Film „Resident Evil: Ostatni rozdział” – Recenzja
Uniwersum Resident Evil kryje w sobie olbrzymi potencjał fabularny i trochę szkoda, że w wielu poprzednich częściach świat ten wykorzystywany był zaledwie jako tło do efektownej akcji. Próba dodania do serii sensowej treści nastąpiła stanowczo zbyt późno, ale zawsze lepiej późno niż wcale. Film „Resident Evil: Ostatni rozdział” to jeden z najjaśniejszych punktów w kinowej historii tej serii. Zapraszamy do pełnej recenzji!
- Tytuł: Resident Evil: Ostatni rozdział
- Tytuł oryginalny: Resident Evil: The Final Chapter
- Premiera: 27 stycznia 2017 (Polska); 23 grudnia 2016 (świat)
- Reżyseria i scenariusz: Paul W.S. Anderson
- zobacz zwiastun >>
Fabuła / Opis
Kontynuacja wydarzeń z filmu „Resident Evil: Retribucja”. Na ziemi pozostało 5 tysięcy ocalałych. Ostatnie ludzkie kolonie zaciekle walczą z nieprzebraną masą zombie. Alice ma zaledwie 48 godzin, aby zdobyć antidotum na wirusa T i tym samym ocalić świat. Czy jej się uda?
Recenzja
W pierwszej filmowej części „Resident Evil” wizja świata przyszłości, w którym dochodzi do potwornej katastrofy, była na tyle tajemnicza i ciekawa, iż bardzo przypadła mi do gustu. Oglądając kolejne części, powoli traciłem jednak orientacje, o czym opowiada seria Resident Evil. Wiedziałem, że główna bohaterka, Alice (grana przez Millee Jovovich) podróżuje po terenie całych Stanów Zjednoczonych i natrafia na kolejne grupy ocalałych ludzi, razem z nimi walcząc nie tylko przeciwko zombie, ale przede wszystkim przeciwko korporacji Umbrella. Kolejne części Residenta nie łączyły się jednak w spójną całość. Odnosiłem wrażenie, że fabuła każdego kolejnego odcinka służy tylko i wyłącznie pokazaniu spektakularnej akcji, bez wysiłku budowania filmowego uniwersum czy spójnej historii. Szczególnie nurtowało mnie pytanie, dlaczego Umbrella nie zawiera sojuszu z ocalałymi ludźmi w celu powstrzymania zombie, ale zamiast tego jej głównym celem jest zabicie Alice? Kolejne części „Resident Evil” nie dały mi odpowiedzi na to pytanie, ale muszę się też przyznać, że szczególnie nie starałem się zrozumieć ich fabuły. Do serii „Resident Evil” przyciągała mnie bowiem akcja i efekty specjalne.
Ostatnia część różni się jednak zasadniczo od pozostałych. Nadal nie jest to film oparty na fabule, jednak ilość informacji, którą otrzymujemy o świecie filmu jest dużo większa niż w poprzednich częściach. Pozytywnym akcentem jest początek filmu. „Ostatni rozdział” zaczyna się od wyjaśnienia wydarzeń, które zapoczątkowały wybuch epidemii i od opisania historii Alice. Wyjaśnienie skupia się głównie na wydarzeniach części pierwszej, pominięta została informacja na temat pozostałych części, co wydaje się celowym działaniem. Dzięki temu scenarzyści uzyskali dynamiczną fabułę, skupiając uwagę widza na tym, co w serii najważniejsze, jednocześnie pomijając te wątki z poprzednich części, które nie miały znaczenia dla głównej historii.
źródło: www.hollywoodchicago.com/news/27211/film-review-the-book-finally-closes-on-resident-evil-the-final-chapter
W „Resident Evil: Ostatni rozdział” dowiadujemy się więcej o korporacji Umbrella, a w szczególności – jakie ma ona cele i co jej przyświeca. Wiele fabularnych luk, które powstały w poprzednich filmach zostaje wyjaśnionych, pojawia się też parę nowych, zaskakujących faktów, które nie zostały wcześniej ujawnione.
Mimo nieco mocniej rozbudowanych wątków fabularnych niż w poprzednich częściach, „The Final Chapter” nadal jest filmem akcji. Czuć jednak wagę misji, jaką wykonać ma Alice, jest to w końcu ostatnia część, w której wszystko ma się wyjaśnić.
Akcja zawsze stanowiła ważny element serii „Resident Evil” i tak też jest w przypadku ostatniej części. Najlepiej wypadają sceny akcji, w których użyto pojazdów Umbrelli oraz pojedynki jeden na jeden, cieszące oko wspaniałą choreografią. Równie dobrze wypadają drastyczne sceny w stylu filmu „Cube”, z udziałem systemów obronnych i maszyn, które metodycznie szatkują delikatne ludzkie ciała.
Niestety masowe sceny z udziałem zombie są nieczytelne. Dają ogólne wrażenie intensywnej walki, ale nie wiadomo, kto z kim walczy i jakiej używa broni. Uczucie nieczytelności mogłoby być jeszcze większe, jednak nie użyto, na szczęście dla widza, tak popularnej w wielu współczesnych filmach akcji, trzęsącej się kamery. Dodatkowo „Resident Evil” po super intensywnych scenach bitewnych, daje widzowi odpocząć, racząc go wolniejszymi momentami.
Moim kolejnym zarzutem, co do sposobu pokazania akcji, jest nadużywanie w „Resident Evil: Ostatni rozdział” motywu Jump Scare. Różnej maści potwory wyskakują bowiem niespodziewanie z ciemnych zakamarków, co w domyśle ma nas wystraszyć. Jak łatwo się domyśleć, ten zabieg szybko traci swoją moc.
źródło: www.mrxfx.com/credit/resident-evil-the-final-chapter/
Stronę wizualną filmu oceniam wysoko. „Resident Evil: The Final Chapter” różni się od wcześniejszych części, których akcja dzieje się w środku dnia i w pustynnych sceneriach. W najnowszym filmie nie ma zatem wyblakłych odcieni żółtego i pomarańczowego. Akcja najnowszej części dzieje się głównie w nocy, dominują więc odcienie niebieskiego, a kolory są żywsze. Moim zdaniem jest to nawiązanie do stylistyki części pierwszej i jest to posunięcie twórców decydowanie na plus.
W Residencie nie ma miejsca na delikatne lasery i opływowe kształty pojazdów, tak często prezentowane we współczesnych filmach sci-fi. Stylistyka tej serii przywodzi na myśl najlepsze dokonania lat 80-tych z takimi filmami jak „Terminator” czy „Robocop”.
Szczególnie wysoko oceniam wygląd maszyn, które użyte były w najnowszej części Residenta. Pojazdy, którymi poruszają się członkowie Umbrelli, przypominają opancerzone pociągi. Są ciężkie, mocne i kanciaste. Sam ich widok budzi grozę. Podobnie jak w przypadku pojazdów, broń używana przez bohaterów również sprawia wrażenie ciężkiej, topornej i śmiercionośnej.
źródło: freehdwallpapers.org/white-house-resident-evil-final-chapter.html
Tak jak w całej serii „Resident Evil”, jasną stroną ostatniej jej odsłony jest Milla Jovovich. Jak zawsze jest ona piękna i silna, a podziwianie jej na ekranie to czysta przyjemność. Niestety pozostała część pozytywnych bohaterów stanowi co najwyżej tło dla poczynań Alice. Na uwagę zasługuje jeszcze Ali Larter, wcielająca się w postać Claire Redfield – przywódczynię kolonii, do której trafia Alice podczas swojej wędrówki. Ali Larter jest w tej roli silna, charyzmatyczna i jeszcze bardziej utwierdza nas w przekonaniu, że Seria „Resident Evil” opiera się głównie na kobietach.
Zupełnie odmiennie od sojuszników Alice, prezentują się członkowie korporacji Umbrella. Źli bohaterowie wypadają świetnie. Mam tu na myśli Shawna Robertsa jako robotycznego Weskera, a przede wszystkim Iaina Glena jako Dr Isaacsa. Iain Glen w najnowszej części Residenta jest ultra charyzmatyczny. Do niego należy bezsprzecznie najśmieszniejsza scena w filmie, ale jej szczegółów nie ujawnię. „Resident Evil: Ostatni rozdział” to kolejny film z kategorią R, który ma świetne postacie złych bohaterów. Niezależnie od tego, czy mowa o „Underworld”, „John Wick”, czy „Resident Evil”, filmy z kategorią dla dorosłych nie mają problemu w dostarczeniu nam pełnokrwistych, przerażających postaci zbrodniarzy, czego ze świecą szukać w produkcjach PG-13 np. u Marvela.
źródło: jeddjong.wordpress.com/2017/02/02/resident-evil-the-final-chapter/
Kiedy w 2002 roku pojawił się pierwszy film z Cyklu „Resident Evil”, jako podkład muzyczny zastosowana została muzyka elektroniczna. Na ówczesne czasy było to pewne novum, co wówczas nie szczególnie przypadło mi do gustu. Byłem przyzwyczajony do bardziej tradycyjnych utworów symfonicznych. Minęło jednak czternaście lat i muszę przyznać, iż muzyka elektroniczna w najnowszej części „Resident Evil” sprawdza się znakomicie. Seria wypracowała swój unikalny styl muzyczny, a soundtrack, oparty na szybkiej, dynamicznej elektronice, doskonale komponuje się z dużym tempem akcji.
Uniwersum Resident Evil kryje w sobie olbrzymi potencjał fabularny i trochę szkoda, że w wielu poprzednich częściach ten świat wykorzystywany był zaledwie jako tło do efektownej akcji. Próba dodania do serii sensowej treści nastąpiła stanowczo zbyt późno, ale zawsze lepiej późno niż wcale. Film „Resident Evil: Ostatni rozdział” to jeden z najjaśniejszych punktów w kinowej historii tej serii. Ostania część dostarcza nam sporej dawki akcji w fantastycznej i niezwykłej scenerii postapokaliptycznego świata. Film odpowiada także na wiele pytań dotyczących Alice i korporacji Umbrella. Jako miłośnik fantastycznych i lekko odjechanych filmowych światów, muszę polecić „Ostatni rozdział” wszystkim fanom serii. Natomiast dla szerszej publiczności pozostawię ocenę „Można zobaczyć”.
Guli
Trailer / zwiastun
Zobacz także:
- Wszystkie Filmy Science-Fiction 2017 roku >>
- Recenzja filmu „iBoy” >>
- Listy, Rankingi i Zestawienia filmów SF >>
- Recenzje filmów SF >>

A mnie zastanawia co się stało między zakończeniem ostatniego filmu-zastanawiam się co się stało po tym jak Alice wparowała do Białego domu a początkiem nowego filmu,myślałem że pokażą co dokładnie się działo w tym momencie a nie jak już jest po fakcie ale mimo tego ostatnia część tego serii filmów i tak jest fajna.
Ze względu na moją sympatię do serii mam nadzieję że jest to naprawdę ostatni rozdział.
Wiedziałem że film będzie szatkownicą dla nastolatków, ale poszedłem bo stać mnie było na ewentualne zmarnowanie tego czasu.
Film jest zwyczajnie kiepski, akcja albo sie wlecze albo wszystko dzieje się tak szybko żeby oko tego nie uchwyciło.
Potwory/bossowie zrobieni na odwal, plus żenujące latające „smoki”.
Plastyczny tłum zombie (sól serii), który mógłby być plagą szczurów, albo jakimś „sharknado” – bez znaczenia.
Niemniej jednak w miarę sensownie opowiedziana historia parasolki.
„Holiłudy” jak wiadomo czynią wszystko brudnym, kupują i niszczą dobre pomysły i marki, bo nie mają własnych i to jest tego przykład.
Żeby mieć odniesienie w co przemieniła się tak naprawdę ta świetna japońska historia, odpalcie sobie pierwsze Residenty z Playstation na jakimś emulatorze.
Hej. Zgodzę się, że sami Zombie stali się w ostatniej części najniższą kastą. Oni po prostu są. W pierwszej części to byli wszystkim. Dlatego Resident z każdym kolejnym odcinkiem odbierałem bardziej jako rozgrywkę pomiędzy Alice i Umbrella, niż jako walkę z zombie. Co do akcji jest nierówna, ale pewne elementy bardzo mi sie podobały, o czym wspomniałem w recenzji. Ponadto Resident zawsze miał i ma dramatyzm, to się po prostu dobrze ogląda, nawet przy niedoskonałościach. Co do gier zamierzam się za nie zabrać. Słyszałem wiele dobrego o najnowszej części.
Heh, jak dla mnie to jednak ocena powinna być wyższa, skoro piszesz o najjaśniejszym punkcie serii. To mimo wszystko stronka dla pasjonatów „klimatów”. Szersza publiczność to niech się karmi „obiektywnymi recenzjami” bezpłciowych molochów;)
Resident mi się podobał i dał dużo frajdy, absolutnie jestem za tym, żeby produkować jak najwięcej takich filmów. Nadal jest to jednak film akcji, tematy sci-fiction są gdzieś na marginesie. To co najbardziej pociągało mnie w tej części, to właśnie skupienie się na przedstawieniu uniwersum po apokalipsie zoombich. Jak mógłby wyglądać taki świat, jakie są interesy poszczególnych graczy. Wciąż jednak tej kognitywnej strony było troszkę za mało na ocenę wyżej.