- tytuł: Beyond Skyline
- tytuł roboczy: Skyline 2
- premiera festiwalowa: 14 października 2017 (Festiwal After Dark w Toronto, Kanada)
- premiera kinowa: 15 grudnia 2017 (USA)
- reżyseria i scenariusz: Liam O’Donnell
- zobacz zwiastuny »
Fabuła / Opis:
Detektyw Mark Corley (Frank Grillo) próbuje uwolnić swojego syna porwanego przez najeźdźców z kosmosu, którzy przeprowadzają inwazję na Ziemię. Mark wyrusza w pościg za obcymi i próbuje dostać się na statek przybyszy, gdzie przetrzymywany jest jego syn. Gdy statek obcych rozbija się w południowej-wschodniej Azji, Mark będzie musiał zjednoczyć ocalałych, by zdobyć klucz do uwolnienia syna i jednocześnie zyskać szansę na ostateczne uwolnienie planety od agresorów.
BEYOND SKYLINE (2017) – RECENZJA / OPINIA
Film „Beyond Skyline” zwróci uwagę głównie osób pamiętających dość kontrowersyjną wizualnie i fabularnie część poprzednią z 2010 roku, zatytułowaną „Skyline”, w której to bohaterowie starają się przetrwać inwazję obcych. Na tamten film w reżyserii Colina i Grega Strause’ów wylało się sporo w pełni zasłużonej krytyki, związanej m.in. z chaotyczną końcówką. Niemniej tytuł zdobył uznanie części odbiorców i sprzedał się całkiem dobrze, co z kolei było impulsem do nakręcenia kolejnej części. Niestety o ile sama ta decyzja była jeszcze dobra, o tyle pomysł na „Skyline 2” oraz jego wykonanie okazały się wręcz katastrofalne. Ale po kolei.
Film „Beyond Skyline” przedstawia wydarzenia dziejące się mniej więcej w tym samym czasie, co część pierwsza, jednak z perspektywy zupełnie nowych bohaterów, a dodatkowo gros akcji rozgrywa się w innej części globu – w Indonezji. W filmie znajdziemy nawiązania do historii opowiedzianej w poprzedniej części, spotkamy nawet jej głównych bohaterów, których losy splotą się z losami nowych postaci.
Za reżyserię i scenariusz „Beyond Skyline” zabrał się jeden ze scenarzystów poprzedniej części – Liam O’Donnell. Wydawało się, że osoba dobrze znająca temat postara się zrobić film, który uniknie wpadek części poprzedniej i stworzy dzieło bardziej poukładane od początku do końca. Niestety nic bardziej mylnego.
O’Donnell poszedł bowiem po najmniejszej linii oporu i bazując na wizualnym designie poprzedniej części, stworzył film przeładowany akcją i bezsensownymi bijatykami. Elementy fabularne zostały potraktowane przez niego tylko jako dostawka i przerywnik do słabo jakościowej i mało angażującej widza rozwałki. Chociaż trudno w to uwierzyć, ale w ten sposób powstał film o klasę gorszy niż „Skyline”. Produkcja Strause’ów miała bowiem wyraźny schemat fabularny, zawierała elementy tajemnicy i niepewności, starała się budować dramaturgię, innym słowy potrafiła przyciągnąć i utrzymać uwagę widza. W „Beyond Skyline” nie widać śladu po takich ambicjach.
Jedyne co w filmie O’Donnella zasługuje na pochwałę, to pierwsze 15 minut, kiedy dość sprawnie przedstawiani są główni bohaterowie, a akcja stopniowo nabiera tempa. Zwłaszcza sceny w metrze dobrze się ogląda, czuć dramaturgię i udziela nam się stan zagrożenia oraz niepewności bohaterów, którzy przeżywają pierwszą falę ataku obcych.
Niemal wszystko co dobre w tym filmie wyparowało jednak niczym powietrze po eksplozji bomby atomowej nad Los Angeles, którą pamiętamy także z pierwszej części filmu. Bohaterowie zostają wówczas zmuszeni do wyjścia na powierzchnię i wtedy zaczyna się ostre, jakościowe pikowanie tej produkcji.
Jeszcze pierwsze sceny na statku obcych są przynajmniej interesujące od strony wizualnej. Biomechaniczna scenografia, mroczne pomieszczenia czy egzoszkielety obcych, które można odebrać jako oryginalne połączenie postaci Predatora i Ksenomorfa, ogląda się bardzo przyjemnie. Efekty wówczas są jeszcze należycie dopieszczone, a użycie CGI nie razi po oczach. Niestety im dalej w las, tym jest gorzej. Odnosi się wręcz wrażenie, że twórcom starczyło budżetu zaledwie na początek filmu. Im bliżej końca, tym efekty komputerowe prezentują się coraz marniej. Bardzo kiepsko wizualnie prezentuje się zwłaszcza finalne starcie gigantów. Gdy już nie starczyło na CGI, w ruch ruszają przebrani statyści…
Muszę się Wam teraz przyznać, że na „Beyond Skyline” popłakałem się. Łzy ściekały mi po policzkach całymi strumieniami. Powodem nie były bynajmniej wyjątkowo poruszające momenty, lecz szczególna kuriozalność i bzdurność wielu scen, które powodowały mimowolne salwy śmiechu. Na Złotą Malinę zasłużył zwłaszcza moment, w którym postrzelony w brzuch żołnierz, w dodatku krwawiący od wielu godzin, rzuca się na kosmitów jak Van Damme w pełni formy i walczy zadziornie wręcz. Podczas walki ani utrata ręki, ani nogi specjalnie nie wybijają go z rytmu, może co najwyżej lekko się zmieszał… Istna masakra, której nie powstydziłby się sam Robert Rodriguez.
Film niestety tylko krótkimi momentami jest w jakimś stopniu wiarygodny. Bijatyki na pięści między ludźmi, a ubranymi w egzoszkielety obcymi to najlepsze podsumowanie „Skyline 2”. Okazało się, że ludzka goła pięść (lub uzbrojona co najwyżej w broń białą) jest bardziej skuteczna w walce niż broń palna czy atomowa ;). Bijatyki między bohaterami, a ubranymi w gumowate kostiumy statystami nie tylko wywoływały u mnie uśmiech politowania, ale również przywoływały w pamięci kiczowate sceny z serialu Power Rangers ze wczesnych lat 90-tych. Naprawdę czegoś równie kuriozalnego nie oglądałem od dawna.
Wiele zwrotów akcji woła o pomstę do nieba. Łapałem się za głowę, gdy policjant i przedstawiciel gangu narkotykowego tłukli się wzajemnie mając na plecach pościg kosmitów. Umierałem ze śmiechu, gdy uzależniony spec od narkotyków szczycił się sprzętem potrafiącym badać i manipulować DNA, ukrytym w podziemiach świątyni Shiwy i w samym sercu niczego. W tym filmie bzdura, bzdurę pogania, a wszystko co widzimy na ekranie jest zaledwie pretekstem do pokazania scen walk, które tak naprawdę niczym nie imponują, a nader często budzą zażenowanie.
Nie ma także równie nachalnego i banalnego sposobu na ukazanie kto jest z nami, a kto przeciwko nam, niż zmiany koloru oczu kosmitów i zmiany koloru … mózgów.
Twórcy chyba sami zauważyli, że pomimo prób utrzymania sporej powagi filmu wyszedł im raczej pastisz, gdyż na napisach końcowych zdecydowali się pokazać śmieszne wpadki z planu, jakie udało się im się zarejestrować podczas kręcenia zdjęć. Ten element, odpowiedni raczej dla materiałów dodatkowych lub sitcomów, odebrałem jako próbę usprawiedliwienia się twórców. Ci jakby chcieli nam powiedzieć – „patrzcie, jak świetnie bawiliśmy się na planie, mamy nadzieję, że Wy równie dobrze bawiliście się na seansie”… Niestety nie.
Gdyby film „Beyond Skyline” zaliczyć do kategorii komedii z nalotem sci-fi, mógłby się on jeszcze obronić. Cały problem w tym, że niestety nie jest on komedią. Film mogę polecić tylko osobom szukających dennej produkcji, jaką bezceremonialnie można wyśmiać w gronie przyjaciół przy alkoholowym akompaniamencie.
SKYLINE 2 – Zwiastun / Trailer:
15.08.2017 opublikowano drugi, naładowany efektami specjalnymi trailer:
źródło foto:
imdb.com/title/tt1724970/mediaindex?ref_=tt_pv_mi_sm
sanook.com/movie/73191/gallery/506957/
hej, myślę że oceniając film z gatunku sf śmiech do łez to najmniej rzetelna recenzja, w końcu w tym gatunku chyba o to chodzi aby wszystko było sf?? to tylko wizja twórcy, mnie kiedyś rozbawił „Coś” lub wtedy „Rzecz” , a dzisiaj?? klasyk nad klasyki, więc nie komentuj w ten sposób filmów sf>>>
Nie ma czegoś takiego jak najmniejsza linia oporu. Jest linia najmniejszego oporu.
Zgdzam się z panem. Przy alkoholu to lepiej. Ze starszym bratem olądałem to miałem wrażenie, że oglądam bajkę dla dzieci. Człowiek, który zyskuje nagle swoją świadomość w innym wcieleniu ( kosmity). ( wtw!), szybo rosnąca dziewczyna to dla mnie już wygląda jak bajka. Chociaż sami kosmici mi się podobają. Ale fabuła i miejca nagrań filmu to nie. Ale film mniej więcej może być, śnił Mi się po tym jak czeźwiałem po za dużym spożyciu. Może być ten film ale za mało już tej akcji i dramatu.
Fabularnie to ten film („Skyline”) był ciekawszy niż ostatnie dwa filmy Scotta z cyklu „Obcy”. Ten trailer wróży barwne widowisko – dość stereotypowe zapewne – lecz z pewnością wartkie i „wybuchowe”. Chętnie obejrzę. Wolę takie filmy o konfrontacji ludzkości z obcymi niż odgrzewane kotlety Ridleya Scotta.