Film „The Titan” / „Tytan” (2018) – recenzja
Miałem „wielką przyjemność” zobaczyć film „The Titan”, który gwałcił wszystko możliwe reguły fantastyki naukowej. Bzdura goniła bzdurę. Na dodatek bohaterów cechowała nieznośna bezmyślność. Konstrukcja świata przedstawionego, to ponury absurd. Gdy myślę, o tym filmie, z perspektywy kilkudziesięciu godzin od zakończenia seansu, trudno mi wskazać na pozytywne cechy. Rzadko zdarzają się tak złe obrazy, tak źle wykonane i zaplanowane. Cały czas zadaję sobie jedno pytanie – w jakim celu powstał film „Tytan”? Kto był na tyle nieprzytomny, że postanowił sfinansować to przedsięwzięcie?
- Tytuł: Tytan
- Tytuł oryginalny: The Titan
- Premiera: 30 marca 2018 (Netflix)
- Reżyseria: Lennart Ruff
- Scenariusz: Arash Amel, Max Hurwitz
- Zobacz zwiastun »
The Titan (2018) – Fabuła / Opis
W filmie „The Titan” Amerykański pilot Rick Janssen (Sam Worthington), zostaje wybrany do eksperymentu wojskowego, którego celem jest stworzenie człowieka zdolnego do przetrwania w ekstremalnie trudnych warunkach panujących na jednym z księżyców Saturna – Tytanie. W wyniku eksperymentu Rick przekształca się w nadczłowieka, istotę o możliwościach fizycznych wykraczających daleko poza możliwości zwyczajnego, ludzkiego organizmu. Niemniej efekty uboczne są nie tylko niebezpieczne dla życia Ricka i jego rodziny, ale także mogą zagrozić planowanej misji osiedlenia Tytana.
Tytan (2018) – Recenzja / Opinia
Fabuła jest prosta. Jesteśmy na Ziemi, przyszłość jest nieciekawa, powodzie, głód, opady radioaktywne. Koniec zbliża się wielkimi krokami. Dlatego mądre głowy, te amerykańskie, postanowiły, że jedyną szansą na przetrwanie gatunku, jest dotarcie na Tytana, jeden z księżyców Saturna. Warunki są tam kiepskie, delikatnie pisząc, więc konieczne jest odpowiednie przystosowanie ludzi. Za pomocą przyspieszonej ewolucji.
Modyfikacje genetyczne to często wykorzystywany temat w filmach science fiction. Skutki bywają różne, najczęściej opłakane. Jednak w przypadku „Tytana” razi brak przygotowania twórców. Tak do końca to nie wiadomo, co wywołuje mutacje. Szprycują ochotników niebieskim płynem, potem wypadają im włosy, powoli stają się latającymi rybami. Szkoda, że nikt nie próbuje wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje. Później jest jeszcze gorzej. Zabrakło inwencji, aby dokładnie wyjaśnić, co ten nowy kolonista ma robić na Tytanie. W ostatniej scenie ochoczo szybuje nad oceanem metalu. Przetrwanie gatunku? Jak nic!
W 2009 roku miał premierę film „Istota”. Krytykowany, za nieudaną próbę skonfrontowania etyki z modyfikacjami genetycznymi. Jednak autorzy zadbali o podstawowe obudowanie fabuły. Obraz miał przynajmniej naukową otoczkę. Były eksperymenty, naukowcy, wyjaśnianie podejmowanych działań. Zupełnie inaczej jest w „Tytanie”. Tam brakuje nawet elementarnych podstaw naukowych. Cały eksperyment przypomina sen szalonego naukowca, który na dodatek z trudem radzi sobie z własną specjalizacją. Jeżeli chcecie zobaczyć, jak zepsuć science fiction, jak arogancko ignorować fundamenty tego gatunku i zrobić film, to koniecznie obejrzyjcie „Tytana”. Doskonały materiał dla osób, które czują fascynację złymi, takimi do bólu złymi, realizacjami poszczególnych form istniejących w kulturze popularnej.
Warto zwrócić uwagę na wykorzystanie motywu zagłady. Świat się kończy, ale ośrodku badawczym jest alkohol, są steki. Można spokojnie urządzić sobie grilla. Zagrożenie jest zaznaczane tylko na początku, potem już nikt nie ogląda wiadomości. Po prostu zamykają się w ośrodku, w którym jest doskonale wyposażone centrum handlowe i dają się szprycować bliżej nieokreślonymi chemikaliami.
„The Titan” to najzwyczajniej w świecie głupi film. Często bronię Netfliksa, uważam, że na tej platformie można znaleźć mnóstwo interesujących produkcji. Niestety, takie premiery jak „Tytan” szkodzą marce. Pokazują, że obrazy z logiem Netfliksa są złe, nudne i bzdurne. Takie uproszczenie jest krzywdzące i zbędne. Najwyraźniej brakuje porządniej selekcji.
źródło: kolegaliterat.pl
DODATKOWE INFORMACJE
Film „The Titan” jest pełnometrażowym debiutem Lennarta Ruffa, który dotychczas reżyserował kilka krótkich filmów. Fabuła jego filmu jest bardzo zbliżona do historii opowiedzianej na łamach powieści Frederika Pohla „Człowiek plus”, tyle tylko, że została zmieniona lokacja z Marsa na Tytana. Niemniej twórcy oficjalnie nie zdradzili, co było dla nich inspiracją.
Twórcom filmu udało się zatrudnić m.in. Sama Worthingtona i Tom Wilkinson. Film był kręcony na Gran Canaria, jednej z hiszpańskich Wysp Kanaryjskich, gdzie twórcy otrzymali na potrzeby filmu spore wsparcia od tamtejszego wojska (20 opancerzonych wozów oraz 100 żołnierzy). Film został wyprodukowany przy współpracy kilku wytwórni (42, Amel Company, The, Motion Picture Capital), ostatecznie wykupił go Netflix.
Zwiastun / TRAILER
źródło foto: imdb.com/title/tt4986098/mediaindex?ref_=tt_pv_mi_sm
Filmy Science Fiction 2018 – pełna lista »
Tytan to jeden z najlepszych filmów SF. Tak, zostają odizolowani, są szprycowani szkodzacymi i niewiadomymi dla widza i graczy substancjami, efekty są widoczne i bardzo różnie działają na uczestników programu. Właśnie o to chodziło, aby pokazać, że informacje nie są udzielane, uczestnicy nie wiedzą do jakich zmian ma doprowadzić założony program medyczny, świat się wali, a wybrańcy są skazani na niejasny eksperyment co do którego przebiegu i charakteru zmian zostali oklamani. Podjęli decyzję o uczestniczeniu nie wiedząc, że ktoś na nich eksperymentuje w niespodziewanym kierunku. Czy czegoś to nie przypomina? Piszę to w lipcu 2021. Ludzie obecnie podpisują zgody i nieprawdę, i nie mają pojęcia w czym uczestniczą, czyli jeszcze gorzej niż w tym filmie, bo nikt nie zapłaci rodzinom, czy im gdy umrą, zostaną okaleczeni, czy nastąpią u nich niekorzystne zmiany przenoszone potem dziedzicznie, czy niewyobrażalnie negatywnie wpłyną na ich organizmy, psychikę itd. Film jest genialny. A po co on tam na tego Tytana pomyka? Jest to wyjaśnione w filmie tylko nie ma znaczenia dla widza, bo nie o tym mówi film. To nie jest jest kolejna historyjka SF tylko bardzo głęboki i wielowymiarowy oraz dosadny przekaz. Na obecne czasy wręcz protetyczny. Nie ma tutaj dosłowności i prostych odniesień. Wystarczy otworzyć umysł aby dostrzec jak ważny jest to film SF w wymiarze nie- SF , czyli realnych zagrożeń dla każdego kto uczestniczy w eksperymentach nie mając i nie uzyskując prawdziwych informacji oraz dla pseudo naukowców odważających się na kłamstwa, dopuszczających się oszustw i marzących o sławie”jeśli się uda”, poświęcających życie całych rodzin dla realizacji swoich nie do końca przemyślanych co do ich konsekwencji, chorych wręcz pomysłów…
5/10 film był dla mnie miłym zaskoczeniem bo odbiegał od typowych standardów typu leca w kosmos maja przygode z obcymi i konczy sie happy endem . Tutaj zastosowano techniki bawienia sie w boga i poniesienia konsekwencji. Film nie dokonca zrobiony dobrze ale tak samo nie doceniony jak film Lucy. Co do filmu Istota to bylo totalne dno jak zyd bo nie pamietam tego aktora z krzywym nosem zgwalcil kosmite no rece opadały . Do tej pory nie moge tej sceny usunac z pamieci .
Taki sam motyw był w jednej z książek jakie czytałem, dosyć stara chyba z lat 60, tam koleś leciał na Marsa zamiast tytana ale też był zmieniany aby się zalogować na planecie. Nie mogę sobie przypomnieć autora i tytułu ale to jest żywcem zarżnięte z tej książki.
Tak, zapewne chodzi o powieść „Człowiek plus” Frederika Pohla, chyba z połowy lat 70-tych. Fabuła bardzo podobna, inna lokacja docelowa – Tytan zamiast Marsa – pewnie wiele innych zmian kosmetycznych, aby nie było kwestii plagiatu, ale podobieństwo duże. Nie dotarliśmy jednak do informacji, co było inspiracją dla twórców filmu i czy ktokolwiek z nich czytał Pohla. Książka i film mogą się jednak bardziej różnić niż się wydaje obecnie. Będziemy mądrzejsi po premierze.