Short „Atropa” jest nową amatorską produkcją science-fiction, nawiązującą klimatem i stylistyką do kultowego „Obcego”.
- tytuł: Atropa
- reżyseria: Eli Sasich
- scenariusz: Clay Tolbert
- muzyka: Kevin Riepl
- czas trwania: 10 min
- premiera: styczeń 2015
Obrazy takie jak „Atropa” stanowią potwierdzenie, że pasja i zaangażowanie twórców może z powodzeniem zapewnić filmowi sukces, niezależnie od ilości dysponowanych środków finansowych i technicznych. Trwający 9 minut i 46 sekund short w reżyserii Eli Sasich’a wręcz emanuje klimatem „Obcego”, w kreatywny sposób naśladując charakterystyczną stylistykę zarówno jego, jak i innych produkcji lat 70-tych i 80-tych. Całość tworzy klimatyczną i świetnie zrealizowaną wizję, gdzie muzyka, zdjęcia i enigmatyczna atmosfera zapewniają wyjątkowo przyjemny seans.
„Atropa” jest krótką historią jednoosobowego statku patrolowego, którego misją jest przeprowadzenie śledztwa w sprawie zaginionej jednostki badawczej „Atropa”. Pilotujący swoim statkiem detektyw dociera do pozornie porzuconego celu, gdzie dokonuje enigmatycznego odkrycia. Całość zrealizowana jest w tajemniczym klimacie i nastrojowej atmosferze, gdzie nawet muzyka jest wyraźnie inspirowana dziełem Ridleya Scotta.
Jak na amatorski film, „Atropa” cechuje się znakomitą stroną wizualną. Na szczególną uwagę zasługuje scenografia, wyraźnie inspirowana mrocznymi i klaustrofobicznymi pomieszczeniami Nostromo. Większość scen kręcona była na kalifornijskiej wystawie scenografii filmów sf Laurel Canyon Stages w Arlecie. By uzyskać charakterystyczne ujęcia, mające naśladować „Aliena” i zarazem nie zdradzić faktu kręcenia ich w dość popularnym dla shortów sci-fi miejscu, ekipa musiała nagimnastykować się przy odpowiednim ustawianiu kamery oraz samemu zaprojektować komory kriogeniczne.
„Atropa” jest filmem godnym polecenia każdemu miłośnikowi sceince-fiction. Trzymamy kciuki by reżyser owego dzieła, Eli Sasich, nie poprzestał na nim i dalej realizował swoją pasję. Dziesięciominutowy filmik mógłby być zalążkiem scenariusza porządnego i klimatycznego pełnometrażowego obrazu.
źródło foto:
1. www.liveforfilms.com
Rublev
Polecamy:
Hmmm… Interesujący tytuł filmu… Wiecie, że słowo „Atropa” to pierwszy człon łacińskiej nazwy wilczej jagody (Atropa belladonna)? Jest to specyficzna roślinka, której smakowite owoce są silnie trujące. Oczywiście, ze względu na dużą zawartość alkaloidów, każda część tej rośliny jest bardzo szkodliwa. Jak to w przypadku trucizn i leków bywa – wszystkie leki w nadmiarze są trucizną, natomiast trucizny w odpowiednich dawkach bywają lekiem… W myśl tej zasady – substancja „atropina” zawarta wilczej jagodzie uratowała niejedno ludzkie życie.
Tak się zastanawiam czy tytuł i fabuła filmu jest w jakiś sposób powiązana z nietuzinkowymi właściwościami rośliny… Czy chodzi tu o jej dwojaki (leczniczo- trujący) charakter? A może o skrywaną pod postacią piękna tajemnicę? Pyszne kuszące owoce doprowadzające nieświadomego konsumenta do niechybnej śmierci… Ciekawe, ciekawe, ale nie można również wykluczyć, iż bliskoznaczna nazwa filmu to jedynie przypadek…