar.

 

Film klasy B, który łączy sci-fi z elementami horroru i kina młodzieżowego. Gdy rozpoczynałem seans,  myślałem, że będę miał ogromne problemy, by dotrwać do napisów końcowych. Jednak z „Assimilate” nie jest tak źle, jak może się wydawać w pierwszych aktach filmu. Im dalej brniemy w fabułę, tym robi się coraz bardziej ciekawie, mimo że film skupia się na odtwarzaniu wątków innych tytułów. Mamy tutaj bowiem specyficzne połączenie „Stranger Things” z „Inwazją porywaczy ciał”, z dużym naciskiem na ten drugi tytuł. Niestety twórcom zabrakło polotu i odwagi, czy też większego zaangażowania w produkcję, by tchnąć w nią nieco świeżości. Dominuje zatem wtórność, a całość wypada nijako. Rażą też wyjątkowo tanie efekty specjalne, natomiast postacie przedstawione są w wyjątkowo płaski sposób. Film tylko dla pasjonatów gatunku i do przysłowiowej kanapki. Gdyby na produkcję przeznaczono więcej środków – zdecydowanie bym go Wam odradzał. Ale „Assimilate” nie ma wielkich ambicji i nie udaje tego, czym nie jest. To bardzo tania produkcja w klasie B, z którą można się zapoznać dla zabicia czasu.

Werdykt: Można zobaczyć (dr Gediman)


STRONA 2 – NASTĘPNE TYTUŁY »

 

POLECAMY INNE ZESTAWIENIA FILMÓW SF:

[adinserter block=”3″]


Ciekawy artykuł? Doceń naszą pracę:
[Głosów: 17 Średnia: 5]
Komentarze (16)
Dodaj komentarz
  • alienps

    Dodałbym jeszcze „Blood Machines (2019)”.

    • AlienHive

      Tak, o Blood Machines bezapelacyjnie warto wspomnieć, ale film ten trwa mniej niż godzinę, zatem to krótkometrażówka, o której będziemy pisać we właściwym dziale. W powyższym zestawieniu wskazujemy tylko filmy pełnometrażowe.

  • Karolina

    A oto film s-f, który całkowicie się sprawdził:)

    „Epidemia strachu”

    Polecam

  • Marcin

    Ad astra był fatalny

  • SI

    Film Jestem matką był świetny, dzięki za informacje o nim. Czy mógłby pan zrobić listę wszystkich filmów s-f o sztucznej inteligencji?
    Pozdrawiam!

    • Dr Gediman

      Ciekawy pomysł, będzie to wymagało mocnego researchu, ale dodaję do listy 'to do’ :)

  • sfan

    Zacne zestawienie. Już nie mogę się doczekać listy filmów na 2020 rok.

    • Dr Gediman

      Dzięki! Na pewno będzie na 2020r. Pracę nad nim zaczynam niebawem :)

    • AlienHive

      Dzięki, weźmiemy pod lupę.

  • Kor

    A gdzie jest Głos Pana, czy ktoś wie coś o tym filmie? 9 sierpnia niby premiera w Polsce a nic o tym nie słychać…

    • AlienHive

      Film „Głos Pana” jest z 2018 roku i Tutaj go opisujemy.
      Polska premiera festiwalowa odbyła się w czerwcu, do szerszej dystrybucji miał trafić 9 sierpnia, ale chyba tylko wybrane kina, na razie nie możemy namierzyć seansu.

  • Arek

    Jedyna sensowna strona „ogarniająca” S-F. Pięknie dziękuję za zestawienie!
    Jak co roku gdy tylko pojawi się lista czytam od dechy do dechy :-). Przynajmniej wiem na jakie filmy zwrócić uwagę. Dziękuję !

    • AlienHive

      Bardzo dziękujemy za dobre słowo i za to, że jesteś z nami!
      Ta nas motywuje do jeszcze bardziej wytężonej pracy :)

  • Khaosth

    Nareszcie! ;)
    Wycięcie Zet-kowych pozycji służy liście. Podobnie jak pozycje zza wschodnich granic – faktycznie wydają się ciekawsze od propozycji z Hollywood.

    Z pominiętych pozycji można wspomnieć „Happy Death Day 2U” („Śmierć nadejdzie dziś 2”). Jedynka to był komediowy slasher z motywem dnia świstaka bez dodatku SF, jednak w kontynuacji pojawia się wątek specjalnego projektu studenciaków z fizyki, który też ma zwieńczenie w scence po napisach. Wciąż bardziej czarna komedia-, ale chyba już bardziej -SF niż -grozy.

    I jak co roku chwała Ci Doktorze za to zestawienie!
    Udanego roku i udanej majówki! ;)

    • Dr Gediman

      Dziękuję za opinię, życzenia i uwagi :)
      Happy Death Day 2 będę musiał się uważniej przyjrzeć, gdyż zdaje się zbyt pochopnie to odrzuciłem :)