Film „Salut 7” (2017) – opinia

 

  • Tytuł: Salut 7
  • Tytuł oryginalny: Салют-7 / Salyut-7
  • Reżyseria: Klim Shipenko
  • Scenariusz: Aleksiej Samolyotow, Klim Shipenko, Alexei Chupov
  • Premiera (świat): 21 września 2017
  • Zobacz zwiastun >

 

Fabuła / Opis:

Stacja kosmiczna Salut-7 orbituje wokół Ziemi w trybie bezzałogowym. Nieoczekiwanie przestaje reagować na sygnały z Centrum Kontroli i zaczyna niebezpiecznie obniżać swoją orbitę. 20-tonowy głaz może teraz spaść na powierzchnię planety i wywołać katastrofę. Rosjanie podejmują decyzję o wysłaniu wyprawy ratunkowej na orbitę. Załoga musi znaleźć stację i spróbować przejąć nad nią kontrolę.
Dwójka kosmonautów rozumie, że ma niewielką szansę powrotu na Ziemię, ale są świadomi, że tylko oni mogą zapobiec katastrofie. Ekspedycja zamienia się w niebezpieczny test ludzkich możliwości…

 

FILM SALUT 7 – RECENZJA / KRÓTKA OPINIA


Film „Salut 7”
jest kolejnym przedstawicielem nowej fali rosyjskich produkcji o kosmosie. W 2017 roku  sąsiedzi ze wschodu wprowadzili na ekrany takie tytuły jak „Czas pionierów” czy „Marsjanin”, a należy pamiętać także o „Attraction”, który tyczy się kontaktu z obcymi.

Film „Salut7” oparty jest na prawdziwych wydarzeniach, które miały miejsce w 1985 roku i które uznawane są za jedną z najtrudniejszych misji w historii astronautyki. Produkcja jest zatem dramatem z historycznym nalotem fantastyki naukowej, z akcją dziejącą się głównie na orbicie okołoziemskiej.
Do filmu przebiły się wątki science-fiction. Część elementów fabularnych i technicznych została zatem nadmiernie ubarwiona, aby zwiększyć dramaturgię i uatrakcyjnić widzowi seans. Jednak nie uważam, iż jest to istotna wada tej interesującej produkcji. Twórcy zachowali bowiem umiar i w dużej mierze naukową racjonalność, mimo iż ich wizja tylko po części pokrywa się z prawdziwymi wydarzeniami, jakie rozegrały się w 85 roku.

Rosjanie potrafili stworzyć film, który nie tylko jest hołdem złożonym radzieckim kosmonautom, ale w doskonały sposób oddaje klimat czasów zimnej wojny i – co najważniejsze – który doskonale się ogląda. Od pierwszych po ostatnie sceny trwania filmu, trzyma on bowiem widza w dużym napięciu. Z zapartym tchem śledzimy nie tylko zmagania kosmonautów z próżnią i wadliwym sprzętem, ale także przepychanki na Ziemi i rozterki osób decyzyjnych oraz członków rodzin bohaterów.

Niemal wszystko w tym filmie zagrało. Praktycznie każdy aktor głównego i dalszego planu jest w pełni wiarygodny i naturalny w odgrywanej przez siebie roli. Postacie nie wymieniają między sobą dialogów przesiąkniętych nadmiernym patosem czy sztucznością. Grają na dużym luzie i gdy trzeba perfekcyjnie rozładowują atmosferę bynajmniej nie wymuszonymi żartami.

Pod względem wizualnym należą się spore słowa uznania za dopieszczenie tła, na jakim rozgrywa się historia. Począwszy od wystroju wnętrz i detali scenografii, po ubiór i fryzury każdej postaci – wszystko wskazuje, że faktycznie śledzimy wydarzenia z lat 80-tych. O równie szczegółowe oddanie historycznego nalotu zadbano także w scenach dziejących się na orbicie okołoziemskiej. Wnętrze stacji Salut 7 jest oddane niemal perfekcyjnie, wszystko jest tutaj namacalne i funkcjonalne, łatwo uwierzymy w realizm miejsca rozgrywania się dramatu.

Efekty komputerowe, zwłaszcza wykorzystane w kreowaniu postaci podczas prac w przestrzeni kosmicznej, nieco rzucają się w oczy, a niedoskonałości CGI mogą lekko wówczas przeszkadzać. Niemniej nie wpływa to negatywnie na całościowo bardzo dobry odbiór filmu.
Wyróżnić należy oprawę muzyczną, stanowiącą interesujący melanż elektroniki i muzyki poważnej, która przez większość część trwania filmu wzmacnia doznania widza i potęguje napięcie. Szkoda tylko, że w ostatniej fazie filmu sztampowe kompozycje muzyki poważnej, wzięte niemal żywcem z amerykańskich produkcji, całkowicie wyparły elektroniczną innowacyjność.

Rosjanie może nie stworzyli dzieła, które pobije kultowy amerykański dramat „Apollo 13”, niemniej podarowali widzom dobrą, własną alternatywę. „Salut 7” jest kuszącym kąskiem dla osób znudzonych wtórnością podobnych produkcji, przesiąkniętych ciężkostrawną pompatycznością i drażniących gloryfikacją amerykańskiego stylu życia, a także poprawnością polityczną, jakie powstają w Hollywood. Patos w rosyjskim filmie też występuje, ale nie jest nachalny i łatwo go przyjmiemy. Dodatkowo to kolejna (po także udanym, ale mniej spektakularnym filmie „Czas pionierów”) rosyjska produkcja, która przypomina, że zimna wojna nie była tylko książkowych pojęciem, ale i toczyła się także w kosmosie, a ZSRR miało swój ogromny wkład w rozwój astronautyki.

OCENA :


Dr Gediman

 

 

Zwiastun / Trailer

 

Filmy SF 2017 – wszystkie tytuły >>

Ciekawy artykuł? Doceń naszą pracę:
[Głosów: 22 Średnia: 3.7]
Komentarze (6)
Dodaj komentarz
  • Patcolo

    Film jest mega fajny a zaznaczam iż z natury rzeczy podchodzę sceptycznie do kina rosyjskiego i francuskiego.

  • wdd

    Film super.Wreszcie nie tylko kapitan ameryka.

  • Alan

    Cudowny wniosek redaktorka- film opowiada o prawdziwych wydarzeniach z 1985 roku więc to science-fiction…. HA HA HA HA HA HA HA HA

    • AlienHive

      Wystarczyło doczytać dalej ze zrozumieniem: „Produkcja jest zatem dramatem z historycznym nalotem fantastyki naukowej, z akcją dziejącą się głównie na orbicie okołoziemskiej.
      Do filmu przebiły się wątki science-fiction. Część elementów fabularnych i technicznych została zatem nadmiernie ubarwiona, aby zwiększyć dramaturgię i uatrakcyjnić widzowi seans.”

  • Tomek

    Film fajny. Ale zauważyłem 1 śmieszny fakt, pewnie jest ich więcej. Mianowicie podczas cumowania do Saluta kosmonauci mają białe rękawiczki z nadrukiem rodem z XXI wieku :) Ogólnie film bardzo fajny. FAjna odskocznia od amerykańskich megaprodukcji.

  • erty

    spoko