Jesteś fanem science-fiction zmęczonym schematycznością lub pustą efektownością współczesnych produkcji sci-fi? Szukasz czegoś oryginalnego i niepokojącego, co zmusi do rozważań po seansie? Film „Aniara” jest zatem dla Ciebie! Nie tylko przedstawia on zatrważające dla ludzkiej psychiki skutki długotrwałej podróży kosmicznej, ale i jest intrygującym spojrzeniem na talent ludzi do unikania rzeczywistości, niezależnie jak zła lub dobra ona jest. Natomiast największym sukcesem twórców jest wg mnie przedstawienie przestrzeni międzygwiezdnej jako zimnego i pustego w środku potwora, którego ogrom przeraża człowieka i prowadzi w objęcia obłędu.
- Tytuł: Aniara
- Premiera:
7 wreśnia 2018 (Festiwal filmowy w Toronto)
10 sierpnia 2019 (Polska – Octopus Film Festival) - Reżyseria: Pella Kagerman, Hugo Lilja
- Dostępność: Amazon (cena 6,99$; link pod recenzją)
- Zwiastun ⇓
Fabuła / Opis
Aniara to historia jednego z wielu statków kosmicznych używanych do przeniesienia populacji wymierającej i zrujnowanej Ziemi na Marsa. Statek po opuszczeniu zderza się z kosmicznym śmieciem i zostaje zepchnięty z kursu. Pasażerowie Aniary, powoli zdają sobie sprawę, że ich podróż przez kosmos będzie trwała wieki i nigdy nie będą mogli wrócić. Zmusza ich to do rozważań na temat ich miejsca we wszechświecie oraz sensu istnienia.
Film Aniara (2018) – Recenzja / Opinia
Film „Aniara” oparty został na motywach powieści szwedzkiego noblisty, Harry’ego Martinssona z 1956 roku. Powieść o tym samym tytule stara się podkreślić ważne przesłanie – jest tylko jedna Ziemia, a my mamy tylko jedno życie. Musimy więc wziąć odpowiedzialność za nasze działania i stale strzec naszego środowiska oraz naszego człowieczeństwa.
Ekranizacja powieści w koprodukcji szwedzko-duńskiej większy nacisk kładzie na sferę psychiczną bohaterów niż efektowność obrazu, a zatem nie lekceważy głębokiego przesłania Martinssona. I bardzo dobrze! W prawdzie taki wybór twórców zdyskwalifikuje ich produkcję dla sporej części widzów, to jednak cała reszta, która docenia inteligentne i ambitne kino science-fiction powinna docenić starania reżyserów.
Tematyka filmu dobrze wpasowuje się w aktualne zmiany klimatyczne oraz rosnącą świadomość społeczeństw w zakresie wyjaławiania i rujnowania swojej kolebki, bez której ludzkość może nie przetrwać. „Aniara” daje do myślenia nie tylko w kwestiach naszych obecnych osiągnięć i kierunku rozwoju cywilizacji jaką znamy, ale także na temat ogromu kosmosu i upływu czasu, dla którego cały gatunek ludzki znaczy równie wiele, co zwykły błąd statystyczny. Ponadto film obrazuje zmiany w psychice, mentalności, relacjach międzyludzkich w obliczu braku nadziei oraz w starciu z ogromem otaczającej kosmicznej pustki.
Film podzielono chronologicznie na części, przez co przybiera on formę kilku krótkich opowiadań. Każde z nich porusza nieco inne aspekty natury ludzkiej, uwypuklane przedłużającą się podróżą Aniary. Wszystkie części łączą losy bohaterów (poznanych już na początku filmu) oraz ich ewoluujące sposoby na „radzenie” sobie z perspektywą całkowitej zagłady, tematu który stale i podświadomie towarzyszy załogantom. Odkrywanie potrzeby wiary, seksualności i zawiłości, czy też zakamarków ludzkiej psychiki, jest esencją tej produkcji i wspomaga emocjonalne zaangażowanie widza.
Mimo iż film „Aniara” jest dość ponurą i mało optymistyczną wizją, to jednak we wciągający i niebanalny sposób, wykorzystując elementy space opery, uświadamia widzom, że niezależnie czy to na Ziemi, czy w kosmicznej próżni – ludzie są na siebie dożywotnio skazani.
Bardzo spodobała mi się umiejętność poruszania wielu pobocznych kwestii. W „Aniarze” bowiem znalazł się czas i miejsce by „pochylić się” nie tylko nad wpływem drastycznych zmian klimatu i międzyplanetarnej podróży na ludzi, czy też nad ludzką chciwością i marnotrawstwem oraz uzależnieniem od konsumpcji, ale także nad kwestiami dotyczącymi rozwoju świadomości emocjonalnej sztucznej inteligencji. Pomysłów i problematyki poruszanej w „Aniarze” wystarczyłoby na kilka odrębnych filmów.
Gra aktorka, mimo że nie powala na kolana, pozwala na przyzwoite przedstawienie postaci, a to wzmaga emocjonalnie zaangażować się film.
W oszczędność efektów specjalnych i pewną wstrzemięźliwość twórców w rozmachu scenografii dobrze wpasowuje się minimalistyczna muzyka Alexandra Berga.
Rysą na szkle mogą być nieco dziwne, momentami nienaturalne kwestie dialogowe. Zbyt często miałem wrażenie sztywności i fałszu w relacjach między postaciami.
Skoro o postaciach już mowa, wydaje mi się, że nie dano im zbyt wiele czasu i miejsca, aby mogły stać się w pełni wiarygodne w oczach widzów. Przeważnie brakuje im głębi, twórcy potraktowali ich dylematy i motywacje zbyt pobieżnie, przez co stają się nieco papierowe. Jednak w moim odczuciu nie odebrało im to całkowicie wiarygodności, co najwyżej ją zmniejszyło.
Kolejny problem to wspomniany już rozdział opowieści na części, a dokładniej sposób przejścia między rozdziałami. W pewnych i kulminacyjnych momentach nagle zapada ciemność na ekranie i pojawia się napis zwiastujący rychły początek kolejnego wątku. Tak drastyczne ucięcie prowadzonych wątków jest nader brutalne. Trochę działa to destrukcyjnie na skrzętnie konstruowany klimat oraz budowane napięcie. Szczególnie jest to odczuwalne w samej końcówce, gdzie twórcy zdecydowali się pójść solidnym skrótem, co zupełnie nie pasowało do powolnego tempa budowania narracji w całym filmie.
Mimo niedociągnięć film „Aniara” to prawdziwy rarytas dla miłośników science fiction, którzy są już zmęczeni schematycznością lub pustą efektownością współczesnych produkcji SF i szukają czegoś oryginalnego, niepokojącego, co zostawi rysę i zmusi do rozważań po seansie. Ten film nie tylko przedstawia zatrważające dla ludzkiej psychiki skutki długotrwałej podróży kosmicznej, ale i jest intrygującym spojrzeniem na talent ludzi do unikania rzeczywistości, niezależnie jak zła lub dobra ona jest. Natomiast największym sukcesem twórców jest wg mnie przedstawienie przestrzeni międzygwiezdnej jako zimnego i pustego w środku potwora, którego ogrom przeraża człowieka i prowadzi w objęcia obłędu.
Oficjalna strona filmu i źródło zdjęć: aniarafilm.com
Zwiastun / Trailer
Skłaniam się do oceny Michała. Nulli2001 popada w histerię. Film, jak niewiele innych zachęca do myślenia. Rozbudza wyobraźnię, stawia nowe pytania prowadzące do kolejnych wątków. Po przeczytaniu kilku recenzji, zdumiewające dla mnie jest odmienne ocenianie filmu przez osoby, będące na różnych etapach drogi życiowej. Zgadzam się, że to epitafium i apoteoza rozkładu. To tylko cywilizacja. To nasza, humanistyczna droga na planecie danej nam do życia. Zostawiłbym w spokoju szwedzkie społeczeństwo. Na razie radzi sobie nie gorzej niż amerykańskie.
„Człowiek ma naturę zdobywcy”. Czyżby? Cóż takiego zdobył poza kontynentami Ziemi?? Niektórych jeszcze nie eksploatuje bo „się nie opłaci”. Wyprawa na Księżyc? Polityczna historia dla upokorzenia drugiego mocarstwa, zakończona skromnym programem Apollo, który skonał pod własnym ciężarem? To samo za chwilę spotka ISS. Czy ktoś wie do czego służy ISS? Pewnie do tego samego co ONZ. To jest ta nasza natura zdobywcy…
Statek nie zostałby odnaleziony, bo w momencie startu „Aniary” Cywilizacja właśnie się zawijała i jeden zaginiony frachtowiec nie robi różnicy. Nie ma zresztą czasu na poszukiwania. Dzieło nie jest marne, to przyzwoite kino, w którego tworzeniu sam, chętnie wziąłbym udział.
Film wymusza Ci spojrzeć na mroczną naturę wszechświata. Współczesne kino wykreowało obraz podboju kosmosu w iście cukierkowym charakterze, silniki warp, tunele czasoprzestrzenne, podróże do najdalszych zakamarków kosmosu, a jeśli prawda jest bardziej ponura? Co jeśli okiełznanie energii która pozwoli Ci na dalekie podróże jest najzwyczajniej niemożliwa, prawa fizyki nie pozwolą na otwarcie tunelu czy podróży nad-świetlnej z prostego powodu, energia potrzebna do takiego skoku jest równa energii całego wszechświata mówiąc ścisłej jesteśmy uwięzieni przez prawa fizyki. Odległości są za duże, natura czasu jest dla nas obojętna. Również mam nadzieję że sposób jednak istnieje jednak jeśli nie? I ten film właśnie o tym mówi. O bezsensie, małpa która podskakując chce dotknąć kijem gwiazdy, z góry jest skazana na porażkę. 13 miliardów lat, wiele cywilizacji powinno zostawić ślad swojego istnienia, cisza i pustka. Sarkofag dla mnie scena genialna, dolecieli jednak co z tego? Kino odbiega od innych produkcji Sf gdyż nie pokazuję schematu człowieka odkrywcy tylko skłania się ku przesłaniu że po prostu się nie da cokolwiek byś nie zrobił. Oby ta wizja się nie sprawdziła, niestety scenariusz również prawdopodobny i poparty nauką.
Zupełnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem że kosmos nie jest dla nas. To demonizacja,próba sparaliżowania strachem. Jestem głęboko rozczarowany filmem,a zwłaszcza depresyjnym podejściem do tematu. Ten obraz to jak epitafium, apoteoza rozkładu,bezcelowości i śmierci. Człowiek ma naturę zdobywcy, nie poddaje się łatwo. Ten film to fałszywy obraz, parabola upadku szwedzkiego społeczeństwa. Ananiara mając takie zaplecze techniczne i ludzkie powinna przetrwać stetki lat. Zakładając że rozwój ziemskiej cywilizacji trwałby nadal, statek powinien zostać odnaleziony. To marne dzieło to hołd złożony beznadziei, depresji i śmierci. Odradzam.