Książka „Obcy – Decydujące Starcie” Alan Dean Foster – recenzja

0

Zawsze wydawało mi się ciekawe, że każdy film z oryginalnej trylogii Alien w świecie literatury spajał Alan Dean Foster, pomimo kręcenia kolejnych części przez różnych reżyserów. Foster potrafił nadać stylistycznej jednolitości, której te filmy nigdy nie miały. Zapraszam do recenzji książki „Aliens” / „Obcy: decydujące starcie” tegoż autora.

 

Książka Aliens (Obcy – Decydujące starcje) – Recenzja / Opinia

 

Kiedy Alan Dean Foster pisał pierwszego „Obcego”, nie wiedział nawet jak wygląda potwór. Nikt nie wiedział wtedy jak spektakularnym sukcesem okaże się ten film, ani jak długo będzie trzeba czekać na kontynuację. Kiedy scenariusz Jamesa Camerona został dopuszczony do produkcji, Warner Books ponownie zgłosiło się do pisarza, aby zajął się nowelizacją. Tym razem Foster wiedział już jak wygląda Obcy oraz jak prezentuje się postać Ripley. Czy autor poradził sobie z „Aliens”? W końcu jest to film o zupełnie innym charakterze niż „Alien”, który wydawał się być idealnym materiałem dla Alana, lubiącego suspens i długie opisy. Jak to mówią – dobra partia, sama się obroni – i Foster obronił się z klasą.

Książka „Aliens” zaczyna się w podobnym tonie, co poprzednia nowelizacja. Lektura uświadomiła mi jak dużo, wbrew pozorom, jest w filmie Jamesa Camerona suspensu, oczekiwania i miejsca na niespieszną narrację. Podobnie jak Cameron, Foster pozwala pojawiającym się kolejno postaciom odpowiednio się zaprezentować. O ile reżyser często nie musiał opierać się na dialogach, bo bohaterów wystarczająco dobrze opisywała charakterystyka wizualna, to autor książki nie szczędzi długich opisów, do których zdążył nas przyzwyczaić w „Ósmym Pasażerze Nostromo”. Nieraz zatem dowiadujemy się o postaciach więcej niż z filmu, co jest wyjątkowo wciągające przy opisach Marines.

Ellen Ripley jest tutaj postacią, której psychika zdecydowanie bardziej została dotknięta przez wydarzenia z Nostromo. To niechętna, a wręcz wroga ludziom samotniczka, która kompletnie nie potrafi zaadaptować się do ponownego życia na Ziemi (film pozostawił niejasną kwestie lokacji jej mieszkania). „Aliens”, które znamy z ekranów, spłyca ten wątek do powracających koszmarów. Foster natomiast idzie o krok dalej, przez co decyzja głównej bohaterki, by udać się w misję, nabiera jeszcze większej mocy. Tak wyglądają pierwsze rozdziały książki „Aliens”. Już na tym etapie można zaobserwować znacznie większy nacisk położony na punkt widzenia Ripley, i o ile powieść nie była pisana z perspektywy pierwszej osoby, to przez większość czasu możemy się poczuć, jakbyśmy siedzieli w głowie głównej bohaterki.

Kiedy książka „Obcy: decydujące starcie” przenosi akcję na Acheron, drobiazgowość autora nie ustaje i wcale nie przeszkadza to we wzmacnianiu intensywności wydarzeń. Zauważyłem, że Foster w pierwszym „Obcym” pozwalał sobie na trochę więcej wolności w kształtowaniu pulsu narracji. Tym razem zdecydowanie bardziej trzyma się scenariusza, ale oczywiście w swoim stylu. Podczas czytania, często spodziewałem się, że zaraz coś zacznie zgrzytać, ale ku mojemu zdziwieniu, „Aliens” da się poprowadzić po fosterowemu, bez większych kolizji z naturą wizji reżysera.

W końcu mamy okazję dowiedzieć się więcej o Marines, popatrzeć ich oczami. Każdy ma tu swój moment. Przykładowo, fanów Wierzbowskiego ucieszy, że w nowelizacji, postać ta odgrywa znacznie większą rolę niż w filmie. Oczywiście, jej ostateczny los nadal pozostaje ten sam, ale wcześniejsza droga, która prowadzi tego sympatycznego szeregowca w kierunku nieuniknionego, jest zdecydowanie ciekawsza i bardziej satysfakcjonująca niż filmowa.

książka Obcy decydujące starcie Fostera - fragment

 

Alan Dean Foster pracował nad książką „Obcy: decydujące starcie” w trakcie produkcji filmu, zatem miał do dyspozycji jedynie scenariusz Jamesa Camerona. W przeciwieństwie do pierwszego „Obcego”, tym razem dostał kompletny skrypt, bez poważniejszych braków (jak na przykład nieobecność Space Jockey’a w pierwszej części). Co więcej, był to scenariusz zawierający wszystkie sceny z edycji specjalnej, usunięte później przy montowaniu wersji dla kin, a ponadto wszystkie pomysły Camerona, których reżyser nie był w stanie zrealizować z różnych powodów. Z tej ostatniej kategorii pochodzą chyba najciekawsze dla nas fragmenty. Wśród nigdy nie zrealizowanych scenek, są między innymi:

  • kot Jonesy atakujący holograficzne zwierzęta wyświetlane razem z „parkiem”, przy którym siedzi Ripley na początku filmu,
  • małe wersje Obcych, zwane w książce trutniami, zajmujące się jajami, które znosi Królowa,
  • Bishop, podczas przeprawy ciasnym szybem, napotyka na swojej drodze Obcego, który próbuje go zaatakować przez szczelinę. Odpuszcza jednak kiedy android zastyga bez ruchu,
  • podczas poszukiwań Newt pod sam koniec książki, Ripley znajduje Burke’a zawiniętego w kokon, co jest bezpośrednim nawiązaniem do podobnej sceny, która została wycięta z pierwszego „Obcego” (ale przywrócona w wersji reżyserskiej). Co zabawne, scena ta została przez Camerona nakręcona, ale ostatecznie z niej zrezygnował. Wypłynęła wiele lat później jako dodatek w wydaniu blu-ray, o czym pisałem tutaj, 
  • Obcy mają zdolność paraliżowania ofiar specjalnymi żądłami na końcach ogonów. W taki sposób zostaje unieszkodliwiony książkowy Gorman, który w filmie zostaje ogłuszony uderzeniem w głowę.

 

Oczywiście, w książce „Aliens” znajdują się fragmenty znane z wersji specjalnej, czyli np. wycieczka Jordenów do opuszczonego statku Jockey’ów. Polacy czytający nowelizację w 1992 r., musieli być w niezłym szoku, bo reżyserska wersja Obcego 2 została wyemitowane w polskiej telewizji dopiero w drugiej połowie lat 90-tych.

W dziele Fostera, jest też niewielka pula scen lub elementów scenariusza, które pojawiły się w filmie, ale w książce nie. Prawdopodobnie spora ich część była improwizowana lub dorzucana w trakcie pracy nad „Aliens” przez Jamesa Camerona (nieraz sugerowana przez innych ludzi, którzy pracowali na planie). Wśród braków znajduje się między innymi scena Bishopa z nożem, która została zaimprowizowana na planie.

W pozostałym zakresie, książka dosyć wiernie koresponduje z filmem. Mimo to, lektura jest nadal dla czytelnika czymś zaskakującym, zwłaszcza dla tych, którzy znają film na pamięć. Wszystko jest tutaj znajome, ale jednak w głowie tworzy nam zupełnie inne obrazy ze względu na sposób w jaki ten świat opisuje Foster. Zwracałem już na to uwagę przy okazji recenzji książki „Alien”, ale chcę to zaznaczyć ponownie, bo odkrywanie tej opowieści na nowo, jest po prostu niesamowicie ekscytującym doświadczeniem.

Tak jak pisałem na początku, mamy niepowtarzalną okazję przekonać się, jak wyglądałaby ta historia, gdyby za wszystkie części odpowiadał jeden reżyser. Filmowe „Alien” i „Aliens” różnią się od siebie znacznie, ale Alan Dean Foster potrafił przedstawić to w bardzo spójny i naturalny sposób. Autor zaskakująco dobrze odnalazł się w bardziej wojennych klimatach kontynuacji, a końcowe sceny tworzą na kartach książki równie potężne napięcie, co te wyczarowane w filmie przez Jamesa Camerona.
Chociaż… jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to do tego, że Foster potwornie wręcz przyspiesza, kiedy zbliża się do finału, tak jakby nie do końca miał pomysł na to, jak rozwinąć to słowami. Jak widać, są granice wyciągania treści z akcji. Mimo to, nadal jest to fragment ekscytujący.

Kolejny ekscytujący fragment książki Aliens Fostera

 

Pozostaje mi gorąco zachęcić Was do lektury. Jeżeli książka „Obcy: decydujące starcie” ma jakieś mankamenty, to głównie zależeć będą od rodzaju czytelnika. Podobnie jak w przypadku poprzedniej adaptacji Fostera, niektórych mogą zmęczyć jego długie, dociekliwe opisy. Innych jednak zapewne zachwycą. Jeśli wziąć pod uwagę ilość dodatkowego materiału, to naprawdę nie widzę powodu, dla którego fani filmu nie powinni zabrać się za lekturę. Klimat, siłą rzeczy, również nie jest oddany w skali 1:1 w stosunku do filmu, zatem musicie być na to przygotowani. Warto jednak sprawdzić samemu. Jeśli nie czytaliście jeszcze „Ósmego Pasażera”, to polecam zacząć jednak od niego, aby zapoznać się ze specyfiką fosterowej wizji.

Na koniec jeszcze kilka słów na temat przekładu w starym wydaniu ALFY z 1992 r., autorstwa Jana Kraśki.
Jest ono dobre, ale specyficzne, momentami drętwe i dalekie od tego, co znamy z filmu i telewizyjnych tłumaczeń, na których się wychowaliśmy. Przez lata, pewne spolszczone kwestie z filmu wryły nam się do głowy i stały kultowe. Tym samym, jeśli liczycie na np. „Zawsze byłeś dupkiem, Gorman”, to uprzedzam, że w tym wydaniu dostaniecie „Zawsze byłeś głupcem, Gorman”. Tego typu klasyczne fragmenty zostały wzięte pod uwagę dopiero w najnowszym przekładzie w wydaniach od Vesper. Generalnie, najlepiej mieć w kolekcji oba wydania, bo każde ma swoje plusy. Jeśli chcecie podejść do tej części filmu kompletnie na świeżo, to bardziej egzotyczny przekład może być fajnym przeżyciem.

 

OCENA:

Jonesy

 

 

  • Tytuł książki: Obcy – Decydujące starcie
  • Autor: Alan Dean Foster
  • Tłumaczenie: Jan Kraśko
  • Wydawnictwo Alfa, Warszawa, 1992

 

KSIĄŻKI SAGI OBCY >>

 

Ciekawy artykuł? Doceń naszą pracę:
[Głosów: 2 Średnia: 5]
Zobacz także
Dodaj komentarz

Klikając "Wyślij komentarz" wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych wpisanych w formularz komentarza w celu publikacji, moderacji i udzielenia odpowiedzi na komentarz zgodnie z Regulaminem Serwisu i Polityką Prywatności.