Film „Tenet” (2020) – Intensywnie i spektakularnie – recenzja
- Tytuł: Tenet
-
Premiera:
26 sierpnia 2020 (w 70 krajach) – przesunięta z 17 lipca oraz później z 12 sierpnia 2020
27 sierpnia 2020 (Polska – kina) - Scenariusz i reżyseria: Christopher Nolan
- Zwiastuny ⇓
Fabuła / Opis
Agent CIA (John David Washington) zostaje zwerbowany przez tajemniczą organizację Tenet. Jego zadaniem będzie wytropienie ludzi powiązanych z niebezpieczną technologią manipulacji czasem. Aby zapobiec zagrożeniu przemierza on mroczny świat międzynarodowego szpiegostwa, jako przewagę wykorzystując nie samą podróż w czasie, lecz technologie pozwalającą manipulować nim i dokonywać inwersji.
FILM TENET (2020) – RECENZJA / OPINIA
CZAR NOLANOWSKIEGO STYLU
Ostatnimi czasy filmy reżyserowane przez Nolana zaczęły być kojarzone z doskonałością techniczną i wspaniałą stroną wizualną, jednak tym co najbardziej wyróżnia filmy tego reżysera jest ich konceptualność. Są to bowiem produkcje bardzo przemyślane, oparte na naukowej lub filozoficznej idei, skierowane do widza inteligentnego. Często potrzeba więcej niż jednego seansu, aby w pełni zrozumieć sens i rozwikłać wszystkie zagadki filmu.
Intelektualne podejście nie jest jednak niezbędne by cieszyć się z filmów tego reżysera. Produkcje takie jak „Incepcja” czy „Mroczny Rycerz” bawią także na poziomie czysto rozrywkowym, przyziemnym, zapewniając widzom wspaniałą akcję i emocjonalny rollercoaster. To zresztą jeden z częstych zarzutów krytyków wobec reżysera. Nie podoba im się to, że Nolan przenosi skomplikowane idee i zasadnicze pytania na język kina komercyjnego, skierowanego do mas. Ta krytyka na pewno też pojawiać się będzie w przypadku filmu „Tenet”. Krytycy ci woleliby, aby o trudnych tematach mówić w języku Andrieja Tarkowskiego i jego „Solaris” z 1972. Twierdzą oni, że filmy Nolana są zbyt płytkie, a omawiane przez siebie idee traktują po macoszemu.
Z drugiej strony, czy Nolan jest pierwszym reżyserem, który przemyca skomplikowane treści do świata kultury masowej? „Terminator” Jamesa Camerona był jednym z pierwszych blockbusterów, które poruszyły temat zagrożenia ze strony sztucznej inteligencji. Jeszcze bardziej zbliżony do filmów Nolana był „Matrix” Wachowskich, który w 1999 roku wyprzedzał swoją epokę. „Matrix” traktujący o pojęciu rzeczywistości w rodzącym się cyfrowym świecie był przełomem, który wpłynął na popkulturę, przemycając na masową skalę wiele istotnych kwestii filozoficznych. A jednak był to film komercyjny w swojej formie. Obok rozbudowanej warstwy filozoficznej, cieszył efektownymi walkami i scenami w slow motion.
Christopher Nolan nie jest pierwszym, który łączy skomplikowaną treść z atrakcyjną dla przeciętnego widza formą, ale uważam, że jest w tym najlepszy ze współczesnych reżyserów, co w dużej mierze potwierdza także poprzez film „Tenet”.

źródło: hdqwalls.com/tenet-movie-4k-wallpaper
Współczesny, dojrzały człowiek widział już wszystko i wszystkiego doświadczał. Co można mu pokazać nowego? Filmowcy w najróżniejszy sposób starali się uniknąć w swoich filmach banału. Niektórzy zaczęli szokować i eksperymentować. Inni jak Tarantino zaczęli przerabiać elementy z przeszłości w nowy bardziej atrakcyjny sposób. Christopher Nolan zaś sięgnął do fizyki, nauki i do kwestii względności czasu. Okazuje się, że na świecie istnieje nieskończona liczba paradoksów i zjawisk, o których nie mamy pojęcia, a które idealnie nadawałyby się jako podstawa filmu.
Dla Nolana najciekawszymi tematami jest odbieranie rzeczywistości i czasu. Sposób funkcjonowania i postrzegania czasu stało się istotnym elementem wielu jego filmów. W „Incepcji” podróż do kolejnego poziom snu, wiązała się z olbrzymim spowolnieniem czasu w stosunku do wyższych poziomów. W najgłębszych poziomach czas zwalniał tak bardzo, że dziesięciolecia były zaledwie minutami w naszej rzeczywistości. W „Interstellar” to podróże międzyplanetarne wpływały na postrzeganie czasu przez bohaterów.
W filmie „Tenet” czas odgrywa jeszcze większą rolę. Jest głównym bohaterem filmu. Nie jest to jednak zwykły film o podróżach w czasie. Czas w „Tenecie” nie jest linearny i może przebiegać w kierunku odwrotnym do „normalnego” – od wydarzeń późniejszych do tych wcześniejszych. To skomplikowane zagadnienie jest osią nowego filmu Nolana i powoduje, że wychodząc z seansu jesteśmy nie tylko zszokowani, ale też zafascynowani.
Nolan jako reżyser nie wyróżnia jedynie treścią swoich filmów, ale też ich formą. W ramach stylu Nolana wymieniłbym dwa główne nurty. Pierwszym nurtem są filmy akcji takie jak „Mroczny Rycerz” czy „Incepcja”, filmy szalenie szybkie, napakowane akcją i z dużą liczbą wątków; filmy przypominające układankę, którą w całości można rozwiązać dopiero po seansie. Dość niedawno pojawił się drugi nurt filmów brytyjskiego reżysera. Ten nurt to filmy wolniejsze, bardziej skierowane na odczuwanie i immersję, niż na akcję. Takimi filmami są “Interstellar” i “Dunkierka”. Choć te dwa filmy reprezentują zupełnie inny gatunki filmowe, łączy je powolne tempo budowania narracji. Sceny są niespieszne, dzieją się często w czasie rzeczywistym. Nacisk został przeniesiony z myślenia na odczuwanie. Te dwa nurty wiążą się oczywiście z innymi technikami filmowymi, których użył reżyser. I tak jak w „szybkich dreszczowcach” Nolan bardzo często używa rozległych scen panoramicznych i widoku z lotu ptaka, tak w „Dunkierce” mnóstwo scen kręconych było z perspektywy bohatera, w celu wywołania uczucia, że widz jest w środku akcji, a nie na zewnątrz jako obserwator.
“Tenet” jest zdecydowanie filmem pierwszego rodzaju. To „szybki dreszczowiec” z dużą liczbą wątków.
źródło: imdb.com/title/tt6723592/
Bez pardonu w wir wydarzeń!
Najnowsza produkcja Nolana przypomina inne filmy reżysera także w sposobie przedstawienia fabuły. W większości blockbusterów pierwsza połowa filmu służy zwykle do powolnego budowania postaci, a druga nieuchronnie zmierza w kierunku chaosu, którego nie da się oglądać. W filmach Nolana, łącznie z najnowszym, jest na odwrót. Nie mamy komfortu, że spokojnie poznajemy głównych bohaterów i ich historię. Jesteśmy wrzuceni w wir wydarzeń, tak jakbyśmy oglądali sequel. Postacie są już zarysowane, nikt nie traci czasu żeby nam je przedstawiać. Fabuła po prostu się dzieje. Pojawia się mnóstwo nazwisk, faktów, bohaterowie wykonują pewne działania, o których za dużo nie wiemy.
Dopiero z czasem fabuła nabiera kształtów, wątki zaczynają się łączyć w jedno, tempo zamiast wzrastać – zwalnia. Pod koniec filmu rosną stawki, więc każda scena, każda rozmowa i każdy gest nabierają większego znaczenia.
O ile pierwsza połowa „Teneta” przypomina bardzo efektowny wizualnie film szpiegowski, to druga połowa stanowi już pełnowartościowe science-fiction.
Byłem przygotowany na wysokie tempo akcji i na to, że nie będę rozumiał dużej części tego, co dzieje się na ekranie. Bez takiego podejścia oglądanie filmu “Tenet” nie ma sensu.
Rozumiem założenie reżysera, który najwyraźniej zakładał, że błyskawiczne przyswojenie wątków i wydarzeń w filmie przerośnie nie tylko pojęcie percepcyjne samych bohaterów, ale tym bardziej i widzów. Po raz pierwszy w filmach Nolana, reżyser jest oszczędny w wyjaśnianiu, co dzieje się na ekranie, pozostawiając widza w stanie niepewności. To jeden z większych atutów tego filmu. Mi osobiście zabrakło jednak paru wolniejszych scen. Kiedy już pojawiają się one pod koniec filmu, można odnieść wrażenie, że pewne spowolnienie tempa akcji tu i ówdzie nadałoby temu dziełu większej refleksyjności.
Nie tylko wizualna wspaniałość
Filmy Nolana zawsze wyróżniały się od strony technicznej. Film „Tenet” jest wizualnie wręcz wspaniały. Nie brakuje panoramicznych ujęć kamery, które mają wywołać zachwyt, jak np. kiedy ukazuje się panorama Bombaju, ale w swojej najnowszej produkcji Nolan użył także doświadczeń ze swoich wolniejszych produkcji. Wiele ujęć wrzuca nas w sam środek akcji. Film odczuwamy nie tylko wizualnie, ale też fizycznie. Pochwalić trzeba fakt, że pomimo całej tej dynamiki ujęć, kamera nigdy się nie trzęsie, a sceny akcji są wyjątkowo czytelne.
Efekty specjalne są w zasadzie w całości praktyczne, nie czuć i nie widać CGI. Wiele najlepszych efektów, które widzimy na ekranie wynika w prostej linii z tematyki filmu. Odwrócony czas daje reżyserowi wspaniałe możliwości dokonywania cudów na ekranie i to się udaje, bo film zachwyca swoimi efektami. Choreografia walk jest niesamowita.
Filmy Nolana mają jeszcze jeden aspekt, który jest trudniejszy do opisu i bardziej subiektywny.
Jako dziecko obejrzenie filmu w kinie często było dla mnie oknem na inny świat i pewnym „zwiastunem” przyszłości. Obecnie świat jest bardzo połączony, postęp technologiczny i globalizacja zacierają granice, wiemy doskonale jak wyglądają inne kraje czy osiągnięcia technologiczne na innych kontynentach. W roli poznawczej sprawnie wykorzystujemy Internet, seriale, czy nawet gry. W nie tak dalekiej przeszłości było zgoła inaczej. „Jurassic Park” z 1993 roku pokazał mi, jak wygląda bardziej zaawansowany świat. W takich odczuciach pomagały mocno filmowe efekty specjalne polepszane z roku na rok. W późniejszych latach ten postęp zwolnił, a dzięki Internetowi świat na ekranie przestał być dla mnie egzotyczny. „Tenet” ponownie dał mi odczucie obcowania z wyższą technologią, niczym ujawnił mi mały fragment świata przyszłości.
Trybiki w wielkiej maszynie
W „Tenet” to nie aktorzy, a technologia, rozgrywka i intryga odgrywają główną rolę. Procesy rządzące światem, wydarzenia, które się rozgrywają na ekranie są bowiem tak istotne, że jednostka schodzi do roli trybiku w wielkiej machinie.
Nie znaczy to, że aktorzy nie spełniają swojej roli, wręcz odwrotnie – aktorzy dobrani są bardzo dobrze. Główny bohater – bezimienny protagonista, został odegrany przez Johna Davida Washingtona, prywatnie syna Denzela Washingtona. Nie wszystkim jego postać może przypaść do gustu. Protagonista nie posiada bowiem uroku czy siły przyciągania jaką kojarzymy z głównymi bohaterami, ale dzięki temu idealnie pasuje do filmu, gdzie aktorzy mają być podporządkowani głównej intrydze, a nie kraść show.
Washington jest bardzo charakterystyczny w swoim wyglądzie i sposobie grania; oszczędny w gestach, skuteczny, dobrze wypada w scenach fizycznych, w czym pomaga mu sportowa przeszłość (uprawiał on w college’u football amerykański i otarł się nawet o NFL). Jako aktor jest uosobieniem agenta idealnego, który swoją osobowość podporządkowuje potrzebom misji.
Partnerem protagonisty jest Neil, którego zagrał Robert Pattison. Jeśli od aktorów oczekiwaliśmy ekranowej osobowości, to tę potrzebę zapewni Pattison w roli Neila. W filmie jest zdecydowanym przeciwieństwem metodycznego i chłodnego Washingtona. Widać, że Robert bawi się rolą i czerpie z niej przyjemność. Gra postać równie skuteczną jak Washington, ale traktującą życie w lżejszy, bardziej frywolny sposób. O ile Washington jest w „Tenet” Bournem, o tyle Pattison bardziej przypomina Jamesa Bonda. Robert może być bardzo ciekawym Brucem Waynem w nadchodzącym „Batmanie”.

źródło: imdb.com/title/tt6723592/
Pozostałe i istotne role należą do Kennetha Branagha i Elizabeth Debicki, aktorki o polskim pochodzeniu. Grają oni małżeństwo. Kenneth wcielił się w rolę Andreia Satora, bezwzględnego rosyjskiego biznesmena, a Elizabeth zagrała jego żonę Kat.
Andrei Sator i Kat to postacie najbardziej dramatyczne w całym filmie. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że to są główni bohaterowie tego filmu. O ile bowiem postacie wspomnianych wcześniej agentów zostały tylko zarysowane i nie wiemy nic o ich historii i życiu poza czasem pokazanym w filmie, tak małżeństwu Sator reżyser poświęcił więcej uwagi. Choć oboje wypadają dobrze, to Branagh czasem szarżuje w swoim aktorstwie, zbliżając się do parodii postaci łotra z filmów szpiegowskich. Nie jest to jednak typowy megalomaniak z wizją zawładnięcia światem. Andrei Sator to bardziej sadystyczny socjopata, który przypadkiem doszedł do wielkiej potęgi. Tym samym Nolan zrywa tu ze stereotypem złowieszczego geniusza, pokazując bardziej przyziemną formę zła.
Elizabeth Debicki jest w filmie bardziej subtelna niż Kenneth, ale nie mniej dramatyczna. Historia jej bohaterki śmiało mogłaby być osobną historią. Z czasem jej postać urasta do roli głównego bohatera.
Intensywnie z głośników
Muzyka w filmie jest zaskakująco dobra, ale inna niż w pozostałych filmach Nolana. Tym razem to nie Hans Zimmer, a Ludwig Göransson odpowiada za stronę muzyczną. Młody kompozytor postawił na bardzo nowoczesną w brzmieniu „stylówę”, kładąc wyjątkowo mocny nacisk na bas.
Często wykorzystany jest efekt puszczania muzyki od tyłu, co idealnie pasuje do tematyki filmu. Tego typu efekty dźwiękowe słychać już w pierwszej scenie filmu. Muzyka idealnie koresponduje z tym, co widzimy na ekranie, choć dla niektórych może być zbyt intensywna.
Spektakularny film
Film „Tenet” widziałem po przymusowej sześciomiesięcznej przerwie od kina. Był to godny powrót. Nolan jak nikt inny potrafi wykorzystać możliwości sali kinowej. Seansu nie mogę nazwać inaczej niż spektakularny. Oczekiwałem skomplikowanej historii i byłem przygotowany na to, że nie wszystko zrozumiem za pierwszym razem. To pozwoliło mi cieszyć się z widowiska bez przeklinania reżysera. Otrzymałem film intensywny, szybki, wymagający maksymalnego skupienia. Nie każdemu podpasuje ta stylistyka, ale fani poprzednich produkcji Nolana będą wniebowzięci.
Jeśli ta futurystyczna produkcja zarobi na siebie pomimo szalejącej pandemii, będzie to znak, że zapotrzebowanie na kino jest silniejsze niż zewnętrzne okoliczności. Bardzo kibicuje reżyserowi i czekam też na jego kolejne projekty. Otwarte zakończenie „Tenet” pozostawia furtkę na sequel. Nawet jeśli kinowa kontynuacja nie ujrzy światła dziennego, uniwersalność interesującej tematyki filmu powinna pozwolić na stworzenie chociażby serialu.
W grudniu zaś czeka nas „Diuna” w reżyserii Denisa Villeneuve – może ten rok nie jest stracony dla kina…
korekta redakcyjna: dr Gediman
Trailer / Zwiastun
Finalny zwiastun został opublikowany 21 sierpnia 2020:
Kolejny trailer zadebiutował w Sieci 22 maja 2020 r.:
W grudniu 2019 roku zaprezentowano pierwszy zwiastun / teaser:
ZAPOWIEDŹ FILMU TENET – NASZE ODCZUCIA PRZED PREMIERĄ
Christopher Nolan wraca do kina po obsypanej nagrodami “Dunkierce”, proponując naładowany akcją i napięciem film „Tenet” mieszający wiele gatunków i wątków – od międzynarodowego szpiegostwa, po podróże w czasie, czy też bardziej manipulację nim, a nawet dotykającego kwestii ewolucji, chociaż to ostatnie na razie pozostaje w sferze domysłów. Fani twórczości Nolana oraz miłośnicy science-fiction mogą zacierać ręce, szczególnie ze względu na plotki, jakoby najnowszy film po części rozgrywał się w świecie przedstawionym wcześniej w produkcji „Incepcja”. Liczę , że w filmie znajdzie się „smaczek” w postaci przynajmniej skromnego nawiązania do pamiętnego filmu z DiCaprio w roli głównej.
Warto dodać, że film „Tenet” stanowi kolejną produkcję w dorobku reżysera, po „Memento” oraz wspomnianej „Incepcji”, podejmującą tematykę postrzegania czasu i mieszająca wiele filmowych gatunków.
Przez pandemię, która wymusiła zamknięcia kin na całym świecie, rola filmu Nolana oraz jego premiery urasta do miana dźwigni finansowej dla całej branży filmowej w 2020 roku. „Tenet” pójdzie na pierwszą linię frontu i stanie się wyznacznikiem opłacalności kin i otwarcia sal kinowych. To od tego filmu w dużej mierze zależeć bowiem będzie, czy świat kina będzie gotowy na pełnoprawny powrót. Czy ludzie ruszą do kin, czy też strach przed wirusem i odzwyczajenie się od seansów będzie silniejsze? Nie może zatem dziwić, że presja ciążąca na Nolanie i wytwórni Warner Bros. jest przeogromna. Jeżeli ludzi nie przyciągnie magia Nolana i film poniesie klapę w Box Office – nic już chyba nie będzie w stanie zapełnić kin w tym roku. Zatem większość kinowych produkcji zostanie przesunięta na rok następny lub trafi na VOD.
Ten ostatni scenariusz jest niewyobrażalny w przypadku nowego filmu kosztującego wytwórnię ok. 205 milionów dolarów (bez kosztów promocji) i zrealizowanego przy wykorzystaniu technologii IMAX, na taśmie filmowej 70mm. Szkoda byłoby ograniczać spektakularność zdjęć, które powstawały aż w 7 krajach, do domowych warunków widzów i odtwarzaczy TV. Dlatego też sam Nolan bardzo mocno naciskał, aby zachować pierwotny termin premiery kinowej (17 lipca 2020) o ile 80% kin na świecie zostanie w tym czasie otwartych. Warner Bros. jednak w dniu premiery nowego zwiastuna usunęło wcześniej ustaloną datę premiery ze strony społecznościowej filmu. Do końca maja b.r. miała zapaść ostateczna decyzja, kiedy dokładnie film „Tenet” mógłby trafić do kin. Początkowo musieliśmy czekać dwa tygodnie dłużej, aby dowiedzieć się o przełożeniu premiery na 30. lipca. Później (26 czerwca) świat obiegła informacja o zmianie daty premiery na 12. sierpnia 2020 r.. Następnie dokładna data premiery w ogóle zniknęła ze stron informacyjnych, a wieść niosła, że wytwórnia wycofała się z wcześniejszych planów. Taki obrót spraw miał związek z nadal rozprzestrzeniającym się wirusem w USA.
Nareszcie 27 lipca serwis Variety podał informację, że „Tenet” zadebiutuje 26 sierpnia i trafi do kin w 70 krajach. Widzowie w Polsce będą musieli czekać na premierę jeden dzień dłużej – polska premiera przewidziana jest na 27 sierpnia 2020. W USA natomiast film zadebiutuje dopiero we wrześniu.
Wszyscy w redakcji jesteśmy stęsknieni za kinowymi doznaniami. Jednakże chcemy, aby wizyta w kinie była zarówno bezpieczna, jak i wiązała się z rozrywką. Jeżeli kinowy seans oznacza siedzenie w maseczce z odstępem 2 miejsc od drugiej osoby, oglądanie się na lewo i prawo, czy ktoś kicha lub kaszle w pobliżu, to czar kinowego seansu może prysnąć, a magnes w postaci hitu, może być niewystarczająco silny, aby przyciągnąć sporą rzeszę widzów. Obyśmy się mylili. Szkoda by było twórców i ogromnej pracy wszystkich filmowców, gdyby z powodu zbyt wczesnej premiery film Nolana boleśnie doświadczył finansowej klapy.
Niemniej jednak decydenci w wytwórni są świadomi dużego ryzyka poniesienia straty i zdają się traktować film Nolana jako formę przetarcia i ponownego zachęcenia widzów do wizyty w kinie. Zwiększenie kinowej frekwencji, sumarycznie i w przedziale całego roku, może przynieść wytwórni więcej korzyści niż strat w przypadku jednego, głośnego tytułu.
Tymczasem Warner Bros. najnowszym zwiastunem bardzo mocno zaostrza apetyty. W filmie łatwo da wyczuć się specyficzny klimat i napięcie goszczące już wcześniej w „Incepcji”. Zobaczcie sami. W obsadzie filmu, oprócz Washingtona, znaleźli się m.in.: Robert Pattinson, Dimple Kapadia, Elizabeth Debicki, Clémence Poésy, Aaron Taylor-Johnson, Michael Caine oraz Kenneth Branagh.

bardzo dobry film, wrecz spektakularny, obejrzałem trzy razy i chyba to nie koniec, caly czas znajduje jakies smaczki, dobor sciezki dzwiekowej do obrazow rewelacyjny
Film oglądałem na raty bo przysypiałem. Po tygodniu go zmęczyłem. Film „przekombinowany” z braku „normalnych” pomysłów na interesujące kino s-f.
Cudowny film! Wszyscy piszą o tym jaki skomplikowany, a wcale tak nie jest. Trzeba pomyśleć ale to jest właśnie w nim świetne.
Mieszkam w małym mieście, koledzy zabrali mnie do Oh kinowe Wrocławiu. No zakochałem się w tym kinie jak i tym filmie.
Polecam
W stu procentach się zgadzam z autorem tej recenzji. Dodam tylko, że jak widziało się już dużo w kinie to ciężko człowieka zaskoczyć, a Nolanowi udaje się to za każdym razem. Jestem pod wrażeniem jego filmów. Tenet oglądałam wczoraj, a dzisiaj powtórka:) Przy takim filmie nie wstyd powiedzieć, że się czegoś nie rozumie:)
No jestem zakochana w tym filmie! Nolan to jest reżyser przez duże R! Potrafi z takim napięciem opowiadać historie, że widz do ostatniej minuty siedzi z zapartym tchem, do tego te inteligentne fabuły, no coś wyśmienitego. Jeszcze na sali kinowej gdzie jest wyborne nagłośnienie i świetne quality obrazu zapewnia niesamowite przeżycia! A takie doznania właśnie przeżyłam w Oh kino. Polecam to kino, a przede wszystkim film! Do zobaczenia na sali kinowej.
TENET = 10+10=20 = XX
Hans Zimmer, a nie Zimmerman. Zimmerman, to polski pianista.
Naturalnie, niesamowite jakie rzeczy potrafią umknąć nawet przy korekcie redakcyjnej.
Dzięki za czujność.