Na wstępie recenzji książki „Obcy: Morze Boleści” muszę się do czegoś przyznać – poprzednia powieść z cyklu „Obcy” była dla mnie kompletnym rozczarowaniem. Nie polubiłem jej do tego stopnia, że musiałem aż zmuszać się, by w ogóle doczytać ją do końca. Dlatego też, gdy nadchodziła zapowiedź kolejnej publikacji z tego uniwersum, podchodziłem do niej z pewną dozą rezerwy (eufemistycznie mówiąc). Jednak już po przeczytaniu kilkunastu stron „Morza boleści” wiedziałem, że tym razem będzie inaczej. I to uczucie towarzyszyło mi przez całą resztę powieści.
Książka Obcy Morze Boleści – Recenzja / Opinia
Głównym bohaterem powieści „Obcy: Morze Boleści” jest Alan Decker – pracownik komisji handlowej oddelegowany na planetę LV178 w celu ustalenia przyczyny problemów przy terraformingu prowadzonym tam przez Weyland-Yutani. Podczas wykonywania rutynowych zadań ulega poważnemu wypadkowi, po którym zaczynają go nawiedzać koszmary związane z dziwnymi, wrogimi stworzeniami… Po postawieniu mu ultimatum przez wspomnianą korporację, decyduje się na powrót na LV178, aby rozwikłać zagadkę skrywaną pod powierzchnią planety, a jednocześnie zrozumieć, co dzieje się z jego psychiką…
Oprócz Deckera poznajemy również całą plejadę postaci drugoplanowych – kilku charyzmatycznych członków grupy najemników, zimną i wyrachowaną przedstawicielkę korporacji, czy też górników prowadzących prace na New Galvestorm (jak inaczej nazywane jest LV178). Większość z tych postaci jest całkowicie jednowymiarowa, ale mimo to świetnie spełnia swoją rolę, tak jak robili to chociażby w dziele Camerona.
Fabuła, choć niezbyt oryginalna, jest całkiem przyzwoita. Akcja rozgrywa się po wydarzeniach z filmu „Obcy: Przebudzenie”, a w jednym z dialogów wspominana jest historia USM Auriga, co w pewnym sensie czyni opowieść „Obcy: Morze Boleści” jej wynikową. Znajdziemy tu powstałe z popiołów Weyland-Yutani, oddział twardzieli z karabinami, a także pewnego „konsultanta” w niektórych, drażliwych kwestiach. Wydaje się to mocno wtórne, niemniej jednak autor dodaje coś od siebie – niektóre elementy historii są rozwiązane dość nietypowo dla serii. Nie będę zdradzać, o co dokładnie chodzi, ale gdy czytelnik myśli, że wie, co się stanie, bohater zachowuje się inaczej, niż można by się tego spodziewać.
Narracja jest prowadzona bardzo sprawnie – przy czytaniu „Morza boleści” towarzyszyło mi odczucia podobne do oglądania przyzwoitego akcyjniaka sci-fi, i naprawdę musiałem się zmuszać, by oderwać się od książki.
Jeśli chodzi o kwestie „techniczne” – powieść jest świetnie wydana, ale do tego Wydawnictwo Vesper zdążyło już wszystkich przyzwyczaić. Ilustracje są wspaniałe, papier wysokiej jakości. Standardowo w pakiecie z książką jest również zakładka z motywem nawiązującym do okładki. Nie zauważyłem żadnych literówek ani błędów w druku. Choć, będąc szczerym, wolałbym, aby czcionka została nieco zmniejszona, ponieważ te 420 stron spokojnie dałoby się zmieścić na 300. Niby nie jest to wielki problem, ale jeśli ktoś zbiera książki, to zaczyna doceniać publikacje o mniejszych gabarytach. Poza tym nie mam zastrzeżeń.
Podsumowując – moim zdaniem książka „Obcy: Morze boleści” to bardzo przyzwoita pozycja. Powinny jej dać szansę nawet osoby, które, podobnie jak ja, zawiodły się na powieści „Obcy: Wyjście z cienia”. Pomimo pewnych wad i niewielkiej oryginalności czytanie tej powieści przynosi mnóstwo przyjemności. Gorąco polecam!
Dawno nie czytałem recenzji z którą bym się zgadzał. W pierwszy kilku zdaniach zawarł Pan dokładnie te same odczucia jakie towarzyszyły mnie względem „Wyjścia Z Cienia” oraz pozytywnego zaskoczenia względem „Morza Boleści”
Miałem możliwość przeczytania tylko skromnego kawałka powieści Jamesa A Moora, lecz zaledwie po kilku zdaniach już wiedziałem, że mam do czynienia z książką, którą będę chciał przeczytać szybko, nie mogąc się doczekać, jak i wolno, by dłużej dozować przyjemność płynącą z tak zacnego pióra.
Fanów uniwersum Aliena, odsyłam również do komiksów, zarówno tych z przed wielu lat, jak i tych nowoczesnych. Pełne są niesamowicie wciągającej fabuły oraz odpowiedzi na nieskończoną ilość Pytań.
Dobrze się czytało Pańską recenzję/opinię
Polecam świetna książka