Film „Zagłada” / Extinction (2018) – recenzja
Film ”Zagłada” (2018) to przedstawiciel kina klasy B z teoretycznymi ambicjami na przemycenie istotnego dla widza przesłania oraz solidnej dawki dramatyzmu. W praktyce jednak stanowi dość marnej jakości, banalną „rozrywkę”, która może jedynie zabić czas w upalny wieczór. Film ten razi m.in. słabo rozpisanymi i zagranymi postaciami oraz prostolinijnymi rozwiązaniami w prowadzeniu narracji. Netflix, ku konsternacji fanów gatunku, nadal podtrzymuje, że ilość musi mieć przewagę nad jakością…
- Tytuł: Zagłada
- Tytuł oryginalny: Extinction
- Premiera: 27 lipca 2018 (Netflix)
- Reżyseria: Ben Young
FILM EXTINCTION (2018) – Fabuła / Opis
Film opowiada o Peterze (Michael Peña), który ma nawracające sny o utracie swojej rodziny. Jego koszmar staje się jednak rzeczywistością, gdy Ziemia zostaje zaatakowana przez brutalnych i siejących zniszczenie najeźdźców. Bohater, walcząc o swoje życie, odnajdzie w sobie siłę, która pozwoli mu chronić rodzinę przed niebezpieczeństwem. Przeciwstanie się najeźdźcom, będzie kluczem nie tylko do odkrycia oblicza wroga, ale także poznania przyczyny ataku.
Film Zagłada (2018) – RECENZJA / OPINIA
Film „Zagłada” miał wejść na duże ekrany już pod koniec stycznia 2018 roku. Styczeń jednak minął, a widzowie nawet nie uświadczyli zwiastuna promującego produkcję. Jak się okazało Universal tak mocno obawiał się finansowej klapy filmu, że wycofał się z pierwotnego planu.
Co zatem zrobić z filmem, który nie jest na tyle dobry, aby obronił się w kinie?
Zaczęły się negocjacje z różnymi platformami streamingowymi. Najlepsze warunki wynegocjował dla siebie Netflix, który ostatecznie wykupił film, podobnie jak wcześniej stało się w przypadku „Anihilacji” oraz „Paradoks Cloverfield”. Sposób przejęcia i wcześniejsze decyzje wytwórni nie wróżył dobrze tej produkcji, a obawy się sprawdziły.
Inwazja z kosmosu? To zawsze sprzedaje się świetnie. Reżyser filmu „Extinction”, Ben Young wykorzystał ten wyświechtany, filmowy motyw metaforycznie, by nie straszyć nas inwazją w sposób rozumiany dosłownie. Decyzja ta jest jak najbardziej godna pochwały. Problem w tym, że „Zagłada” nie dostarczana dobrej, ani inteligentnej rozrywki, serwując nużący, powielający schematy film, który przemyca trywialne przesłanie o istotności szanowania innych na równi z samym sobą.
Czego zabrakło, aby najnowszy film dostępny na Netflixie nas porwał?
Przede wszystkim przekazania uczuć i zarażenia nimi widza, czyli głębi emocjonalnej. To nie tylko wina niedopracowanego scenariusza i oszczędnych, marnych, prostych oraz nieprzekonujących dialogów, lecz także, a może nawet przede wszystkim, płaskiej i nieprzekonującej gry aktorskiej Michaela Peña’y.
Dobór tego aktora do głównej roli był strzałem w kolano. Z całym szacunkiem dla Michaela, ale on doskonale odnajduje się w luźnych produkcjach, gdzie może wcielić się w jeszcze luźniejsze, by nie powiedzieć głupkowate postacie, czego najlepszym dowodem jest rola w filmie „Ant-Man i Osa”. Tam czuć było, że jest we właściwym miejscu.
W filmie „Zagłada” specyficzna i mało poważna aparycja aktora, przywodząca na myśl postać nie w pełni sprawną umysłowo, zupełnie nie pomogła mu odpowiednio i wiarygodnie nie tylko przekazać ciężar rozgrywającej się tragedii, ale i zakomunikować teoretycznie poważne przesłania całej produkcji.
Niewiele lepiej wypada partnerka bohatera, Lizzy Caplan, którą przerosło wiarygodne ukazanie emocjonalnej więzi między nią a mężem, a także jej dziećmi. We wspomnianych relacjach brakuje przysłowiowej „chemii”, a poraża wręcz sztuczność.
Można naturalnie próbować wytłumaczyć ową nienaturalność emocjonalną zwrotami fabuły, ale przez cały czas trwania filmu odnosiłem wrażenie, że jego twórcy zdecydowali się na takie, a nie inne rozwiązania widząc jak „drętwo” na planie wychodzi współpraca między głównymi bohaterami.
Ach, ten twist…
Pomysł scenarzystów na twist fabularny, który czeka widzów w trzecim akcie filmu i stanowiący genezę ataku z kosmosu, godny jest wyróżnienia, gdyż może zaskoczyć sporą część widzów. Niestety dla osób mocno i od lat tkwiącym w science-fiction nie mógł on stanowić zaskoczenia.
Osobiście jestem już za stary, aby nabrać się na równie schematyczne chwyty, szczególnie, że brakowało mi tutaj solidniejszych fundamentów i sprawniejszego budowania dramaturgii.
Zawiodłem się mocno również na rozwoju wątków fabularnych, po wspomnianym twiście. Po chwilowym zaciekawieniu wpadłem w narracyjną pustkę, której zwieńczeniem była wręcz trywialna oraz mało logiczna scena końcowa, która dodatkowo uwypukliła jeszcze jeden mankament filmu:
kiepską oprawę wizualną
Gołym okiem widać, że „Zagładę” kręcono przede wszystkim w studiu filmowym. Brakuje tutaj namacalnej i co ważniejszej bogatej w szczegóły scenografii. Cóż, pozbawione życia tło, a także surowe i tanie efekty specjalne, to niestety częsta przypadłość produkcji o niewielkim budżecie.
Pewna rozpadająca się (lub też składająca się) budowla w końcówce filmu, przywołała mi w pamięci najtańsze produkcje z lat 90-tych. Czy tak powinna wyglądać finałowa scena? Być może twórcom po prostu zabrakło budżetu do dokończenia filmu na odpowiednim wizualnym poziomie.
Film „Zagłada” miał spory potencjał, gdyby należycie go dopracować, zarówno od strony wizualnej, jak i scenariusza. Temu ostatniemu ewidentnie zabrakło szlifów. „Extinction” to zaledwie wyjałowione z emocji kino klasy B, podane na dość sterylnej tacy, które niestety zawodzi jako dramat egzystencjalny i nie przekonuje jako kino akcji.
Zwiastun / Trailer
źródło foto: imdb.com/title/tt3201640/mediaindex?ref_=tt_pv_mi_sm
SCIENCE FICTION 2018 – 70 FILMÓW SF >>
Wieslaw tak się zastanawiam, Ty to napisałeś celowo zeby innym film spierd*lic czy jesteś po prostu idiota?
Skad wy macie taki opis tego filmu, chyba z innej planety.
UWAGA – SPOILERY! [ostrzeżenie dodane przez redakcję]
Ta ziemia ktora zostaje zaatakowana to nie jest zamieszkiwana przez ludzi. Iles lat wczesniej ludzie stworzyli syntetycznego czlowieka, ktorego pamiacia mozna manipulowac. Po latach syntetyczni ludzie dostaja uczucia, wiedza kim sa i zaczyna sie walka z ludzmi o wolnosc. Ludzie uciekaja z ziemi na marsa. Przez lata zbieraja sile zeby odbic ziemie, i w koncu dochodzi do inwazji. Przetrwala tylko mala grupa syntetykow, ktora ucieka pociagiem gdzie w gory pod ziemie. Ziemia zostaje odzyskana przez ludzi.