Film „Ad Astra” (2019) – przez ciernie do gwiazd [recenzja]

5

Film “Ad Astra” to spełnienie wieloletnich oczekiwań miłośników klasycznej fantastyki naukowej o eksploracji kosmosu. James Grey stworzył film bardziej do odbierania i chłonięcia niż do wnikania w zawiłości fabuły, dlatego nie jest on dla każdego. Produkcja odchodzi bowiem od założeń mainstreamu, zachowując czar kina niezależnego. Tutaj najważniejsza jest atmosfera, a nie zawiłości fabularne, czy wartka akcja. To bez wątpienia uczta dla oczu i uszu oraz pozycja obowiązkowa dla marzycieli i fanów kina science fiction z przesłaniem.


    • Tytuł: Ad Astra
    • Premiera:

      18 września 2019 (Wielka Brytania)
      20 września 2019 (Polska)

    • Reżyseria: James Gray
    • Zobacz wszystkie zwiastuny

 

 

Fabuła / Opis

Astronauta Roy McBride (Brad Pitt) podróżuje na zewnętrzne krawędzie Układu Słonecznego, aby odnaleźć swojego zaginionego ojca, który zaginął 20 lat wcześniej podczas misji na Neptunie, gdzie miał prowadzić poszukiwania życia pozaziemskiego. Bohater ma odkryć tajemnice, która zagrożą przetrwaniu naszej planety oraz rzucą wyzwanie naturze ludzkiej egzystencji, a także zakwestionują nasze wyobrażenie o miejscu człowieka w kosmosie.

 

FILM AD ASTRA (2019) RECENZJA / OPINIA

 


Tytuł filmu “Ad Astra” pochodzi z łacińskiego i oznacza dosłownie “do gwiazd” lub “ku gwiazdom” oraz jest częścią powiedzenia “per aspera ad astra” (przez ciernie do gwiazd). Według słów reżysera, Jamesa Grey’a, głównym przesłaniem filmu jest myśl, że kosmos jest dla nas bardzo wrogi i nieprzyjazny, co uzmysławia nam iście cierniowa droga bohatera ku gwiazdom. Osobiście jednak uważam, że lepiej w przesłanie filmu wpasowuje się tekst autorstwa Carla Sagana:

„Nasza planeta to tylko samotna plamka w bezmiarze otaczających ją kosmicznych ciemności. Ta jej znikomość w obliczu bezkresnej przestrzeni nie pozostawia żadnej nadziei, że nadejdzie skądś pomoc, by obronić nas przed nami samymi.”

Film “Ad Astra” to spełnienie wieloletnich oczekiwań miłośników klasycznej fantastyki naukowej o eksploracji kosmosu. To produkcja, która w tym roku absolutnie nie ma konkurencji w tematyce science-ficton, zwłaszcza jako nurtu traktowanego na poważnie. Podobnie jak w przypadku filmu „Blade Runner 2049” odchodzi ona od założeń mainstreamu, a nawet zachowuje czar kina niezależnego.

Siłą filmu są przede wszystkim oszałamiające zdjęcia, dobrze przemyślane kadry i scenerie, a także umiejętne wykorzystanie gry świateł i cieni, czy dobór palety kolorów. Kosmos w wizji Jamesa Gray’a jest zachwycający, przepiękny, czasem wręcz kojący oraz często kuszący. Pomimo, że mamy go na wyciągnięcie ręki, nadal pozostaje nieosiągalny i nieodgadniony oraz nieprzyjazny i groźny.

Doznania wizualne bardzo mocno wzbogaca doskonały podkład dźwiękowy oraz zwłaszcza poruszająca muzyka Maxa Richtera, która nadaje scenom głębi i specyficznej atmosfery oraz wielokrotnie chwyta widza mocno za serce.

Film „Ad Astra” hipnotyzuje wspomnianą wyżej atmosferą, którą mogliśmy poczuć w paru scenach na Księżycu w zeszłym roku, oglądając „Pierwszego człowieka”. Poczucie kruchości ludzkiej istoty w obliczu monstrum kosmosu w filmie Grey’a jest wręcz namacalne. W wizję reżysera da się wsiąknąć. Stworzył on film bardziej do odbierania i chłonięcia niż do wnikania w zawiłości fabuły.

Film Ad Astra - Roy na Marsie

Skoro o fabule mowa – Gray przed premierą porównywał historię opowiedzianą w swoim najnowszym filmie do słynnego opowiadania “Jądro ciemności” Josepha Conrada z 1899 roku, do którego nawiązywało dotychczas wielu innych twórców. Po obejrzeniu filmu muszę przyznać, że słowa reżysera nie były bezpodstawne – oglądamy bowiem „Czas apokalipsy” z akcją w kosmosie. Inspiracje kultowym dziełem Coppoli są bardzo wyraźne, a postać Roy’a można łatwo skojarzyć z kapitanem Willardem. Nie należy jednak mówić o plagiacie, obie wspomniane postacie są diametralnie różne i mają zupełnie inną motywację, a oba filmy inny wydźwięk.

Brad Pitt wcielając się w Roy’a zagrał bardzo dojrzale. Muszę przyznać, że dawno nie widziałem go w równie przejmującej roli. Ciężar filmu leżał na jego barkach, a aktor sprostał zadaniu, spisując się wręcz znakomicie. Jeżeli jednak wszystkie jupitery skierowane są na Pitta, musiały ucierpieć na tym postacie dalszego planu, zbyt słabo rozbudowane i rozpisane. Pozostaje pytanie, czy w ramach czasowych filmu, przy takim, a nie innym pomyśle na przedstawienie głównego bohatera i jego rozterek, istniała w ogóle możliwość na danie większej szansy zaistnienia postaciom drugoplanowym, czy też ich epizodyczność była koniecznym efektem ubocznym pierwotnego pomysłu reżysera.

Film Ad Astra 2019 - zwiastun, opis i fabuła

Mimo ważnego przesłania, o jakim pisałem na wstępie, fabuła filmu jest zaskakująco prosta, by nie powiedzieć, że za mocno uproszczona, co daje się we znaki zwłaszcza w kulminacyjnych momentach. Nadmierne skróty psują szczególnie odbiór samej końcówki, która pomimo, że poprawnie zamyka całą historię, to jednak rozczarowuje. Mocno zawodzi zwłaszcza wątek ojca Roy’a. Natomiast zmiany głównego bohatera i elementy, które nakręcają u niego motywację do dalszych działań, są zbyt uproszczone i powierzchowne. Efekt wspomnianego skrótowego potraktowania sprawy.

Niestety w rozwiązaniach fabularnych łatwo znajdziemy dziury i logiczne klopsy. Astronauci niejednokrotnie zachowują się jak zagubione dzieci, a niektóre pomysły scenarzystów są całkowicie irracjonalne i zamieniają elementy science w czystą fikcję. Głównego bohatera można również uznać za jednego z największych pechowców we wszechświecie. Niemal każdy etap jego podróży oznacza jakąś katastrofę i to niezależnie gdzie i z kim przebywa w danym czasie.

Przez takie, a nie inne decyzje scenarzystów odnosiłem wrażenie, że nieszczęścia pojawiające się na drodze bohatera są tylko 'doklejkami na siłę’ do trzonu fabuły, byle zapewnić trochę efektownej i powierzchownej rozrywki widzom. Niemniej dzięki temu mogliśmy oglądać sceny akcji, które mocno zapadają w pamięć, jak pościg na powierzchni srebrnego globu czy walki w stanie mikrograwitacji.

Ad Astra 2019 - pościg na Księżycu

Film „Ad Astra” nie jest filmem dla każdego. Ważniejsze od wartkiej akcji jest tutaj budowanie atmosfery. Fabuła rozwija się zatem powoli i spokojnie. Pomimo, że nie jest to historia, która mocno na Was wpłynie i nie wprowadza wiele nowego do kina science-fiction, to jednak potrafi zaangażować na tyle mocno, że seans minie błyskawicznie. Osoby, które nie wczują się w specyficzną atmosferę i dla których wewnętrzne problemy bohatera oraz jego walka z własnymi demonami nie będą interesujące, doświadczą nudy i dłużyzn.

Osobiście jednak uważam, że dzieło Grey’a ma na tyle istotne zalety, że nie warto nadmiernie uwypuklać jego wad. Cieszę, że w obecnych czasach film odbiegający od założeń mainstreamu robiony jest z audio-wizualnym rozmachem i trafia do IMAXów, a nie ląduje jako niskobudżetówka na streamingu. „Ad Astra” tworzy realistyczną i nawet optymistyczną wizję ludzkości w niedalekiej przyszłości, która toruje sobie drogę do gwiazd. Film stanowi ucztę dla oczu i uszu, wizualnie często nawiązuje do klasyków jak „2001: odyseja kosmiczna”, zachowując jednocześnie oryginalność. Fabularnie podnosi kwestie przemijania, sensu egzystencji i motywów działania jednostki oraz na pewien sposób kształtuje miejsce człowieka we wszechświecie. Dla miłośników kina sci-fi z przesłaniem i marzycieli o kosmicznych podróżach – seans omawianej produkcji jest obowiązkowy!

 

OCENA :


dr Gediman

 

 

AD ASTRA 2019 – ZWIASTUN / TRAILER

28 sierpnia 2019 r. do sieci trafił ostateczny zwiastun filmu:

21 sierpnia 2019 r. zaprezentowano zwiastun pod kina IMAX:

Z okazji 50 rocznicy lądowania człowieka na Księżycu 20 lipca 2019 roku zaprezentowano specjalny zwiastun:

Drugi i oficjalny trailer pojawił się 18 lipca 2019:

 

źródło foto: imdb.com/title/tt2935510/mediaindex?ref_=tt_pv_mi_sm

SCI FI 2019 – WSZYSTKIE FILMY SF »

Ciekawy artykuł? Doceń naszą pracę:
[Głosów: 9 Średnia: 4.9]
Zobacz także
5 komentarze
  1. Ofir

    Jak dla mnie film raczej słaby, niż dobry. Za bardzo to wszystko jakieś takie rozmemłane, rozwodnione, brak konkretów. Filmom o kosmosie wg mnie powinna towarzyszyć aura tajemniczości i zagadki, niezbezpieczeństwa i przygody. A tutaj w sumie dostajemy nawet nie filozoficzne, tylko takie prywatne rozterki głównego bohatera. Wiecie, to jakby wskoczyć do wspaniałej willi, gdzie wszystko jest cudowne, ale skupiać się tylko na kafelkach w łazience.
    Mimo to zdjęcia rzeczywiście bardzo ładne, trzeba to pochwalić, ale od filmu niestety oczekuje się więcej.

  2. inż.

    Film przeciętny. Salut 7 o wiele ciekawszy no i niby na faktach.

  3. Mirek

    Nie wiem o co chodzi? Też jestem wychowany na dobrym SF ,ma 50lat :-), ale to że sceny są „kręcone w kosmosie” nie powinno kwalifikować tego filmu do SF.

  4. jogi

    Efekty w filmie bardzo dobre ale film bardzo słaby. Fabuła przewidywalna, zero zaskoczenia.
    B.Pitt zbyt stary na te rolę , z problemami psychicznymi -niepasuje do tej roli a jego tatuś też jakiś psychopatyczny.W skali 1 do 10 daję 5.

  5. PIotr

    Bardzo pozytywne zaskoczenie – w ostatnich latach jedynie kilka pozycji zrobiło na mnie tak pozytywne wrażenie : The Moon, Interstelar a nawet Solaris (z Clooneyem ) gdzie ścieżka dźwiękowa to arcydzieło …

    Chciałoby się więcej takie fantastyki…..

Dodaj komentarz

Klikając "Wyślij komentarz" wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych wpisanych w formularz komentarza w celu publikacji, moderacji i udzielenia odpowiedzi na komentarz zgodnie z Regulaminem Serwisu i Polityką Prywatności.