Film „Miłość i Potwory” (Love and Monsters, 2020)- problemy z potworami [recenzja]

1
  • Tytuł: Love and Monsters
  • Tytuł polski: Miłość i potwory
  • Tytuł oryginalny: Monster Problems
  • Premiera:

    16 października 2020 (USA – VOD Amazon Prime Video i Apple TV)
    16 kwietnia 2020 (Netflix)

  • Reżyseria: Michael Matthews

 

FILM MIŁOŚĆ I POTWORY – Fabuła / Opis

Ludzkość zostaje zdziesiątkowana przez inwazję zmutowanych stworzeń. Joel Dawson (Dylan O’Brien), podobnie jak pozostała resztka ludzkości, przez siedem lat po apokalipsie ukrywał się pod ziemią. Gdy udaje mu się namierzyć przez radio swoją dziewczynę z liceum – Aimee (Jessica Henwick) – odradza się w nim miłość. Pragnienie ponownego spotkania z Aimee okazuje się silniejsze niż strach przed grasującymi potworami i wyciąga go z podziemnego bunkra. Joel musi pokonać długą drogę przez postapokaliptyczny świat, unikając lub walcząc ze śmiertelnie groźnymi potworami, które staną mu na drodze.

 

Film Love and Monsters (2020) – Recenzja / OPINIA

 

Film „Love and Monsters” miał trafić do kin w 2020 roku, a później w lutym w 2021 roku, ale ostatecznie przez pandemię i niezbyt ciekawe perspektywy w Box Office Paramount Pictures zdecydował o wypuszczeniu filmu już w połowie października na VOD online. Jednocześnie zmieniono tytuł produkcji z „Monster Problems” na bardziej chwytliwy. Film oparto na pomyśle scenarzysty Briana Duffielda, który odpowiadał za skrypt do niedawnego filmu science-fiction „Głębia strachu” oraz był zaangażowany m.in. w opracowanie scenariusza do „Zbuntowanej”.

Film „Miłość i potwory”  to nieskomplikowane (delikatnie ujmując), postapokaliptyczne kino drogi, które stanowi specyficzną mieszankę stylu kina przygodowego, monster-movies oraz historii miłosnych kierowanych do nastoletniego widza. Wytwórnia reklamowała tą produkcję jako konglomerat motywów znanych z filmów „Mad Max” czy „Zombieland”, ale to porównanie marketingowe, które ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Filmowi „Monster Apocalypse” (to kolejny alternatywny tytuł z jakim się spotkałem w przypadku tej produkcji) zdecydowanie bliżej jest w pomyśle fabularnym do „Anihilacji” (2018) oraz dobrej produkcji „Strafa X” z 2010 roku. Jednak podejście do tematu w nowym filmie jest znacznie bardziej lżejsze niż we wspomnianych tytułach. Film w reżyserii Michael Matthewsa jest zdecydowanie mniej zawiły, a tak być musiało, skoro twórcy chcieli stworzyć historię pełną przygód, zabawy i akcji z potworami w tle. Po prostu.
Otrzymaliśmy niezobowiązujące kino weekendowe, a także familijne, idealne na rozładowanie po ciężkim tygodniu w pracy i na relaksujący wieczór.

Film „Love and Monsters” wykonany jest bardzo dobrze od strony technicznej – ciężko znaleźć zgrzyty oglądając świetne efekty w postaci kreacji zmutowanych stworzeń czy też w udźwiękowieniu. Być może jedynie obraz zniszczonego świata, zwłaszcza panoram ze znakami cywilizacji przykrytych naturą są nazbyt uproszczone. Jednak to tylko parę ujęć, o których nawet nie wypada pisać.

Gra aktorska wypada całkiem dobrze, żaden z bohaterów nie raził sztucznością – można mieć jedynie zastrzeżenia do pewnych złoczyńców, których wyjątkowo dobrze z oczu patrzyło. Poza tym wszystkie postacie wyglądają naturalnie i łatwo możemy uwierzyć w ich autentyczność. W roli głównej sprawdził się Dylan O’Brien, którego dobrze pamiętamy z roli Thomasa w serii „Więzień labiryntu”. Jego wyrazy twarzy przy bliskich spotkaniach z kreaturami – pełne autentycznego przerażenia, wyciskającego mu aż łzy z oczu – robiły doskonałą pracę i zarażały mnie napięciem. Jessicę Henwick, grającą wcześniej Emily Haversham we wspomnianej już „Głębi strachu”, tutaj wypada znacznie lepiej i nie jest aż tak infantylna jak w „Głębi”.

Prawdziwym bohaterem filmu „Miłość i potwory” jest jednak poczciwa psina – Boy, zagrana doskonale przez owczarka australijskiego kelpie o jakże trafionym imieniu Hero.
Wszystkie sceny z udziałem Boy’a ogląda się z ogromną przyjemnością. Nie może również dziwić, że pies jest znacznie mądrzejszy od znaleźnego Pana i znacznie pewniej oraz rozsądniej czuje się w pełnej od niebezpieczeństw dżungli. Psu kibicujemy po prostu bezwolnie.

Film „Love and Monsters” ma bardzo uproszczoną konstrukcję fabularną, nie powinniśmy tutaj wnikać za bardzo w szczegóły, logikę czy elementy science – bo ich nie znajdziemy. Sami twórcy już na wstępie wybijają nam to z głowy, poprzez proste i zabawne przedstawienie sytuacji, w jakiej poznajemy bohaterów. Nie ma tutaj miejsca na naukowe wywody i też nie są one w takiej formie szczególnie potrzebne. Film ma nam dostarczyć niezobowiązującej rozrywki i sprawdza się, jako dzieło, w którym wszystko traktujemy z przymrużeniem oka.

Szkoda jedynie, że zbyt wiele zdecydowano się uprościć (niektóre elementy fabuły są aż za bardzo nielogiczne, by nie powiedzieć dosadnie – głupie), ale ostatecznie można to wybaczyć. Żałuję, że film nie stara się wprowadzić czegoś nowego w postapokaliptyczną tematykę. Otrzymaliśmy zatem kolejną wariację na temat końca cywilizacji – mało skomplikowany i „łatwo wchodzący” film, który jest dobrze wykonany i jak na weekendowe kino przygody dla młodego widza – okazuje się być całkiem przyzwoitą pozycją. Osoby oczekujące „czegoś więcej” niż happy endu bez specjalnego przesłania – będą jednak mocno zawiedzione. Czy naprawdę tego oczekiwaliście po tym tytule?

 

OCENA :


dr Gediman

 

 

Film Monster Problems (2020) – Zwiastun Trailer

 

SCIENCE FICTION 2020 >>

Ciekawy artykuł? Doceń naszą pracę:
[Głosów: 3 Średnia: 5]
Zobacz także
1 komentarz
  1. chrumcio

    najbardziej martwi mnie ten fragment „oraz historii miłosnych kierowanych do nastoletniego widza.” przez co film może trochę ucierpieć… ale te widoki to inna bajka :D
    Na pewno obejrzę z powodu chociażby klimatu postapo :)

Dodaj komentarz

Klikając "Wyślij komentarz" wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych wpisanych w formularz komentarza w celu publikacji, moderacji i udzielenia odpowiedzi na komentarz zgodnie z Regulaminem Serwisu i Polityką Prywatności.