Gra „Dead Space Remake” (2023) – Recenzja

1

Kiedy świat obiegły pierwsze informacje na temat prac nad grą „Dead Space Remake”, czyli odświeżeniem pierwszej części serii, miałem dość mieszane uczucia. Ostatnie lata w branży gier wideo to istny zalew wszelkiej maści rimejków, remasterów, ributów i wszelkich innych form recyklingu. Czasami robiono to dobrze, jak chociażby w przypadku „Shadow of the Colossus”, czasami znacznie gorzej, jak w przypadku niesławnego „Alone in the Dark”. Dlatego też, trochę wstyd mi się przyznać, ale znacznie więcej nadziei pokładałem w zapowiedzianym w podobnym czasie „The Callisto Protocol”. Jak wypadło TCP wszyscy wiemy. Jak natomiast sprawdziło się studio Motive? O tym w dalszej części tekstu.

 

Gra Dead Space Remake (2023)
Developer: Motive Studios
Wydawca: Electronic Arts
Premiera: 27.01.2023
Platformy: Windows, Xbox Series X/s, Playstation 5

 

Gra Dead Space Remake (2023) – Recenzja

 

Mimo, że oryginał ma już 15 lat na karku, jestem przekonany, że część czytelników może nie znać fabuły. Postaram się zatem ograniczyć spoilery do niezbędnego minimum. W XXVI wieku ludzkość rozrosła i rozwinęła się na tyle, że musiała zacząć pałać się kosmicznym górnictwem, żeby zapewnić stały dopływ niezbędnych przemysłowi surowców. W tym celu opracowany specjalną klasę statków kosmicznych, tzw. 'planetołamaczy’ (ang. 'planetcracker’). Zasada ich działania jest dość prosta i radykalna – za pomocą promieni grawitacyjnych wyrywają fragmenty planety w celu ich przetworzenia. Największą, i najdłużej funkcjonującą ze wspomnianych maszyn jest USG Ishimura, stanowiąca też tło fabularne dla gry Dead Space Remake. Mianowicie, podczas prac nad wydobyciem cennych pierwiastków z trzewi planety Aegis VII dochodzi na niej do awarii, przez co traci kontakt ze światem. W celu zbadania sprawy i dokonania niezbędnych napraw zostaje tam wysłany statek USG Kellion, z załogą w postaci informatyczki Kendry Daniels, szefa ochrony Zacha Hammonda i dwóch jego podwładnych, oraz głównego bohatera – inżyniera Isaaca Clarke’a. Gdy zespół dociera na Ishimurę, okazuje się, że została ona opanowana przez dziwne i wrogie stworzenia, z których część ma na sobie uniformy załogi statku…

Fabularnie „Dead Space” czerpie z klasyków kina sci-fi z „Obcym”, „Coś” i „Ukrytym wymiarem” na czele. Oryginał był pod tym względem całkiem przyzwoity, jednak nie spowodowało to, że twórcy nowej wersji poszli na łatwiznę. Co to, to nie. Dzięki kilku opcjonalnym zadaniom nieobecnym w klasycznej odsłonie DS, wyjaśniono pewne niezrozumiałe w oryginale zdarzenia, a bohaterom (i złolom) dodano nieco głębi. Twórcy stworzyli nawet alternatywne zakończenie (do którego dostęp uzyskujemy dopiero przy ukończeniu gry w trybie „Nowa gra+”), będące swoistym pomostem do kontynuacji.  Pod tym względem ludziom z Motive Studios nie można nic zarzucić, wykonali kawał naprawdę dobrej roboty.

Zmian doczekała się również sama rozgrywka. O ile jej rdzeń, czyli wzorowany na „Resident Evil 4” survival horror został zachowany (chociaż nie do końca zgadzam się z taką klasyfikacją gatunkową recenzowanej gry ze względu na ogrom akcji i niski poziom trudności), o tyle pewne jego elementy dość znacząco przebudowano. Dla przykładu broń zdobywamy wraz z rozwojem fabuły, nie musimy już kupować jej w sklepie – chociaż oczywiście, jeśli chcemy dokonywać w niej modyfikacji, to już musimy najpierw znaleźć schemat ulepszeń, a później wydać na nie określoną liczbę 'węzłów’, stanowiących tu podstawę wszelkiego craftingu. Podobnie jest z kombinezonem.

Zmian doczekał się również układ niektórych pomieszczeń, dzięki temu, jeśli graliśmy w poprzednika, to mimo iż teoretycznie weterani serii dobrze znają pokład Ishimury, to jednak korytarze łączące kluczowe lokacje nieco się zmieniły. Twórcy dodali też możliwość swobodnego przemieszczania się w strefach bez grawitacji – w pierwowzorze można było tylko 'przeskakiwać’ między powierzchniami. Zmianom uległa również część zagadek logicznych, do których rozwiązania dochodzimy w nieco inny sposób. Również wewnętrzne 'metro’ Ishimury działa teraz nieco inaczej niż w wersji z 2008 roku, i obecnie możemy się nim dowolnie przemieszczać pomiędzy stacjami, aby przy użyciu znalezionych kart dostępu dotrzeć do wcześniej zablokowanych pomieszczeń.

Nieco irytowało mnie natomiast zmienione względem oryginału ustawienie przycisków ataku wręcz i biegu, przez co nagminnie zdarzało mi się wykonywać te czynności, kiedy tego nie chciałem, i nie używać, kiedy były mi potrzebne. Jednak przyczyną takich pomyłek może być fakt, że niedawno przypominałem sobie pierwowzór i zadziałała pamięć mięśniowa. Warto też przy okazji wspomnieć o systemie 'obierania’ potworków z poszczególnych warstw ciała. Działa to i wygląda całkiem nieźle, użycie potężniejszych broni potrafi dosłownie obedrzeć wroga ze skóry jednym strzałem. Fajnie. Podsumowując – pod kątem rozgrywki gra Dead Space Remake sprawuje się bardzo dobrze.

Klimatyczna wizja z gry Dead Space 2023

Dotychczas tylko chwaliłem produkcję, teraz przejdę do elementu, którego niedomagań spodziewałem się w zasadzie najmniej – mianowicie do kwestii graficznych i dźwiękowych.

O ile sam dźwięk jest po prostu przyzwoity (chociaż niektóre nekromorfy, jak zwie się tutejsza odmiana zombie, wydają z siebie dźwięki znacznie mniej nieprzyjemne niż w oryginale), dodano mu tylko brakującego dawniej efektu przestrzeni.
Dużo bardziej problematyczna jest strona wizualna. Oczywiście, oprawa została znacznie poprawiona względem pierwowzoru, niemniej w porównaniu do dzisiejszych tytułów „Dead Space Remake” wygląda po prostu słabo, a w porównaniu do „The Callisto Protocol” wręcz żałośnie słabo. Niezbyt wysoka rozdzielczość tekstur, bardzo słabe użycie SSR, koszmarnie rozpikselowane cienie w niektórych lokacjach… DSR zdecydowanie odstaje na tym polu od dzisiejszych produkcji. Trzeba mu przyznać, że efekty oświetlenia objętościowego wyglądają dobrze, ale cała reszta prezentuje drastycznie niski poziom. Nie wiem, być może z czasem ukażą się jakieś łatki, które oprawę poprawią, w co jednak nieco wątpię, bo, oprócz tego, że gra jest brzydka, to innych problemów technicznych nie ma. Chociaż… miejscami nieco kuleje wydajność – na Xbox Series X przy intensywniejszych momentach klatkaż potrafił spadać, zarówno w trybie wydajności jak i jakości. Tak czy inaczej, Motive Studios na tym polu się nie popisało.

Pora na krótkie podsumowanie recenzji gry „Dead Space Remake”.
Generalnie ujmując – deweloperom udała się sztuka stworzenia remake prawie idealnego, czyli zachowującego ducha oryginału, a jednocześnie dodającego nowe elementy. Gdyby jeszcze tylko trochę bardziej skupili się na dostosowaniu oprawy do dzisiejszych standardów mielibyśmy produkcję idealną, a tak jest 'tylko’ bardzo, ale to bardzo dobrze. Polecam grę każdemu – osobom zaznajomionym z oryginałem, bo remake nie raz i nie dwa ich zaskoczy, i tym, którzy z 'Dead Space’ jeszcze nie mieli styczności – bo to po prostu fantastyczna strzelanka z nutką grozy. Parafrazując zdanie, wypowiadane często przez jedną z najważniejszych postaci pobocznych, mogę napisać o grze tylko jedno – „It made us whole” ;).

 

OCENA:

Harap

 

 

Gra Dead Space 2023 Remake – Trailer / Gameplay

 

Ciekawy artykuł? Doceń naszą pracę:
[Głosów: 3 Średnia: 5]
Zobacz także
1 komentarz
  1. chrumcio

    Nie miałem okazji ograć w remake ( gierka nie na mój sprzęt ) ale oryginalna wersja wciąż wymiata w porównaniu do kontynuacji, szczególnie w porównaniu do 3 części z którego zrobili zwykłego shootera bez klimatu.

Dodaj komentarz

Klikając "Wyślij komentarz" wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych wpisanych w formularz komentarza w celu publikacji, moderacji i udzielenia odpowiedzi na komentarz zgodnie z Regulaminem Serwisu i Polityką Prywatności.