Film „Linoleum” (2023) – nietypowe sci-fi z inspirującym przesłaniem

3
  • Film: Linoleum
  • Premiera:
    12.03.2023 (South by Southwest Film Festival)
    24.06.2023 (USA – Internet)
    07.2023 (Polska – HBO Max)
  • Reżyseria: Colin West

 

Film Linoleum (2023) – Fabuła i Opis

Cameron Edwin (Jim Gaffigan) prowadzi nieudany program telewizyjny dla dzieci pt. „Above and Beyond”. Bohater od dziecka zawsze chciał zostać astronautą, ale szare, codzienne życie stłumiło to dziecięce marzenia. Jednak pewnego dnia tajemniczy satelita z ery wyścigów kosmicznych przypadkowo spada z kosmosu na jego podwórko. Cameron, napędzany kryzysem wieku średniego, postanawia przebudować maszynę na wymarzoną rakietę. Początkowo psuje to relacje z żoną (Rhea Seehorn). Dodatkowo wokół bohatera zaczynają się dziać surrealistyczne wydarzenia – nowy sąsiad-sobowtór, samochód spadający z nieba, czy pojawienie się niezwykłego nastolatka. Wszystko zaczyna układać się w spójną całość – Edwin odkrywa, że w historii jego życia kryje się więcej, niż kiedykolwiek mógł się spodziewać.

 

Film Linoleum (2023) – Recenzja / Opinia

 

Film „Linoleum” to przykład kina luźnie powiązanego z science-fiction, życiowego i obyczajowego, z optymistycznym oraz inspirującym przesłaniem. Zwłaszcza owy optymizm może nieco zaskakiwać, ponieważ kino z motywami SF przeważnie przyzwyczaja do przedstawia posępnych wizji przyszłości i – kolokwialnie mówiąc – dołowania widza.

Główny bohater filmu, Edwin, wydaje się być przeciętnym Kowalskim – nie jest zadowolony ze swojej pracy i nie rozumie, dlaczego, kiedy i w jaki sposób stracił młodzieńczy entuzjazm. Gdzie zniknęły wielkie marzenia i nadzieje z dzieciństwa? Kiedy stał się przeciętny? Dlaczego nie zauważył tego procesu i czy życie nie przyniesienie mu już nic szczególnego?
Film na początku prezentuje szary świat bohatera, który każdy z nas doświadcza podczas rutynowego życia. Później jednak okazuje się, że wystarczy kilka niecodziennych wydarzeń, aby ten świat pełen schematów i niezadowolenia całkowicie się odmienił. Zatracona młodzieńcza iskra nagle może wrócić, trzeba tylko być gotowym na ponowne odkrycie siebie i konsekwentne podążanie obraną ścieżką do bycia lepszym… po prostu.

Film „Linoleum” m.in. poprzez subtelny sarkazm przypomina, że to tylko od nas zależy, jak duży i kolorowy jest otaczający świat. Ten film potrafi wzruszyć, rozbawić, zasmucić, zmusić do refleksji, a przede wszystkim przekonać, że mimo różnych przeciwności warto żyć, a każdy z nas ma w sobie moc, by nadal kształtować kierunek, w jakim chce podążać.

Na pewno trudno jest skategoryzować „Linoleum”, gdyż zaczyna się jak czarna komedia, a później zahacza nawet lekko o thriller science-fiction. Niemniej jednak przez cały czas utrzymuje subtelny i inteligentny humor, oraz satyrę na kapitalistyczne życie, a także wykorzystuje nietypową konwencję, by mniej lub bardziej bezpośrednio naśmiewać się z mediów, polityki, religii czy po prostu – ludzkiej natury.

Mimo że mamy tutaj kino powolne i bardzo spokojne, to jednak w filmie nie brakuje zwrotów akcji i dużych niespodzianek, które utrzymają widza w niepewności aż do napisów końcowych. Mocno refleksyjna i wzruszająca końcówka filmu może poruszyć nawet zatwardziałych cyników.

Warto wyróżnić bardzo dobrą kreację Jima Gaffigana, który tchnął życie w swoją postać i wiarygodnie wcielił się w bohatera, oraz na obsadę dalszego planu na czele z Rhea Seehorn (Kim z „Zadzwoń do Saula”).

Dla niektórych widzów mankamentem produkcji może być jej powolne tempo. Osobiście jednak nie przeszkadzało to w odbiorze, a wręcz pomagało w budowaniu specyficznej atmosfery. Niemniej jednak w paru momentach, zwłaszcza w środkowej części filmu, faktycznie można odczuć zbyt długie sceny i nadmierne spowolnienia.
Brakuje również płynności w kilku przedstawionych wątkach oraz zdarzają się pewne luki fabularne, zwłaszcza dotyczące postaci pobocznych. Jednak większość tych mankamentów zostaje zaspokojona w satysfakcjonujący sposób w końcówce, na którą zdecydowanie warto czekać.

 

Film „Linoleum” nie jest produkcją oczywistą ani banalną, mimo że dotyczy pozornie prostego i nudnego życia szarego bohatera w kryzysie wieku średniego. To kino nieco „dziwne”, ale jednocześnie bardzo oryginalne i odważne, które po seansie zostawi wiele do przemyślenia. Colin West podjął się trudnego tematu – w nietuzinkowy sposób spróbował uchwycić to, co w naszym życiu jest zwyczajnie proste i jednocześnie najistotniejsze, pomimo że często komplikujemy te rzeczy i umniejszamy ich znaczenie. I wyszło mu to pięknie. Stworzył film znacznie głębszy, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka – poruszający, wyciskający niejedna łzę z oka, przyjemnie alegoryczny oraz bardzo refleksyjny.
Warunkiem pełnego zrozumienia tej produkcji jest doczekanie do jej zakończenia, co może sprawić trudności osobom, które nie przepadają za nietypowym i powolnym kinem.

 

OCENA :

Polecam z malutkim minusem
dr Gediman

 

 

 

Zwiastun / Trailer

 

Ciekawy artykuł? Doceń naszą pracę:
[Głosów: 14 Średnia: 4.7]
Zobacz także
3 komentarze
  1. Tharon

    No nie jest to akcyjniak ale warto obejrzeć i mi się podobał. Z tym „thriller science-fiction” to bym nie przesadzał. Faktycznie trudno go „upchać” w konkretną szufladę. Dobrze jest czasem obejrzeć coś innego niż kolejną walkę dobra ze złem lub odwrotnie…

  2. Piotr

    Dzięki, dodaję do obejrzenia :)

    1. Michał

      Wygląda ciekawie

Dodaj komentarz

Klikając "Wyślij komentarz" wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych wpisanych w formularz komentarza w celu publikacji, moderacji i udzielenia odpowiedzi na komentarz zgodnie z Regulaminem Serwisu i Polityką Prywatności.