Film „Geostorm” (2017) – recenzja
Film „Geostorm” ma dwie skrajnie różne warstwy. Z jednej strony to thriller szpiegowski i ta strona filmu poprowadzona została zaskakująco sprawnie. Gdyby pozostać w tej szpiegowskiej części, byłby to całkiem przyzwoity film, ale niestety w kolejnej warstwie mamy do czynienia z filmem katastroficznym, gdzie twórcy musieli zaprezentować nam obiecaną w zwiastunach „rozpierduchę”. Cześć katastroficzna nie ma niestety najmniejszego sensu od strony naukowej, a cały film razi brakiem jakiejkolwiek ambicji. Zapraszam do pełnej recenzji.
- tytuł: Geostorm
- premiera: 20 październik 2017 (Polska); 18 października 2017 (świat)
- reżyseria: Dean Devlin
- scenariusz: Dean Devlin, Paul Guyot
- Zobacz zwiastuny >>
Fabuła / Opis
Świat dotyka niespotykana seria katastrof naturalnych. Aby powstrzymać żywioły, międzynarodowa koalicja rozpoczyna budowę stacji kosmicznej „Holender”, która w praktyce oznacza kontrolę nad potężną siecią satelitów krążących wokół planety, wyposażonych w najnowocześniejszą technologię geoinżynieryjną i wpływających na pogodę. Jake Lawson (Gerard Butler), który przewodzi międzynarodowej ekipie budującej stację, decyduje się wykorzystać ją w celu powstrzymania tajfunu szalejącego w Azji. Decyzję o uruchomieniu stacji podejmuje pomimo braku zgody Senatu Amerykańskiego, za co zostaje wyrzucony z pracy.
Dwa tygodnie później stacja ma zostać przekazana przez USA w ręce międzynarodowej koalicji. Tymczasem na świecie dochodzi do szeregu katastrof naturalnych związanych z nieprawidłowym funkcjonowaniem stacji „Holender”. Jedyną osobą zdolną ją naprawić jest Jake Lawson, który zostaje przywrócony do pracy…
GEOSTORM – RECENZJA / OPINIA
W latach 70-tych i 90-tych filmy katastroficzne rządziły w Hollywood. Przyciągały najlepszych aktorów, miały wysokie budżety i zgarniały duże pieniądze w box office. Obecnie filmy katastroficzne traktowane są jako uzupełnienie grafiku kinowego wypełnionego filmami o superbohaterach. O ile filmy o superbohaterach mają duże zainteresowanie ze strony wytwórni, przyciągają najlepsze talenty i wywołując żywe dyskusje, o tyle filmy katastroficzne mają jeden cel – dostarczyć zysk.
Film „Geostorm” ma dwie skrajnie różne warstwy. Z jednej strony to thriller szpiegowski i ta strona filmu poprowadzona została zaskakująco sprawnie. Mamy realistyczny spisek, ciekawe motywacje, a akcja toczy się dynamicznie i z sensem. Bohaterowie zachowują się rozsądnie. Gdyby pozostać w tej szpiegowskiej części, byłby to całkiem przyzwoity film, ale niestety w kolejnej warstwie mamy do czynienia z filmem katastroficznym, gdzie twórcy musieli zaprezentować nam obiecaną w zwiastunach „rozpierduchę”. Cześć katastroficzna nie ma najmniejszego sensu od strony naukowej. Mamy bowiem roztapiającą się Moskwę, tsunami w Dubaju oraz atak mrozów w Afganistanie…

Film „Geostorm” jako thriller szpiegowski nie jest wymagającą łamigłówką – od samego początku wiadomo do jakiego punktu zmierza fabuła. Mimo wszystko jednak ten szpiegowski element wzbudził moje zainteresowanie. „Geostorm” jako film katastroficzny jest natomiast nieznośnie przewidywalny. Udało mi się dokładnie odgadnąć najważniejsze sceny z ostatnich 20 minut filmu, bo wszystkie są do bólu stereotypowe i powtarzane w innych filmach setki razy.
„Geostorm” zawodzi także na poziomie efektów specjalnych. Nie wygląda na tym polu lepiej niż wielkie katastroficzne produkcje z lat 90-tych, a przecież postęp w efektach specjalnych od tego czasu był olbrzymi. Przyzwoicie zostały nakręcone jedynie sceny na stacji kosmicznej oraz te odbywające się na ziemi, gdzie nie ma akurat żadnej katastrofy.

Aktorstwo w „Geostormie” nie zasługuje na uwagę. Wprawdzie nie jest tak słabe, żeby wywoływać niezamierzony śmiech, jak w filmie „Linia Życia”, ale nie jest to także ponadprzeciętny poziom dla Hollywood. Gerard Butler wciela się w rolę charyzmatycznego Jake Lawsona – szefa stacji klimatycznej „Holender”. Gerard jest sprawnym aktorem. Odniosłem jednak wrażenie, że w „Geostormie” zagrał tą samą postać, co w filmie „Londyn w Ogniu” – szczególnie kiedy zwracał się do prezydenta.
W rolę czarnego charakteru, Leonarda Dekkoma, wciela się Ed Harris, który w tym filmie jest po prostu sobą. Jako postać nikczemnego polityka wypada przekonywająco. Problem w tym, że widzieliśmy Harrisa w takich rolach już milion razy.
Moją uwagę przykuła także Abbie Cornish, która zagrała śliczną agentkę rządową, Wilson. W filmie pojawia się też znana z ostatniej części „Annabelle” Talitha Eliana Bateman, która powoli staje się jedną z najważniejszych dziecięcych twarzy Hollywood.
W „Geostormie” nie brakuje patosu i to tego w najgorszym (amerykańskim) wydaniu. Morał filmu jest taki, że pomimo wewnętrznych turbulencji, amerykański system polityczny jest na tyle silny, żeby oczyścić się z brudów i obronić amerykańskie wartości. Patos to w produkcji katastroficznej pozycja obowiązkowa.
„Geostrom” to w połowie sprawny thriller szpiegowski, a w połowie super głupi film katastroficzny. Nie nudziłem się na seansie i z początku chciałem nawet dać ocenę dwóch alienków, ale po namyśle daję jednego i odradzam pójście do kina. Film Deana Devlina nawet jeśli przyjemny w oglądaniu, to razi brakiem ambicji. Taki film mógłby powstać w telewizji AXN. Jestem pewien, że zostanie szybko zapomniany.
Korekta redakcyjna: Dr Gediman
Zwiastun / Trailer
źródło foto:
Zobacz także:

Dobry film warto zastanowić się nad przesłaniem w obliczu tego co jest miedzy krajami świata