Film „Alita: Battle Angel” (2019) – recenzja

 

  • Tytuł – Alita: Battle Angel
  • Premiera:

    5 luty 2019 (świat) – przeniesiona z grudnia 2018
    14 lutego 2019 (Polska)

  • Reżyseria: Robert Rodriguez
  • Zwiastuny ⇓

 

Fabuła / Opis

Jest odległa przyszłość – rok 2563. Wiele dekad od zakończenia wojny pomiędzy podniebnymi miastami a Zjednoczonymi Republikami Marsa (ZRM). Na ziemi ostały się tylko dwa ważne ośrodki. Pierwszym z nich jest podniebny Zalem – nieosiągalne, bogate miasto unoszące się na niebie, a z powierzchnią połączone gigantycznymi rurami. Drugim ośrodkiem jest Miasto Złomu – wielki, brudny moloch zbudowany bezpośrednio pod Zalem. Oba miasta łączy symbioza. Miasto Złomu funkcjonuje dzięki śmieciom zrzucanym z Zalem. Natomiast przerobione w Mieście Złomu śmieci ponownie trafiają do podniebnego miasta w postaci gotowych produktów. Zalem sprawuje na ziemi władzę za pomocą “Fabryki”, która kontroluje Miasto Złomu, a także cały handel z podniebnym miastem oraz organizuje najpopularniejsze na dole igrzyska – Motorball. Zawody, które są największą pasją mieszkańców ziemi.
Chociaż Zalem posiada na dole wierne sobie służby bezpieczeństwa, większość roboty związanej z wyłapywaniem przestępców wykonują cyborgi – łowcy głów.

Akcja „Alita: Battle Angel”, zaczyna się na złomowisku w Mieście Złomu. Doktor Dyson Ido – znajduje uszkodzone ciało cyborga o wyglądzie młodej dziewczyny. Ido, który jest chirurgiem robotów, decyduje się uratować dziewczynę, dobierając jej nowe cybernetyczne ciało, które pierwotnie miało służyć jego zmarłej córce.
Ożywiona Alita okazuje się niezwykle przyjazną i ciekawą świata osobą. Ido momentalnie zaczyna ją traktować jak własną córkę i stara się maksymalnie chronić ją przed niebezpieczeństwami. Wieść o cybernetycznej dziewczynie z niezwykłymi właściwościami szybko roznosi się zarówno po mieście Złomu jak i w Zalem. Dziewczyną zaczynają się interesować szef „Fabryki” Vector, pracująca dla niego Chiren – była żona Ido, a także Nova – tajemniczy naukowiec z Zalem…

FILM Alita: Battle Angel – RECENZJA / OPINIA

 

14 lutego za sprawą Studia 20th Century Fox w polskim kinie zadebiutował film „Alita: Battle Angel”,  wyreżyserowany przez Roberta Rodrigueza, który jest ekranizacją mangi w wersji aktorskiej. Po raz pierwszy świat dowiedział się o Alicie za sprawą kultowego komiksu autorstwa Yukito Kishiro, wydawanego w latach 1990-1995. Jednak swoją największą sławę poza Japonią zawdzięcza ona dwuczęściowemu anime z 1993 roku – „Battle Angel (OVA)”. Ta animacja stała się wielkim sukcesem, a ożywienie statycznych kart komiksu dodało historii nowego poziomu imersji.

Historia podniebnego miasta Zalem i Ality zainteresowała samego Jamesa Camerona, który nabył prawa do ekranizacji komiksu. Cameron zwlekał jednak z nakręceniem Ality, aż technologia CGI będzie umożliwiała realistyczne przedstawienie cyborga. W międzyczasie reżyser rozpoczął także nowy, wielki projekt, związany z kontynuacjami  „Avatara” i temat ekranizacji mangi musiał poczekać. Dopiero w 2015 roku idea ta ożyła ponownie. Cameron tym razem zaangażował się w projekt jako producent, a reżyserem został Robert Rodriguez.

 

Uwaga – poniższy tekst może zawierać spoilery!

 

AKTORSTWO

Na uwagę zasługuje przede wszystkim postać Ality, którą zagrała Rosa Salazar. Nie wiem w jakim stopniu zachwyty należą się aktorce, a w jakim twórcom CGI. Twarz Ality dzięki grafice komputerowej ma bardzo duże oczy i dziecięcą twarz, przypomina postać z mangi. Jednocześnie jest to twarz pełna emocji, wdzięku i życia. Wszystkie emocje i gesty Ality należą do Rosy Salazar, dlatego czujemy, że Alita zachowuje się jak człowiek i odbieramy ją jak ludzką istotę. Jednocześnie jej przerobiona komputerowo twarz przypomina nam, że to jest to twór sztuczny. Owe połączenie jest niezwykle ciekawe w odbiorze.

We wcześniejszych filmach z animowanymi postaciami pojawiał się tak zwany efekt uncanny valley”. Animowane twarze bardzo przypominały człowieka, ale jednocześnie nasza intuicja podpowiadała nam, że coś jest nie tak. Postacie te budziły bardziej niepokój niż sympatie, dlatego sprytni animatorzy decydowali się pokazywać ich twarze mniej realistyczne, żeby uniknąć niechcianych reakcji widza. W przypadku Ality nie czujemy wspomnianego efektu, być może dlatego, że twarz Ality pokazuje emocje w sposób bardzo ludzki, a może dlatego, że jej twarz jest bardziej bajkowa i fantastyczna niż u innych animowanych postaci, np. tych z „Polar Express”.

W grudniu poprzedniego roku recenzowaliśmy na łamach AH książkę „Miasto Złomu” będąca prequelem „Alita: Battle Angel”. Bohaterami tej pozycji były 4 osoby: wspomnieni już Ido i Hugo, a także była żona Ido Chiren i władający „Fabryką” Vector. Wszystkie 4 postacie są również najważniejszymi bohaterami filmu (poza Alitą).

Dyson Ido zamieszkiwał kiedyś Zalem wraz ze swoją żoną Chiren i oboje byli tam najwybitniejszymi chirurgami. Choroba córki, doprowadziła do ich banicji z podniebnego miasta. Po tragicznej śmierci córki na ziemi Chiren decyduje się opuścić Ido i związuje się z szefem „Fabryki” Vectorem. Natomiast Ido całkowicie oddaje się swojej pracy.

W rolę chirurga robotów, doktora Dysona Ido wcielił się Christoph Waltz.
W ostatnim czasie Waltz stał się aktorem odgrywającym wolnomyślicieli z nienagannymi manierami i szerokim spojrzeniem na świat. Akurat taki jest Dyson Ido, więc Christoph Waltz pasuje do tej roli idealnie. Chirurg robotów przedstawiony był w mandze i anime jako mężczyzna w średnim wieku, blondyn o pociągłej twarzy i szlachetnym wyglądzie. Stereotypowy naukowiec idealista. I taki właśnie jest odgrywający Ido – Christoph Waltz. Jedyną poważną różnicą w stosunku do anime jest jego wiek. Postać aktora jest wizualnie o jakieś 20 lat starsza niż Ido z anime, ale nie stanowi to dużej przeszkody.
Waltz świetnie oddał ciepło i szlachetność bijącą od Ido. Jego postać w momentach, kiedy może oddawać się swoim pasjom, jest niczym dzieciak w sklepie z zabawkami. W innych momentach mamy troskliwego i odpowiedzialnego „ojca” Ality.

W rolę Chiren wcieliła się Jennifer Connelly. Postać Chiren ogląda się dobrze, przede wszystkim dlatego, że Connelly to świetna aktorka. Jej ekspresja, tajemniczość, klasa – to wszystko powoduje, że jako aktorka zawsze błyszczy na ekranie. Nie inaczej jest w Alicie. Mam jednak pewne zastrzeżenia. Moja wizja byłej żony Ido, była bowiem inna. Zarówno w anime jak i w książce Chiren przedstawiona była jako postać dużo bardziej dramatyczna i niestabilna niż filmowa Chiren.

W „Alita:Battle Angel” Chiren po prostu jest jednym z graczy o realizację swoich celów w Mieście Złomu. Podobnie jak w anime, chce ona wydostać się z Miasta Złomu, ale w przypadku filmu jej główną motywacją do tego jest śmierć córki. W książce oraz w anime Chiren od początku pojawienia się na ziemi jest postacią tragiczną. Kobietą przyzwyczajoną do luksusu i wysokiego statusu, która nie potrafi się odnaleźć w nowym dla niej świecie Miasta Złomu. O ile Ido dość szybko zaakceptował swoją sytuację, a jego myśli oscylowały głównie wokół zdrowia córki, o tyle Chiren nigdy nie mogła pogodzić się z wygnaniem z Zalem. Śmierć ich córki była przypieczętowaniem narastającej od dawna decyzji, o pozostawieniu Ido. Od tego momentu Chiren zaczęła współpracować z jedynym władcą Miasta Złomu – Vectorem. W roli Connelly brakuje mi obsesyjnej motywacji jaką kierowała Chiren w książce i anime. Tam była w stanie zrobić wszystko i posunąć się do każdej zbrodni, żeby wywalczyć swoja przepustkę do raju jakim jest Zalem.

Kluczową dla całej opowieści o Alicie postacią jest Hugo. Ten młody chłopak pomaga doktorowi Ido, a z czasem wchodzi w relację z Alitą. Hugo jest postacią tragiczną – chłopakiem pełnym werwy i nadziei na lepsze życie w Zalem, któremu przyszło żyć w brutalnym i pozbawionym idealizmu świecie Miasta Złomu. Grający Hugo Keean Johnson jest nieco starszy niż Hugo z anime. Keean to już prawie mężczyzna, podczas kiedy Hugo z anime był jeszcze chłopcem. Keean Johnson nie stworzył roli wybitnej, ale przynajmniej jest wiarygodny.
Za każdym razem, gdy pojawia się na ekranie, przynosi ze sobą ducha przygody. Z czasem też potrafi nadać Hugo bardziej poważny ton, kiedy wokół jego postaci ogniskują się dramatyczne wydarzenia. Odnoszę jednak wrażenie, że w książce i anime była to znacznie bardziej skomplikowana postać.

Szefem, zarówno Chiren jak i Hugo, jest Vector. Zarządza on także „Fabryką” i trzęsie całym Miastem Złomu. Vector w „Alita: Battle Angel” wypada bezbarwnie, nie jest nawet zły i demoniczny, a nabiera kolorów jedynie w chwilach, kiedy jego ciało przejmuje naukowiec Nova z Zalemu.
Mahershala Ali to świetny aktor, ale Vector książkowy i przede wszystkim Vector znany z anime to postać o wiele bardziej demoniczna i złożona niż ta, którą poznajemy w filmie. Vector to kluczowy gracz w Mieście Złomu i osoba sprytniejsza prawie od wszystkich, którzy z nim współpracują. Vector jest też ciekawym przykładem adaptacji do życia w Mieście Złomu. O ile Hugo i Chiren marzą o lepszym życiu w Zalem, o tyle Vector jest pozbawiony złudzeń, że istnieje coś takiego jak lepsze życie w podniebnym mieście. On woli być królem w piekle, czyli w Mieście Złomu, niż pariasem w raju, jakim jest Zalem. Dzięki swojemu pragmatyzmowi zawsze jest o krok do przodu przed konkurentami i współpracownikami. Te wszystkie niuanse postaci jaką jest Vector nie zostały w filmie pokazane, a Mahershala Ali wypada blado.

Świat Ality znany z mangi i anime jest pokręcony w charakterystyczny dla tego gatunku sposób. Na szczęście wiele z tej dziwaczności udało się zachować w wersji hollywoodzkiej. Na przykład w postaci robotów i cyborgów.
Ich kuriozalne pancerze połączone z ludzkimi twarzami powodują zdziwienie, które budził niegdyś Robocop, jak pierwszy raz pojawił się na ekranie.

Na uwagę zasługuje robot Grewishka grany przez Jackie Earle Haley, aktora będącego etatowym złolem w hollywoodzkich produkcjach. Grewishka jest łowcą głów na usługach Vectora i jest całkowitym przeciwieństwem Ality w świecie Cyborgów. Ma olbrzymie ciało, złożone z setek wystających elementów. Jego osobowość jest porywcza, brutalna i okrutna. Sprawia wrażenie jakby bycie cyborgiem sprawiało mu fizyczny ból i dyskomfort. Jackie dobrze sprawdza się w roli wielkiego cyborga, ale nie wiem czy nie należałoby w tym miejscu pogratulować także specom od CGI, którzy zbudowali budzący grozę i zdumienie pancerz cyborga.

Kolejnym cybernetycznym bohaterem , który zdecydowanie wyróżnił się w filmie jest Ed Skrein jako Zapan. Ed gra w filmie łowcę nagród, który przez swoje działania staje się wrogiem Ality. Zapan to postać groźna, ale też komiczna. Widać, że Ed Skrein miał dużo frajdy odgrywając cyborga przesadnie dbającego o swój wygląd. Jego rola przypomina nam, że Alita to nie jest do końca film dla dorosłych.

W filmie pojawia się na chwilę etatowa aktorka Camerona i Rodrigueza – Michelle Rodriguez, która wcieliła się w postać  Geldy, wojowniczka, która nauczyła Alitę sztuki wojennej.

Krótki epizod odgrywa również piękna Eiza Gonzales. Występuje ona w roli cyborga, u którego twarz kobiety przymocowana jest do reszty cybernetycznej głowy, tworząc dość makabryczną całość.

W „Alita: Battle Angel” pojawia się też postać Novy, grana przez aktora będącego w filmie niespodzianką – Edwarda Nortona. Nova to szalony naukowiec, kontrolujący miasto Zalem. To za jego sprawą rodzina Ido została wygnana z podniebnego miasta. Edward Norton nie pojawia się na ekranie często. Rozpoznajemy go zaledwie po nosie i ustach, bowiem jego oczy zasłonięte są futurystycznymi okularami, przez które bacznie obserwuje wydarzenia w Mieście Złomu. Pomimo tak niewielu szans na zaprezentowanie swojego talentu, Norton świetnie pasuje do roli Novy i buduje wokół tej postaci otoczkę tajemnicy.

 

STRONA WIZUALNA I MUZYKA

W filmie science-fiction jednym z najważniejszych elementów jest wygenerowany świat oraz strona wizualna.
Pod względem efektów specjalnych „Alita:Battle Angel” sprawdza się bardzo dobrze. Cameron czekał z realizacją projektu o Alicie do momentu kiedy technika będzie w stanie udźwignąć jego wizje. W 2019 wydaje się, że ten cel został osiągnięty. Nie ma momentów, kiedy CGI przykuwa naszą uwagę swoją sztucznością czy śmiesznością. Doskonałość efektów komputerowych widać przede wszystkim w twarzy samej Ality. Jej ekspresja jest nadzwyczaj ludzka.

Przedstawione w filmie walki są estetyczne i czytelne, zarówno gdy toczą się w mieście, jak i odbywają podczas turnieju Motorball. Cechuje je duża szczegółowość i czytelność scen. Cały czas wiadomo co dzieje się na ekranie i kto kogo uderzył. Walka nie zlewa nam się jak w niektórych filmach gdzie przesadzono z efektami CGI. Co ważne czuć też moc i uderzeń i postaci. Te elementy powodują, że i my widzowie możemy poczuć trochę Adrenaliny.

Nie każdemu jednak spodoba się strona wizualna filmu, nie ze względu na wykonanie techniczne, lecz na styl. „Alita:Battle Angel” to film z kategorią PG-13 i to widać. Pod względem fabuły jest on wyjątkowo mroczny i brutalny, jak na tak niską kategorię wiekową, jednak pod względem wizualnym jest kolorowy, jasny i nieco infantylny. Kiedy pierwszy raz wyobrażałem sobie jak powinien wyglądać świat Ality Camerona – sięgałem do takich jego filmów jak „Obcy” czy „Avatar”. W obu filmach przedstawiony świat był mocno futurystyczny i stechnicyzowany. Inne filmy, na których moim zdaniem powinna wzorować się Alita, to „Dredd” czy „Blade Runner 2049„. Szczególnie w tym ostatnim filmie, przedstawiony świat zachwycał swoją realnością. Podczas seansu miałem wrażenie, że oglądam dokument z przyszłości.
Twórcy Ality poszli jednak zupełnie inną drogą, porzucili wizualny realizm na rzecz fantazyjności. Świat Ality przypomina bardziej takie produkcje jak „Piąty Element” Bessona, momentami czuć też inspirację Gwiezdnymi Wojnami.

Wersja Rodrigueza różni się też wizualnie zarówno od anime jak i od wizji przedstawionej w książce „Miasto Złomu”.
Krajobraz Miasta Złomu w anime jest cyberpunkowy – mamy drapacze chmur, kominy, linie energetyczne, wymyślne urządzenia, pojazdy, neony. Wizualnie to świat przytłaczający nas ilością szczegółów i skomplikowaną strukturą. Ten świat ma być obcy i niepojęty, ma budzić uczucie odmienności, które mielibyśmy w zetknięciu z przyszłością.
Natomiast Miasto Złomu przedstawione w książce to z kolei przypominające nasze czasy, biedne gruzowisko. W książce nie czuć zaawansowania technologicznego znanego z anime i mangi. Natomiast Miasto Złomu wydaje się jeszcze bardziej przygnębiającym miejscem.

Film „Alita:Battle Angel” poszedł jeszcze inną drogą niż anime i książka. Świat z filmu jest na pewno bardzo bogaty, pełen detali i dający uczucie głębokiej imersji. Jest to jednak świat fantasy nie science-fiction. Twórcy wykonali niesamowitą pracę, gdyż Miasto Złomu z filmu pełne jest kolorowych i różnorodnych ludzi, cyborgów, pojazdów budynków, z tym, że ten świat nie sprawia wrażenia czegoś realnego. Cały czas widz ma poczucie, że ogląda kolorową wizję fantasy, podobną do świata z Gwiezdnych Wojen. Nie towarzyszy nam to uczucie zdziwienia, kiedy widzimy prawdziwie futurystyczną wizję. Świat nigdy nie będzie wyglądał jak w Alicie i to odejmuje temu filmowi magii science-fiction.

Muzyka w filmie jest poprawna, ale nie zapada w pamięć. Nie usłyszałem niczego, o czym warto byłoby napisać.

PODSUMOWANIE

„Alita” to solidny film, który jednak nie spełnił do końca moich oczekiwań.
Z jednej strony „Alita:Battle Angel” wyróżnia się wielką dbałością o budowany świat, który  nasycony jest wspaniałymi detalami. CGI również stoi na bardzo wysokim poziomie, a tytułowa Alita budzi wielką sympatię.

Z drugiej strony oczekiwałem, że powstanie mocne cyberpunkowe science-fiction w rodzaju Matrixa.
Od kiedy obejrzałem anime opowiadające o Alicie i usłyszałem o projekcie nakręcenia tego filmu przez samego Camerona, chciałem zobaczyć jego wizję na ekranie – jak wyobraża on sobie  futurystyczne miasta przyszłości, czy  świat współzamieszkiwany przez roboty i cyborgi.
Zamiast poważnego filmu Science-fiction otrzymałem natomiast atrakcyjną wizualnie, kolorową bajkę przeznaczoną dla masowego widza. Nowa Alita bardzo przypomina zeszłoroczną produkcję „Ready Player One”. Podobnie jak film Spielberga „Alita:battle Angel”  jest pełną nostalgii przygodą w stylu lat 80-tych, a na ekranie dwoi i troi się od wizualnych atrakcji. O ile jednak film Spielberga dokładnie taki miał być, o tyle mam wątpliwości, czy mroczny świat Ality powinien zostać przedstawiony w ten sposób.

Dla wszystkich, którzy nie mieli wcześniej styczności z historią Ality – nowy  film Rodrigueza będzie naprawdę fajnym doświadczeniem. Fabuła mimo, że miejscami bywa naiwna, jest ciekawa i chwyta za serce. Zakończenie należy do najlepszych w gatunku. Świat przedstawiony jest ładny i bardzo wyjątkowy.

Jednak starsze anime pozostawiało widza z chęcią bliższego poznania tajemniczego świata. Jak wygląda podniebne miasto? Kto w nim mieszka? Jakie tajemnice kryje Miasto Złomu? W którym roku dzieje się akcja? Co wydarzyło się w czasie wojny? Jak do niej doszło? Tych pytań nie zadamy sobie już po seansie „Alita: Battle Angel” i to moje główne zastrzeżenie do tej produkcji.

Jaka przyszłość czeka filmy z Alitą?

Fabuła wskazuje, że jest miejsce na kontynuację, ale będzie to zależało od wpływów kasowych filmu. Jak dotąd Alita zarobiła 360 milionów dolarów. W USA film okazał się klapą. Zarobiona kwota wydaje się zbyt mała, żeby studio pokusiło się o kontynuację, ale niczego nie możemy wykluczyć.
Czas pokaże.

Mimo, że najnowsza produkcja Camerona jest filmem innym niż oczekiwałem, w ostatecznym ocenianiu muszę odstawić na bok prywatne preferencje, co do jego stylu. Alita to bowiem dobry film, który ostatecznie zdecydowałem się Wam polecić, zwłaszcza do zobaczenie na dużym ekranie.

OCENA :


Guli

 

 

KSIĄŻKA ALITA BATTLE ANGEL MIASTO ZŁOMU – RECENZJA »

 

Zwiastun / Trailer

źródło foto: www.imdb.com/title/tt0437086/mediaindex

SCIENCE FICTION 2018 – LISTA FILMÓW SF »

Ciekawy artykuł? Doceń naszą pracę:
[Głosów: 11 Średnia: 4.5]
Komentarze (1)
Dodaj komentarz
  • anismal

    Ten film ogląda się chyba tylko dla mistrzowskiej pracy grafików. Nie wiadomo dla kogo, bo zbyt poważny dla małoletnich, zbyt infantylny dla dorosłych, zbyt brutalny (!) dla wszystkich. Taki poziom brutalności jest odpowiedni tylko dla marginesu sadystów. Fabuła nudna i przewidywalna, nie dziwi określenie go klapą.