Film „Nowy początek” (Arrival) – Recenzja
Reżyser Denis Villeneuve ma wyjątkowy dar – potrafi bowiem wzbudzić podświadomy niepokój u widza, wstrząsnąć nim i pozostawić w jego głowie solidną rysę. Wybierając się na seans filmu „Arrival”, niezmiernie ciekawy byłem, jak ten intrygujący twórca poradzi sobie z tematyką science-fiction. Wbrew lekkim obawom reżyser utrzymał wysoką formę, a jego debiut w fantastycznonaukowych tematach wypadł wręcz wybornie… Zapraszamy do krótkiej recenzji.
- tytuł polski: Nowy początek
- tytuł oryginalny: Arrival
- tytuł roboczy: Story Of Your Life
- reżyseria: Denis Villeneuve
- scenariusz: Eric Heisserer, Ted Chiang (opowiadanie)
- premiera festiwalowa: 2 września 2016 (MFF w Wenecji)
- premiera kinowa: 11 listopada 2016 (Świat)
- Zobacz trailer >>
FILM NOWY POCZĄTEK – Fabuła / Opis
Kontakt z obcą cywilizacją staje się faktem. 12 statków kosmicznych Obcych ląduje w różnych miejscach naszej planety. Wojsko postanawia zwerbować wybitną specjalistkę lingwistyki, doktor Louise Banks (Amy Adams) oraz matematyka Iana Donnelly’ego (Jeremy Renner) do zespołu ekspertów, który ma odkryć rzeczywiste nastawienie przybyszy z kosmosu…
FILM ARRIVAL – Recenzja (zwięzła opinia)
Film „Nowy początek” czerpie inspirację z nagrodzonego Nebulą (1999 rok) opowiadania Teda Chianga, który skupił się w nim na przedstawieniu znaczenia języka w próbach porozumiewania się dwóch całkowicie obcych sobie cywilizacji. W ekranizacji, podobnie jak w opowiadaniu, musieliśmy zmierzyć się, wraz z bohaterami, z problemem lingwistycznym porozumienia dwóch ras w rzeczywistości, w której nikt nie zna jeszcze star-trekowych tricorderów.
Każdy widz, który obejrzał film “Pogorzelisko” czy „Sicario” mimowolnie musiał zapamiętać nazwisko reżysera. Denis Villeneuve ma wyjątkowy dar – potrafi bowiem wzbudzić podświadomy niepokój u widza, wstrząsnąć nim i pozostawić w jego głowie solidną rysę. Wybierając się na seans filmu „Arrival”, niezmiernie ciekawy byłem, jak ten intrygujący twórca poradzi sobie z tematyką science-fiction. Wbrew lekkim obawom reżyser utrzymał wysoką formę, a jego debiut w fantastycznonaukowych tematach wypadł wręcz wybornie.
Muszę przyznać, że dawno nie widziałem w kinie filmu science-fiction równie inteligentnego, poukładanego i co ważniejsze wyważonego, który dla widza nie był nachalny w żadnym elemencie filmowego rzemiosła, a dodatkowo nie traktował odbiorcy, jak osoby nie mającej wiedzy wyciągniętej ze szkoły podstawowej i nie potrafiącej samodzielnie złożyć w całość podkładanych mu elementów układanki.
Reżyserowi udała się rzecz niezwykle istotna w gatunku fantastyki naukowej – zaskoczenie widza, pokazaniu mu istot i zjawisk całkowicie mu nieznanych oraz, co ważniejsze, niezrozumiałych. Film zaskoczy Was rzeczami, jakich jeszcze w kinie nie widzieliście i nie mam tutaj na myśli efekciarskiej destrukcji. Osoby, które oczekują kina akcji w stylu kolejnego „Dnia Niepodległości” – niech zostaną lepiej w domu.
źródło: http://www.this-is-cool.co.uk/arrival-2016-sci-fi-movie-trailer/
Film „Nowy początek” hipnotyzuje momentami mistyczną muzyką, wybornymi krajobrazami oraz plastycznymi kadrami i dobrze przemyślaną pracą kamery. Mimo iż „Arrival” jest spokojny, a akcja powolnie postępuje naprzód, reżyser doskonale buduje napięcie (zwłaszcza w scenach pierwszego kontaktu z obcymi), a cały seans mija nadspodziewanie szybko.
W filmie nie zabrakło kilku fabularnych potknięć, przejść na skróty czy historii grubymi nićmi szytych, ale nie zaburzają one ogólnego bardzo dobrego odbioru produkcji.
Denis Villeneuve może nie wstrząsa nami tak mocno jak w poprzednich swoich filmach, ale prowokuje sporo pytań, które zostaną nam w głowach po seansie. Mimo iż tematyka filmu początkowo wydaje się dotyczyć obcej cywilizacji, tak naprawdę tyczy się wyłącznie nas samych.
Porównując „Arrival” do innych filmów science-fiction, najbliżej mu do produkcji „Kontakt” z 1997 roku, tyle tylko, że osobiście uznaję nowe dzieło za film całościowo lepszy. Amy Adams stworzyła inną, mniej ekspresyjną i bardziej introwertyczną postać naukowca niż Judie Foster w „Kontakcie”, ale nie można powiedzieć złego słowa o jej grze aktorskiej, a wręcz przeciwnie.
Film „Nowy początek” absolutnie zasługuje na znacznie obszerniejszą i wnikliwszą recenzję. Być może niebawem, przy większej ilości czasu, uzupełnię powyższy tekst i stworzę pełnoprawną recenzję. Tymczasem film podsumuję tylko jednym zdaniem – to produkcja, na jaką czekałem latami i pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika fantastyki naukowej!
OCENA: 8.5 / 10
Dr. Gediman
Trailer / Zwiastun
Zobacz także:
- Filmy Sci-Fi 2016 – Pełna lista >>
- Recenzja filmu „Approaching The Unknow” >>
- Film „Morgan” – Recenzja >>
Niezły, ale na ocenę wyższą, niż 6/10 może zasługiwać tylko w czasach w których o ostatnim naprawdę dobrym filmie science fiction niedługo będzie się opowiadać dzieciom jak o zamierzchłej przeszłości minionych pokoleń. Przeciętny epizod Star Trek ma więcej poważnej treści, niż całe to dziełko. Film wyróznia się od wszechobecnej tandety bardziej poważną atmosferą i minimalizmem środków wyrazu.
Wiecie co…
Tak sobie przeczytałem i zachęcony Waszymi recenzjami zapodałem sobie ten film ze znajomymi.
Nie będę wdawał się w dyskusję i polemikę bo każdy ma prawo do swojego zdania.
Jednak po 2 godzinach widziałem zmęczenie na twarzach znajomych i było mi po prostu głupio.
Z przyzwoitości tylko powiedzieli mi, że film im się „podobał”
Już tak dawno nie widziałem nudnego, przereklamowanego filmu z gatunku science fiction.
Z ciekawości poszedłem sobie na IMDB żeby zobaczyć co ludzie piszą.
Tragedia jednym słowem.
Myślę, że słowy nudny doskonale opisuje to dzieło i nie jest absolutnie żadnym nadużyciem.
Zgadzam się z tobą w 100%, SF interesuję się ok 30 lat, widziałem praktycznie wszystko, czytam od zawsze, wiadomo że obiektywność to mi ale szczerze popełniłem ten sam błąd co ty zapraszając ludzi, takie kino może docenić tylko młoda rzesza fanów nastawiona na jakieś wygórowane i dla mnie niestety nie zrozumiałe doznania emocjonalne. Fabuła i scenariusz to w mojej ocenie najważniejsze zalety dobrej kinematografii. Cały ten film nadaje się na skrót który może się wyświetlać w początkowych napisach do czegoś na prawdę ciekawego, lecz po pełnometrażowym obejrzeniu tej dłużyzny pozostał mi tylko niesmak. Raczej dla fanów Lyncha czy von Triera niż dla kogoś kto jest obeznany z gatunkiem. Traktuję to jako kompromis naciągnięcia kina nie cieszącego się specjalnie populistycznym uznaniem pod głos publiki. Nie neguję bo jest to jednak jakiś kunszt artystyczny jak każdy film ale wysokie oceny to mocna przesada, film jest ledwo przeciętny.
ps. o propagandzie politycznej i oczernianiu wizerunku Chin nawet nie będę się wypowiadał, każdy widz powinien w 21 wieku wiedzieć że na ekranie nic bez powodu się nie pojawia a filmy potrzebują źródła dofinansowania
Nic dodać nic ująć. Zgadzam się w 100%. Film mocno przereklamowany. Jeden jedyny plus za końcówkę która zaskakuje ale nic nie wyjaśnia, jednak to za mało.
Ciekawy tekst. Film robi rewelacyjne wrażenie, między innymi za sprawą niestandardowego podejścia do muzyki. Tutaj moja opinia o soundtracku:
http://www.soundtracks.pl/reviews.php?op=show&ID=1141&t=muzyka-filmowa
Zapraszam do lektury:)
Polecam „The Signal” z 2014r. Świetne kino.
Fakt ciekawe, ale czy świetne?
Piszemy o 'The Signal’ tutaj :).
Film dla mnie znacznie ciekawszy niż przewidywalne strzelanki z Obcymi. Ale po zastanowieniu się nad treścią trudno wytłumaczyć zachowanie „obcych”. Są inteligentni, wybierają się do innej cywilizacji coś jej sprezentować, a nie potrafią przygotować jakiegokolwiek sposobu komunikacji? Przecież to nie miał być żaden test dla ludzkości, tylko wymiana przysług. Potrafią myśleć wyłącznie abstrakcyjnie, ale jednak ich kółka składają się z elementów odpowiadających podstawowym pojęciom i da się je przetłumaczyć na zbiór słów. Brakuje tylko składni. Kółka z kleksami są mało przekonujące jako pismo. Zbyt skomplikowane jak na przekazywaną ilość informacji i zbyt przypominające ślady kawy pod kubkiem. A tak w ogóle, do czego przydał się ten dar – wszyscy lingwiści zaczęli widzieć przyszłość?
Bo ten film nie ma żadnej racjonalnej treści. Typowe fałszywe sugerowanie głębi na które nieodmiennie całe zastępy ludzi dają się nabierać. Nie jest to tak pretensjonalne może jak w Incepcji i podobnych „arcydziełach”, gdzie z przeciętnego filmu akcji robi się zaraz dziecko „geniuszu” (Nolan jest mistrzem w mamieniu ludzi pseudo-intelektualną papką) i film daje się oglądać ze względu na stonowaną atmosferę i chociaż cień klimatu klasycznego SF, ale ostatecznie widz zostaje z niczym.
Witam, jestem bardzo pozytywnie zaskoczona filmem. Sama tematyka i przedstawienie tych wszytkich mementow i roznych swiatow wzbudzilo u mnie wiele mysli i chwil do zastanowienia. Podoba mnie sie bardzo wizja obcych goszzacych na Ziemi i , mimo ze w pewnym momencie zadalam sobie pytanie jaki to prosty film, nagle przebudzilam sie z wieloma znakami zapytania i po jakims czasie ponownie bylam w szoku. Budowanie przez rezysera momentow napiecia niesamowicie wplywa na nasze zachowania i emocjie a wystepuje ich dosc sporo. Przepraszam za bledy jezykowe ale nie mieszkam w Polsce(USA) . Montana jest niesamowitym stanem i osadzenie glownej akcji zadawala mnie iz ponownie nie stworzony zostal film w Nowym Jorku ! Tylko calkowicie inne otoczenie i pokazanie natury. Szybka akcja w koncu nas nie wykancza ! Widzowie tam nie ma zadnego elementu zabujstwa , krwi lejacej sie strumieniami !!! Jestem za, wiecej filmow tego typu.
No cóż… wolę jednak Contact z 1997r. Bardziej filozoficzny i wzbudzający we mnie więcej emocji niż Arrival. Ten ostatni to tak naprawdę dramat w otoczce Sci-fi z twistem fabularnym, nad którym wszyscy zachwycają się tak jak by dopiero co odkryli koło :). Każdy ma swoje upodobania. Ja osobiście wolę więcej science & fiction oraz rozkminy filozoficznej, możliwości utożsamienia się z bohaterami. Więcej tego wszystkiego doświadczyłem w filmie Contact.
Myślę, że zachwyt nad „Arrival” wynika z prostego faktu – od wielu lat takiego filmu nie było i „Arrival” kompletnie nie pasuje do SF lansowanego obecnie przez Hollywood. Też zawyżyłem lekko ocenę z samego sentymentu do klasycznego SF, które oglądamy stanowczo za rzadko. Chciałbym takich produkcji oglądać więcej.
Oczywiście, każdy ma swoje upodobania. W „Contact” rozkminy filozoficznej było więcej i bliskość z bohaterami również była większa od strony emocjonalnej, a także od strony naukowej ten film był mocniej przemyślany niż „Arrival” (dzięki Saganowi). Ale w mojej opinii przesadzono tam z „ckliwością”, a wątek o relacjach córka-ojciec rozciągnięto do ciężkostrawnego tasiemca. Mimo tego „Kontakt” mam na swojej liście ulubionych filmów SF.
W „Nowym początku” ckliwość też się pojawia, ale wydaje mi się, że jest wszystko lepiej wyważone, a dodatkowo więcej zostało lekko zaznaczone i niedopowiedziane. Oba filmy są w mojej opinii bardzo dobre, który lepszy to już zależy od osobistych preferencji każdego widza.
Jeszcze bym skrytykował kosmitów, którzy z bliska wyglądają jak „Thing” z „Rodziny Adamsów” a kiedy poznajemy ich w pełnej skali przypominają Draculę z kreskówki (taki otulony płaczem i poruszający się na samych palcach). Po co było ich w ogóle pokazywać ograniczyć się do samych końcówek macek.
Niestety w Hollywood albo są uparci, albo boją się „ryzyka” – nadal chyba panuje tam pogląd, że jak czegoś nie pokażą, to film nie zarobi. Szkoda, przecież to, czego nie widać porusza naszą wyobraźnie tysiąc razy lepiej niż to, co mamy na tacy…
„Kontakt” to film z elementami dramatu psychologicznego oraz analizy socjologicznej (reakcja społeczna na przedstawione w filmie wydarzenia). „Arrival”, chociaż zawiera wątek osobistej tragedii głównej bohaterki, to film tak naprawdę o niczym. Oceniać to na więcej, niż 6/10 można chyba wyłącznie dlatego, że – tak jak piszesz – brakuje klasycznego SF, a w warstwie tonacji i ambicji „Arrival” ma z klasyką nieco wspólnego. Problem w tym, że poza samymi ambicjami niczego w tym filmie nie ma. Jeśli myślisz, że ma on jakąś treść, to przemyśl jego fabułę jeszcze raz. Zwykły pseudo-intelektualizm.