- Tytuł polski: Przyciąganie
- Tytuł zagraniczny: Attraction
- Tytuł oruginalny: Prityazhenie
- Premiera:
– 26 stycznia 2017 (Rosja)
– 1 września 2018 (Polska – VOD) - reżyseria: Fedor Bondarchuk
- zobacz zwiastun ⇓
Fabuła / Opis „Attraction”:
Statek obcej cywilizacji awaryjnie ląduje w centrum rosyjskiego miasta. Pojawienie się obcych wywołuje wrogie reakcje mieszkańców, którzy kategorycznie domagają się opuszczenia Ziemi przez nieproszonych gości. W relacje z kosmitą o imieniu Hijken (Rinal Mukhametov) zostaje przypadkowo wciągnięta Yulya (Irina Starshenbaum), córka Colonela Lebedeva (Oleg Menshikov), który dowodzi operacją zabezpieczenia terenu wokół statku. Artyom (Alexander Petrov), chłopak głównej bohaterki, organizuje agresywną demonstrację, która ma zmusić obcych do odlotu…
Recenzja filmu „Przyciąganie” (2017)
Film „Attraction” / „Przyciąganie” to przedstawiciel nowej fali rosyjskiej science-fiction. Twórcy zza wschodniej granicy technicznie zaczynają doganiać osiągnięcia hollywoodzkich grafików, o czym świadczy chociażby spektakularna scena katastrofy statku kosmicznego, czy komputerowe modelowanie egzoszkieletu. Szkoda jednak, że są oni zapatrzeni w hollywoodzką sferę fabularną równie mocno jak w kwestie wykorzystania CGI.
Rosjanie zamiast zachować wizualno-fabularną oryginalność, która cechowała najwybitniejsza ich dzieła filmowej fantastyki naukowej, najwyraźniej zamierzają przerabiać na swoją modłę lub raczej kopiować pomysły i schematy fabularne kolegów po fachu zza wielkiej wody. Niestety w tym procesie zakładają powielanie karygodnych mankamentów w postaci niedorzeczności, braku logiki i niespójności fabularnej. Wszystko w imię wypełnienia ekranu dużą ilością niskooktanowej akcji, byle tylko wiele się działo.
Na przykładzie filmu „Attraction” odnoszę wrażenie, że celem przemiany rosyjskiego kina fantastycznego nie jest zatem stworzenie nowej jakości, lecz raczej pokazanie Amerykanom, iż Rosjanie także potrafią tworzyć efektowne blockbustery przeznaczone dla niewymagającego, nastoletniego widza. Można także dojść do wniosku, że oczekiwania rosyjskiego, młodego widza, nastawionego na płytkę rozrywkę, niewiele się różnią od kinowych pragnień przeciętnego amerykańskiego nastolatka. Ach, ta globalizacja…
Ale przejdźmy do rzeczy.
Ktokolwiek liczył na przemycenie w omawianym filmie ciekawych kwestii filozoficznych, związanych z pierwszym kontaktem z obcą cywilizacją, mocno się zawiedzie. Film nastawiony jest bowiem tylko na aspekt widowiskowości i akcji z domieszką typowego romansu dla wspomnianego we wcześniejszym akapicie nastoletniego widza.
Cóż z tego, że wizualnie film prezentuje się bardzo dobrze, a jego początek zwiastuje intrygujące dzieło science-fiction, skoro w następnych jego aktach fabularnie pikuje on niczym kamikadze by definitywnie rozbić się na poziomie kina najniższej możliwej jakości.
Ciężko jest mi zrozumieć, jaki cel przyświecał twórcom „Attraction”, gdyż filmowi brakuje jednej myśli przewodniej. Czy chcieli zrobić film propagujący potęgę rosyjskich sił zbrojnych, a może miał on stanowić alegorię obecnych napięć społecznych, niechęci do uchodźców czy też przykładowo przybyszy z rejonów dawnego ZSRR?
A może chodziło o jakąś ciężko zrozumiałą wg kart scenariusza gloryfikację ruchu narodowościowego, cywilnych bojówek rodem z chuligańsko-pseudokibicowskich gangów powstających przeciw obcemu najeźdźcy? Wszak cytuję „to nasza Ziemia”, zatem chwyćmy wszyscy za pałki bejsbolowe i rzućmy się na kosmitów w futurystycznych egzoszkieletach … Ręce opadają.
Nic w tym filmie nie trzyma się kupy. Jest on chaotyczny i rwany od początku po ostatnie sceny. Pod przykrywką pseudonaukowych elementów i pozornie głębokiego finalnego przesłania twórcy stworzyli marny romans naładowany słabo uargumentowaną akcją, w dodatku przesiąkniętą młodzieńczym testosteronem. Reżyser chciał w filmie upchnąć zbyt wiele wątków i definitywnie przesadził – nie potrafił ich należycie poukładać, zaakcentować ani kontrolować.
Obok niepojętej zuchwałości bojówkarzy, rzucających się niemal gołymi rękami na obcy statek naszpikowany futurystyczną technologią, muszę wspomnieć także o innych niedorzecznościach fabularnych. Zaliczyć do nich można transfuzję ludzkiej krwi kosmicie, czy też zgubienie najistotniejszej części statku, co porównywalne jest do prawdopodobieństwa wypadnięcia z lądownika księżycowego panelu nim startującego… Gdy dodam jeszcze, iż kosmita jest pięknym młodzieńcem z modnym zarostem, przystrzyżonym wg najnowszych trendów, powinniście zrozumieć, dlaczego film ten stanowczo Wam odradzam.
Film „Przyciąganie” przy dość poprawnej grze aktorskiej (nie licząc fatalnego Olega Menshikova) i dobrym aspekcie wizualnym, całkowicie zawodzi fabularnie. Jest on tak niedorzeczny, naiwny i infantylny, że albo wzbudzi zażenowanie, albo zacznie Was bawić, a zapewniam, iż nie taką reakcję chcieli wywołać u widza jego twórcy.
Na zakończenie mogę tylko zaapelować – Rosjanie, róbcie filmy po swojemu, przestańcie nachalnie naśladować Amerykanów. Czy wzorowanie się na zachodnich trendach tworzenia wyjątkowo płytkich i lekkostrawnych blockbusterów sci-fi dla niewymagającego widza, to na pewno właściwa droga? Na razie wychodzi Wam jeszcze gorzej niż w przypadku niektórych marnych produkcji ze znaczkiem ‘Made in Hollywood’…
Dr. Gediman
Zwiastun / Trailer „Attraction” (2017)
Zobacz także:
- Recenzja filmu „Odkrycie” / „The Discovery” >>
- Filmy Sci-Fi w 2017 roku >>
- Wszystkie recenzje filmów SF >>
Nie wiem skąd te pozytywne opinie o filmie. Aż się boję wpisać swoje prawdziwe dane.
Film jest fatalny. Kompletnie bez sensu. Jakaś bezsensowna agresja i bezosobowe postacie.
Popieram recenzenta. Trudno zrozumieć reżysera.
Graficznie, aż prawie nie do uwierzenia, że to rosyjski produkt. Zważywszy na przesączające się obrazy z otoczenia czy blokowisk.
Chyba, że to również wizualizacje.
Fajnie animowane egzoszkielety.
Fabuła masakra. Jak transformers. Graficzna papka wtłaczająca się oczami prosto na koniec przewodu pokarmowego.
Nic tam się nie trzyma kupy albo wręcz trzyma :-)
dla mnie super film do odstresowania po kilku miesiecznym zapierdzielaniu. – oczywiscie piwko jako wspomożyciel.
Przyjaciele Rosjanie – super film
No nie wiem czy tacy przyjaciele. Teraz nie wiadomo co gorsze, ruscy czy ukraińce. Te cztery lata temu było jednak łatwiej.
Nie rozumiem, może Pan po prostu żywi urazę do rosyjskiego narodu, bo czytając tę recenzję tak to odczuwam. Myślę, że reżyser nie miał na celu ukazać „potęgę sił zbrojnych Rosji”, a po prostu jak najbardziej realnie odzwierciedlić sytuację ludzi, rządu i świata gdyby na prawdę „obcy” rozbili się w rosyjskim mieście. Film utrzymywał w napięciu, wspaniały początek, szczerze zawiodłem się tylko w środku filmu, zabrakło mi jakiejś mocnej akcji, która wzruszyłaby mnie tak jak utrata przyjaciółki głównej bohaterki.
Jak dla mnie, dla jakiegoś tam, nastoletniego widza był to dobry film, wart polecenia osobom lubiącym produkcję filmową sci-fiction. Dziękuję.
PS Jeśli ktoś zna nazwę piosenki kiedy statek rozbija się o budynki mieszkalne proszę o odpowiedź pod moim komentarzem.
Musi strasznie kochać naszych „przyjaciół” buraków zza oceanu , że chwali szajs z hollywood.
Osobiscie powiem ze dla mnie film byl naprawde godny ogladniecia. Polecam.
Nie rozumiem, was. Mi się film strasznie spodobał, dla mnie dialogi i cała reszta okej.
A Stalin tzn Putin tam jest na koniu ? Prowadzi armię ?
Niestety nie ma ani Putina, ani porządnej armii ;), wszystko ma charakter prowincjonalny, a w sumie niewielkim oddziałem dyryguje stereotypowy wojskowy grany fatalnie przez Olega Menshikova.
Acha. Dodam, że film obejrzałam, przeczytawszy Wasze komentarze :) Zaintrygowała mnie ta negatywna krytyka. Potem obejrzałam trajler. A niech tam, myślę sobie, najwyżej stracę dwie godziny… Nie straciłam…
Kocham SF w każdej niemal postaci. Pozdrawiam.
ps. Te bojówki młodych ludzi to chyba rzeczywiście są jakieś alegorie do tego, co się obecnie dzieje wokół uchodźców islamskich, z którymi kij wie co robić…
W rzeczy samej Ludzie bardzo często wykazują się zachowaniami irracjonalnymi (to apropos, że z gołymi rękami bojówkarze lecą na uzbrojony statek), gdyby tak nie było, większość wojen nie miałaby miejsca…
A mnie film się podobał. Zupełnie nie zgadzam się z oceną. Historia filmu czerpie inspirację z prastarych legend o obcym statku kosmicznym, który przybył na Ziemię, by pobrać potrzebną mu wodę. Zarzut jakoby obcy nie mogli wyglądać tak jak ludzie uważam za zupełnie bezpodstawny. Po pierwsze to my możemy być potomkami Ludzi z gwiazd. Kto wie, może jesteśmy jedną z tysięcy prymitywnych kolonii rozsianych po Wszechświecie i nawet nie mamy o tym pojęcia. Po drugie Życie jest zagadką. W swej niewyobrażalnej różnorodności na Ziemi jednak podlega pewnym ścisłym zasadom. Tak jak chemia nieorganiczna i fizyka w całym Wszechświecie – wszystko na to wskazuje – podlega tym samym zasadom, tak i życie – wg mnie – tym samym zasadom podlega. Tzn. określonym, nie przypadkowym. Skoro Życie na Ziemi wyewoluowało ( o ile wogóle teoria ewolucji naprawdę opisuje nasz ziemski świat, bo jak się bliżej przyjrzeć niezwykłej złożoności życia i form organicznych można zacząć mieć wątpliwości…) w kierunku jaki obserwujemy dookoła nas, to osobiście uważam, że jest wielce prawdopodobne, że tak właśnie ewoluuje na innych podobnych do naszej planetach. Jeśli wszystko jest czystą chemia i fizyką to tak jak fizyka determinuje „życie” gwiazd i atomów tak ta sama fizyka determinuje pulę możliwości „rozgrywania się Życia”. Jestem przekonana, że o to w tym filmie chodzi, nie o to, że nie miano pomysłu na obcego to dano mu ciało przystojnego mężczyzny.
Populacja ludzka pięknieje. Zwykle wyobrażenia rodem z sf (ale nie tylko) są takie, że z czasem Człowiek straci włosy, z powodu rozrostu mózgu będzie miał dużą brzydką głowę, wielkie oczy, małe usta… Uważam to za niepoparte niczym dywagacje. Wg mnie nic takiego nie będzie miało miejsca. Wręcz przeciwnie: rasa ludzka będzie coraz piękniejsza.
Ja oglądałam film na cda. Tłumaczenie fatalne niestety. Same dialogi uważam za swobodne po prostu, bez zadęcia i zbędnych popisów. Oczywiście pomysł strzelania do statku chyba typowo rosyjski (i niedorzeczny) z grubej rury łubudu rozwalmy ich bez względu na konsekwencje i straty w ludziach, jak i sceny traktowania tłumu, cóż, pałki w ruch też po rosyjsku.
Cała fabuła może i dość infantylna, ale nie obrażałabym się na Obcego – Człowieka, ani na romans. Czemu nie. Dawne mity też mówią o związkach Człowieka z bogami (kosmitami?).
Miłość nie ma granic. Jest w całym Kosmosie. Taką można mieć piękną refleksję na koniec filmu. Banalną? Nie sądzę. Ale cóż, są tacy, którzy twierdzą, że Księżyc na bezchmurnym nocnym niebie jest kiczowaty…. Takim nie dogodzisz ;)
To gorsze niż Obcy kontra Predator 2!!!
Jak można było stworzyć tak okropny film.Juz dwa razy bardziej wolę,obcy kontra predator requeim!!!!!!!!!
Od siebie dodam, że, jak dla mnie, poziom dialogów w tym filmie jest po prostu żałosny. Szkoda czasu na ten seans.
Tak, mogę się tylko pod tym podpisać.
Ja rowniez, banal, szkoda czasu.