Film „Kill Command” / „Identify” (2016) – Recenzja
Film „Kill Command”, znany także jako „Identify”, mimo iż podejmuje temat sztucznej inteligencji, nie ma ambicji ścierania się z tuzami kina filozoficznego. Zamiast stawiać fundamentalne pytania o istotę człowieczeństwa, twórcy filmu skupiają się na akcji i dopieszczaniu wyglądu wygenerowanych komputerowo groźnych maszyn. Efekt ich pracy stanowi jednak przyjemny, łatwy w odbiorze, kameralny film o specyficznym klimacie, skierowany głównie do miłośników kina science-fiction.
- tytuł: Kill Command
- drugi tytuł: Identify
- premiera: 13 maja 2016 (Wielka Brytania); w Polsce na DVD
- reżyseria i scenariusz: Steven Gomez
Fabuła:
W niedalekiej przyszłości rozwój technologii pozwala na powstanie skutecznych maszyn do zabijania. Elitarna jednostka wojskowa zostaje przetransportowana do ośrodka szkoleniowego, znajdującego się na pewnej tajemniczej wyspie. Zdarzenia, które na początku odbierane są przez członków oddziału jako zwykłą część szkolenia, z czasem przeradzają się w rozpaczliwą walkę o przetrwanie. Wyspa jest bowiem opanowana przez nietypowego wroga…
Recenzja:
Film „Kill Command”, mimo iż podejmuje temat sztucznej inteligencji, nie ma ambicji ścierania się z tuzami kina filozoficznego. Zamiast stawiać fundamentalne pytania o istotę człowieczeństwa, twórcy filmu skupiają się na akcji i dopieszczaniu wyglądu wygenerowanych komputerowo groźnych maszyn. Efekt ich pracy stanowi jednak przyjemny, łatwy w odbiorze, kameralny film o specyficznym klimacie, skierowany głównie do miłośników science-fiction.
Twórcy, by zwiększyć doznania widza, sięgnęli po powszechne lęki związane z kierunkiem rozwoju uzbrojonych maszyn.
Każdy z nas musi choć odrobinę odczuwać niepokój, patrząc chociażby na obecne śmiercionośne wykorzystywanie dronów oraz pojawiające się tu i ówdzie pomysły obdarzenia maszyn algorytmami samouczącymi, mających zwiększyć ich skuteczność.
Wybór twórców formy realnego straszaka wydaje się zatem uzasadniony i w filmie spełnia swoją rolę, lecz już z założenia jest obdarzony pewnym ryzykiem wtórności.
Zawsze, gdy się głębiej zastanawiam nad konsekwencjami użycia samodoskonalącej się broni, mimowolnie przemykają mi przed oczami sceny z filmu „Terminator”, przedstawiające działalność 'dzieci’ Skynetu lub słyszę świdrujący w głowie krzyk „Screamersów” z filmu opartego na opowiadaniu Dicka.
Twórcy „Identify” podjęli próbę odróżnienia się od konkurencyjnych produkcji rezygnacją z budowania straszaka w skali globalnej. Postawili zatem na kameralność i odseparowany obszar – niewielką wyspę, stanowiącą poligon doświadczalny maszyn bojowych, które z iście nieludzkim oddaniem sprawie dążą do doskonalenia sposobów walki.
Ich przeciwnikiem jest kilkuosobowy oddział weteranów, stereotypowych twardzieli, którzy ku swojemu nieszczęściu nie mają bladego pojęcia, w co wdepnęli.
źródło: http://vivani.top/index.php?id=384798
Ów oddział komandosów stworzono według nadmiar uproszczonego wzoru, czerpiąc garściami z klasyków gatunku. Poprzez brak odpowiedniego wprowadzenia, nadmierną ilość niedopowiedzeń i niedostatki w przedstawieniu historii oraz motywów działań poszczególnych żołnierzy, otrzymujemy jednak dość karykaturalny obraz oddziału przekalkowanego z innych produkcji (z filmem „Predator” na czele).
Niemniej jednak udany dobór aktorów pod grane role, jak i przydzielenie im odpowiednich kwestii, ratuje nieco sytuację. Jak już wsiąkniemy wraz z żołnierzami w wir walki, przestaniemy zwracać uwagę na wspomniane wcześniej niedociągnięcia. Oddział zaczyna funkcjonować w miarę prawidłowo, trybiki się zazębiają.
Mimo, iż twórcy filmu „Identify” nie zrobili praktycznie nic, aby widz przejmował się losem którejkolwiek z postaci, kreacje zwłaszcza Bentley’a Kalu (Robinson) i Davida Ajala (Drifter) łamią schemat. Aktorzy błyskawicznie łapią więź z widzem, a ten szybko orientuje się, komu należy kibicować.
Wspominając o grze aktorskiej, należy wytknąć nijaką kreację Vanessy Kirby (Mills), która nie przekonuje ani jako człowiek, ani jako zachipowana pół maszyna. Aż strach pomyśleć, jak fatalna w odbiorze była by stworzona przez nią, bezbarwna postać, gdyby nie wyświetlacze na jej siatkówkach i parę bajeranckich, software’owych możliwości, które nadają jej nieco kolorytu.
źródło: http://www.imdb.com/title/tt2667380/?ref_=ttmi_tt
Wyszczególniając wady filmu, najbardziej irytująca wiąże się z celnością ‘sztuczniaków’. Maszyny strzelają do ludzi zastanawiająco nieprecyzyjnie, potwornie marnotrawiąc amunicję. Są one również w paru scenach wyjątkowo niekonsekwentne w swoich działaniach. Decyzje głównego robota, zarządzającego sztuczną ferajną, niejednokrotnie poddają w wątpliwość jego ‘zimną’ kalkulację.
Ale cóż, należy pamiętać, że Terminator goniący rodzinę Connor, również mógł szybko i jednym ruchem zakończyć życie zarówno Sary, jak i jej syna, a zamiast tego wolał miotać bez większego sensu ich ciałami ;). Widowisko musi trwać.
Oceniając film „Kill Command” należy pamiętać, że to niezależna i niskobudżetowa produkcja, która nie ma ambicji wyzwolenia się z okowów kina klasy B.
Reżyser i scenarzysta (Steven Gomez) jest doświadczonym specjalistą w zakresie efektów specjalnych. W ramach samorealizacji postanowił zadebiutować filmem pełnometrażowym, opartym na jego własnym pomyśle. Twórca miał na tyle determinacji, aby doprowadzić do realizacji pomysłu, za co już należą mu się pochwały, gdyż wbrew pozorom nie jest tak łatwo zadebiutować w branży z pełnometrażówką.
Twórca, zgodnie ze swoimi zainteresowaniami, skupił się głównie na sferze wizualnej. Od strony fabularnej nie możemy zatem spodziewać się tutaj przełomu i trudnych do przewidzenia zwrotów akcji. Przewidywalność jest sporą wadą tej produkcji.
Niemniej od strony wizualnej film spełni wymagania widzów, oczekujących doprecyzowanych animacji i efektownego wykorzystania CGI. Muszę przyznać, że animacje robotów są w pełni wiarygodne i ciężko jest tutaj szukać dziury w całym. Co istotne, w filmie umiejętnie wyważono efekty specjalnie, nie pozwalając im przytłoczyć obrazu.
źródło: https://pl.pinterest.com/pin/173388654382258731/
Biorąc pod uwagę sposób realizacji i kameralność produkcji – film nawiązuje do produkcji Sci-Fi z poprzedniego wieku, gdzie często stosowano tani chwyt (w sensie dosłownej kosztowności) wrzucenia paru aktorów na niewielki obszar (obdarzony scenografią lub nie), danie im wroga i niech się dzieje.
Znajdziemy tutaj kilka ciekawych ujęć i dobrą pracę kamery + trochę udanych, złowrogich scen półmrocznego lasu.
Muzyka nie jest wyszukana, lecz bardzo oszczędna i minimalistyczna. Nigdy nie wychodzi ona przed szereg, lecz delikatnie tyka w tle, mimowolnie podtrzymując uwagę widza, oczekującego zaraz jakiegoś zwrotu akcji. Nie ma jednak szans na to, aby soundtrack został przez kogokolwiek zapamiętany na dłużej. Zapomnimy o nim zaraz po napisach końcowych.
Miłośników fantastyki „Kill Command” (Identify) powinien dość łatwo skusić. To całkiem przyzwoita pozycja, rozumiana jako film do luźnego, rozrywkowego obejrzenia w domowym zaciszu. Mimo paru dłużyzn, zwłaszcza dokuczliwych przed finałową rozgrywką, nie powinniście mieć problemów z niekontrolowanym opadaniem powiek.
OCENA: 5/10
Dr.Gediman
Trailer / zwiastun:
źródło foto: http://www.imdb.com/title/tt2667380/?ref_=ttmi_tt
Zobacz także:
- Film „10 Cloverfield Lane” – Recenzja >>
- Recenzja „Batman v Superman: Świt sprawiedliwości” >>
- Lista filmów science fiction 2016 roku >>
Film nosi tytuł Identify (Identyfikacja) co zresztą jest w scenariuszu wiodące, oczywiste i widoczne, a nie jakieś Kill Command. Mimo że to replika mieszanki Predatora z Terminatorem to jak na klasę B całkiem niezłe. Ścieżka dźwiękowa to plus, na wpadki logiczne trzeba przymrużać oko (Mills otwiera drzwi radiowo a lepsze od niej roboty s.a.r. to muszą już ciąć palnikiem) i da się pooglądać… Dobra rola głównej aktorki.
Dzięki za komentarz.
Odnośnie tytułu – „Indentify” to po prostu drugi tytuł tego filmu, oficjalny to „Kill Command” – na różne światowe strefy film ten miał przydzielone różne tytuły. Trochę to dziwne, ale się zdarzam zwłaszcza dla produkcji niszowych.
Aby było czytelniej – uwzględnimy 'Identify’ w tytule tekstu :).
No cóż , może w kinie nie, jednak ja zrobiłam napisy do tego filmu( Rip z Blu Ray, ok. 8 giga wielkość pliku).
Ci co wiedzą o co biega znajdą ten film.