H.R. Giger – Epitafium

1

12 maja 2014 roku w wyniku domowego wypadku zmarł Hans Rudolf Giger. Ojciec postaci Ksenomorfa i jeden z najbardziej niezwykłych malarzy-surrealistów odszedł bezdzietnie w wieku 74 lat.

Postać Gigera jest zasłużona zarówno dla kinematografii, jak i najogólniej pojmowanej Sztuki. Szwajcarski surrealista przez kilkadziesiąt lat działalności wykreował nie tylko ponadczasową postać Obcego, lecz cały unikatowy, biomechaniczny styl. Na trwałe zapisał się w dziejach nurtu zapoczątkowanego przez Salvadora Dali, Giorgio de Chirico czy Rene Magritte, podchodząc do surrealizmu w niespotykany dotąd sposób. Artykuł ten nie jest zwyczajnym nekrologiem, lecz bardziej przeglądem życia, twórczości i postawy tego artysty oraz opowiada o jego wpływie na całokształt współczesnej sztuki. Niezwykłość tego malarza i jego wkład w kinematografię Sci-Fi zasługuje na szersze rozpatrzenie, niż nota biograficzna czy zwykły przegląd życiorysu.

 

  • PUSTY TRON

Surrealizm to niezwykła dziedzina Sztuki, zarezerwowana dla twórców odznaczających się niebywałą wyobraźnią, pomysłowością oraz nieprzeciętnymi umiejętnościami warsztatowymi. W większości przypadków reprezentowana jest przez artystów skrajnie ekscentrycznych, pozytywnych dziwaków, oderwanych od rzeczywistości indywidualistów. Surrealiści częściej od innych twórców prezentują sobą unikatowy typ człowieka-myśliciela, poszukiwacza i filozofa.

Właśnie takim twórcą był Hans Rudolf Giger – żyjącym w świecie snów, oderwanym od codzienności mrocznym dziwakiem, skutecznie usiłującym przelać na płótno ciemną stronę człowieczeństwa.  W swojej twórczości koncentrował się na pesymistycznej futurystyce, biomechanicznych aktach i erotycznych scenach, zapełnionych zdeformowanymi, na wpół biologicznymi istotami. Sceny wyglądające jak kadry z dusznych i przygnębiających snów, wyniszczone pochmurne krajobrazy, potworne istoty oraz wszechobecne odniesienia do śmierci i rozpadu stanowią swoiste podsumowanie destruktywnej natury człowieka oraz negatywną prognozę dla jego przyszłości. Niezwykła trafność jego dzieł potęgowana jest unikatowym, dla niektórych odbiorców wręcz szokującym stylem, określanym przez krytyków jako „biomechaniczny”. W dużej mierze ten właśnie niepokojący styl przyczynił się do sukcesu artysty.

„Giger, wykrawasz tkanki mojego ciała, tniesz ich komórki na plasterki, wkładasz pod mikroskop i pokazujesz wszystkim. Kroisz mój mózg na kawałki ostrzem brzytwy i, wciąż pulsującymi, pokrywasz płótno. Jesteś obcym skulonym na dnie mego ciała, składającym jaja, z których wykluwają się dziwy. Utkałeś sobie kokon z jedwabnych nici i wydrążyłeś tunel prosto do rozumnych regionów mojego umysłu. Giger, ty widzisz dalej niż my wszyscy…”

– Timothy Leary

Genezą obrazów Gigera była jego głęboka fascynacja mrokiem i erotyką, połączona z zamiłowaniem do mechanizmów i biologicznych struktur. Większość jego dzieł może nasuwać skojarzenie z narkotycznymi wizjami, jednak ich twórca miał inne źródło „natchnienia”. Malarz cierpiał na okresowe zaburzenia snu, co w połączeniu z jego zainteresowaniami oraz umiejętnościami dawało niesamowite rezultaty. Cechował się ponadto wyjątkową pracowitością – potrafił przez trzy dni bez snu malować jeden obraz. W wywiadach wspominał, że sztuka stanowi dla niego sposób odreagowywania.

Zdumiewającą wręcz kwestią jest życie osobiste Gigera. Malarz, który przelewał na płótno koszmarne, chore i groteskowe sceny, w życiu prywatnym był ponoć bardzo przyzwoitym człowiekiem. Owszem, był mrocznym dziwakiem o niepokojących zainteresowaniach, jednak na tym koniec. Nie istnieją żadne doniesienia o skandalach, narkotykach czy aferach finansowych. Mimo jego niezdrowej fascynacji erotyką, nie reprezentował sobą żadnych dziwactw czy dewiacji, ani nie wdawał się w żadne głośne romanse. Mimo obsesji na punkcie mroku, zła i okultyzmu, nigdy nie złamał prawa, nie angażował się w działalność sekt ani nie hołdował dziwacznym ideologiom.

Kwestia narkotyków pozostaje jednak dość niejasna i trudna do określenia. Brak jest wyraźnych przesłanek ku uznaniu go za ich użytkownika, zaś sama dziwaczność jego obrazów i znajomość z Timothy Leary’m jeszcze o niczym nie świadczy. Niektóre źródła podają, że wspólnie zażywali LSD a także, że związek Gigera z Li Tobler obfitował w narkotyki. Jednak co z tego jest prawdą, a co dorobioną „romantyczną legendą” – trudno jest ocenić. Osobiście jednak odniósłbym się sceptycznie do rzekomych narkotycznych zamiłowań artysty – sztuka tworzona pod wpływem substancji odurzających jest z reguły sztuką jarmarczną, czymś jedynie cudacznym, zaś twórczość tego artysty z pewnością taka nie jest.

Giger był ponadto człowiekiem dość nieśmiałym i cichym. Jako introwertyk nie przepadał za tłumami, czasem nawet żartował, że podczas spotkań z wielbicielami ma ochotę nosić maskę. Miał zdystansowany stosunek do świata, nie lubił przemocy i nieuczciwości. Zdawał sobie sprawę, że jest dość ufnym człowiekiem. Fascynował się kobietami, które uznawał za swoje muzy.

Możliwe, że na fascynację Gigera śmiercią i mrokiem miała wpływ pewna kobieta, w której był zakochany, a która popełniła samobójstwo. Mowa tutaj o Li Tobler, jego wielkiej miłości – szwajcarskiej aktorce, przyjaciółce i partnerce. Historia związku Gigera z Li stanowi jeden z najciekawszych wątków w jego karierze i zarazem jedyny kontrowersyjny epizod z jego życia osobistego, nagłośniony dopiero post factum. Li była swoistą muzą artysty, jednak ich związek miał dość burzliwy przebieg. Rezultatem tego było samobójstwo modelki w 1975 roku, które Giger bardzo przeżył. Pojawiły się wtedy oskarżenia o jego zły wpływ na kobietę, a nawet wątpliwej autentyczności legenda, jakoby przez pewien czas trzymał w domu jej szczątki. Od tamtej pory w jego obrazach wyjątkowo często występuje ta sama twarz, wizerunek 27-letniej kobiety. Swojej zmarłej kochance poświecił cały cykl Li.

Warto też zaznaczyć stosunek Gigera do spraw materialnych. Wbrew ostrzeżeniom swojego ojca, że nie zdoła zarobić na sztuce, stał się on człowiekiem dość bogatym. Posiadał dobry zmysł biznesowy i umiejętnie prowadził interesy. Wykorzystywał między innymi popkulturę, tworząc przedmioty użytkowe i zakładając własne bary. Miał jednak niezwykle uczciwy stosunek do sztuki i zawsze zachowywał odpowiednią hierarchię wartości – sztuka musi być na pierwszym miejscu, zaś pieniądze dopiero potem. 

Porównując go do większości współczesnych sław, które gotowe są „zeszmacić” zarówno siebie, jak i powszechne wartości dla chwili rozgłosu, sprawia on o dziwo wrażenie cichego i skromnego twórcy. Nie można mu odmówić pewnego rodzaju klasy, która dzieli artystów na dwie kategorie: na tych, którzy natrętnie pchają się na podium oraz na tych, którzy czekają aż sami zostaną na nie zaproszeni. Ci pierwsi szybko zostają zepchnięci przez kolejnych wpychających, zaś ci drudzy zajmują zasłużone miejsce w katalogu wybitnych.

Styl życia Gigera pokazuje również, jak wielka może być różnica pomiędzy ludzkimi czynami, a myślami. Lecz nie w znaczeniu dwulicowości, lecz zwyczajnego dobrego obycia. Mimochodem naszło mi skojarzenie z Mefistofelesem Goethego, który „wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro”. Czy można przypisać tą postawę Gigerowi? W pewnym sensie, na pewno.

„[…] Jestem tym duchem, który zawsze przeczy!
I bardzo słusznie, bo wszelkie istnienie
Zasługuje wyłącznie na zniszczenie.
Najlepiej żyłoby się w pustym świecie.
Więc to, co grzechem zwiecie,
Rozkładem, złem po prostu, dnem i dołem,
Moim właśnie jest żywiołem.”

Goethe, „Faust”, cz.I

Poezja Goethego znajduje odzwierciedlenie w twórczości Gigera. On sam był człowiekiem o dość romantycznym usposobieniu, miłośnikiem Lovecrafta i Böcklin’a. Typowa romantyczna fascynacja mrokiem i duchowością w połączeniu z modernistycznym wydźwiękiem i racjonalnym futuryzmem, wprowadziła do surrealizmu coś zupełnie nowego. Takiej tematyki nie podejmowali wcześniej żadni malarze tego nurtu, którzy z reguły przelewali na płótno treść  całkowicie baśniową lub też łączyli elementy snu i jawy.

Można by rzec, że Giger wprowadził małą rewolucję do prezentowanego przez siebie gatunku malarskiego. Rewolucja jest tutaj jednak, moim zdaniem, złym określeniem. Rewolucja, zwłaszcza w sztuce, zawsze kończy się czymś złym. Zawsze jest wbrew intencjom krokiem wstecz i prowadzi do zniszczenia akurat tego, co było najlepsze w dotychczasowym ładzie. Wystarczy spojrzeć na działania kubistów, abstrakcjonistów i nurt dadaizmu, które doprowadziły do powstania nowoczesnej antysztuki. Najlepszym określeniem na działania tego surrealisty jest ewolucja – konstruktywny rozwój.

Pozostaje jeszcze ostatni z powodów, dla których tak szanuję twórczość tego artysty: Giger wiedział, jak to już w artykule o nim zacytowałem, wiedział kiedy zejść ze sceny. Jest to rzadka wiedza, której nie posiada niestety większość współczesnych głośnych twórców. Nie mogąc się rozstać z raz zdobytą sławą, chcą jak najdłużej stać w świetle jupiterów. Kończy się to zazwyczaj wewnętrznym wypaleniem takiego człowieka, którego działania nadszarpują cały wcześniejszy dorobek, zaś widz zaczyna po prostu ziewać. Artyści wbrew pozorom również podchodzą pod ten schemat. Zdarzali się co prawda wielcy malarze tworzący swoje dzieła aż do późnej starości, jednak najczęściej robili to w celach zarobkowych, które nie niosły ze sobą radości twórczej. Nawet najbardziej płodny artysta prędzej czy później wyczerpie wszystkie swoje wizje, po czym pozostanie mu przejście na zasłużony odpoczynek. Giger zmarł jako twórca spełniony.

  • WIELKIE DNI REALIZMU MAGICZNEGO JESZCZE NIE MINĘŁY

Ostatnie dekady były dla surrealizmu dość cichym czasem. Wraz ze śmiercią pokolenia zachodnich malarzy tego nurtu, zszedł on na dalszy plan, zastąpiony kolejnymi, bardziej kontrowersyjnymi i awangardowymi trendami: pop artem, op-artem, minimalizmem i innymi „rewolucyjnymi” wymysłami zbuntowanych artystów. Nie znaczy to oczywiście, że surrealiści wyginęli – wręcz przeciwnie. Coraz większa grupa twórców zaczęła interesować się tego typu malarstwem, jednak wśród widzów, przyzwyczajonych do coraz to nowszych dziwactw i niezwykłości, nie budziły już one sensacji. Gigerowi udało się przełamać przez wysokie wymagania publiki, bowiem tak oryginalnej sztuki żaden z krytyków jeszcze nie oglądał. W pewien sposób przywrócił on zainteresowanie widzów metafizyką i surrealizmem, przebudził go i wniósł do niego nowe elementy. Oczywiście, całej zasługi nie można przypisać samemu Gigerowi, lecz całej rzeszy malarzy sukcesywnie promujących swoją domenę. Jednak to właśnie Giger stał się jednym z najgłośniejszych surrealistów od czasu śmierci dawnych mistrzów. Przyczynił się do tego również wygrany przez niego w 1980 roku Oscar za projekt Ksenomorfa – kapitalnego pomysłu na połączenie sennych wizji z fantastyką naukową. Zapraszam do obejrzenia skromnego, w stosunku do ogromu twórczości Mistrza, pokazu – galeria prac H. R. Giger oraz relacji z mojej wizyty w Szwajcarii – Muzeum Gigera.

Pewne jest to, że nie pojawi się już kolejny artysta pokroju Gigera. Każdy prawdziwy twórca jest jedyny i niepowtarzalny, próżno szukać drugiego podobnego. Wszystkich miłośników ojca Ksenomorfa może tutaj spotkać rozczarowanie, że ten biomechaniczny rozdział w dziejach Sztuki definitywnie się zakończył. Może to jednak i lepiej – czy ktoś chciałby ujrzeć zdublowanego Salvadora Dali, czy też Arnolda Böcklin’a? Czy miałoby sens powtarzanie czyiś pomysłów, na przekór ich autorom, przeciągając strunę i odgrzewając potrawy ugotowane przez lepszego kucharza? Giger zmarł, pozostawiwszy po sobie pełen, skończony i dopracowany dorobek artystyczny. Niczym Horacy postawił samemu sobie pomnik, utworzył  ciekawy i niesamowity epizod, który po sobie zamknął. Zupełnie jakby pisał wciągającą książkę, która kiedyś musi się zakończyć.

Gdyby miał się pojawić następca szwajcarskiego mistrza, z pewnością pokazałby on nam coś zupełnie nowego – równie niezwykłego i fascynującego, czego jeszcze wcześniej nie widzieliśmy. Podobnie jak Bosch zadziwiał widzów swoimi wizjami piekieł i niebios, jak Chirico metafizycznymi krajobrazami, jak Dali miękkimi zegarami, jak Giger biomechanoidami, tak on zapewne pokaże światu to, co jeszcze drzemie ukryte w ludzkiej podświadomości. Pozostaje nam tylko czekać.

Źródła fotografii:

http://www.peoples.ru/art/painter/hans_giger/
http://giger.com/gigerframeset.php
http://alienage11.com/43-good-as-dead.shtml

Zobacz także:

Ciekawy artykuł? Doceń naszą pracę:
[Głosów: 7 Średnia: 5]
Zobacz także
1 komentarz
  1. Ninho

    W dokumencie „Dark Star” z 2014 roku, Giger przyznawał, że tworzył także podczas kilku tripów na LSD. Ale wówczas malował obrazy olejne, zupełnie inne od typowych dla siebie dzieł.

Dodaj komentarz

Klikając "Wyślij komentarz" wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych wpisanych w formularz komentarza w celu publikacji, moderacji i udzielenia odpowiedzi na komentarz zgodnie z Regulaminem Serwisu i Polityką Prywatności.