„The Running Man” (2025) – Nowy film wierniejszy prozie Kinga
Film „The Running Man”, będący nową ekranizacją powieści Stephena Kinga, trochę niespodziewanie zapowiada się na jedną z bardziej intrygujących i szalonych premier science fiction 2025 roku. Dzięki reżyserii Edgara Wrighta, który jest znany z takich produkcji jak „Wysyp żywych trupów”, komedii „To już koniec”, pamiętnego „Baby Driver” czy ujmującego klimatem „Ostatniej nocy w Soho”, mamy do czynienia z adaptacją, która zmierza w innym kierunku niż kultowa wersja z Arnoldem Schwarzeneggerem z 1987 roku. Choć na pierwszy rzut oka temat może wydawać się podobny – brutalna gra o życie w dystopijnej przyszłości – to jednak ton, klimat i sposób opowiadania tej historii są inne.
- Film: The Running Man
- Premiera: 7 listopada 2025 (świat – kina)
- Reżyseria: Edger Wright
The Running Man (2025) – Bliżej powieści Kinga niż poprzedni film
Pierwszy zwiastun ujawnia, że nowy film wraca do korzeni powieści Kinga. Wersja z Arnoldem była w dużej mierze kampową produkcją z charakterystycznym humorem lat 80-tych, co przyczyniło się do jej kultowego statusu. Jednak reżyseria Wrighta, który jest znany z umiejętności łączenia dynamicznej akcji z głębszymi, emocjonalnymi wątkami, przynosi zupełnie nowy vibe. Nowy „The Running Man” zrywa z estetyką lat 80. i przybliża nas do bardziej realistycznego, ponurego obrazu przyszłości, w którym bohaterowie zmuszeni są walczyć o życie w brutalnym systemie rozrywki.
Warto zauważyć, że reżyser zdecydował się na większe nawiązanie do literackiego pierwowzoru, który ma szansę mocniej skoncentrować się na moralnych i społecznych aspektach tego świata, a nie tylko na widowiskowej, pełnej akcji i szaleństwa zabawie. Zamiast kampowego humoru i dość groteskowych bohaterów oraz sztucznych zwrotów akcji, film ma zaoferować widzowi bardziej złożoną fabułę i przemycić więcej głębi w temacie społeczeństwa, władzy i kontroli.
Słowem o samej fabule dla osób nie zaznajomionych z oryginałem pisanym lub pierwszym filmem: przeskakujemy do świata totalitarnej przyszłości, w którym brutalna rozrywka to nie tylko ucieczka od rzeczywistości, ale narzędzie kontroli mas. Główny bohater, Ben Richards, jest zdesperowanym człowiekiem, który zgłasza się do śmiertelnego reality show, by zdobyć pieniądze na leczenie chorej córki. Jako uczestnik show może on udać się w dowolne miejsce na świecie, ale będzie ścigany przez „łowców” wynajętych do jego zabicia.
Psychologiczny ciężar i społeczne tło – o wiele bliższe książkowemu pierwowzorowi – ma odróżnić nadchodzący film od klasyka z Arniem. Obok widowiskowych scen akcji, których ponownie będzie pełno, nowa adaptacja ma skupić się mocniej na desperacji, inwigilacji i medialnej manipulacji, przywracając mroczny i antyutopijny ton, który King zawarł w swojej powieści pod pseudonimem Richard Bachman.
Glen Powell jako Richards – świeże spojrzenie na bohatera?
W główną rolę, którą w oryginale zagrał z ikrą Arnold Schwarzenegger, wciela się Glen Powell. Jego interpretacja Benna Richardsa to postać, która ma być bardziej ludzka i przyziemna. To „every-man” z krwi i kości, a nie niezniszczalny superbohater. Richards w nowej wersji to człowiek, który nie chce być bohaterem, nie ma siły walczyć z systemem, ale i tak zmienia bieg wydarzeń, nie mając zwyczajnie innego wyboru. Wydaje się, że będzie to zdecydowanie bardziej intymna i osobista wersja tej postaci, która ma spore szanse na nawiązanie głębszej więzi z widzami.
Ale nie tylko Powell wprowadza powiew świeżości – również reszta obsady świetnie dopełnia całość. Warto wyróżnić Colmana Domingo (Bobby Thompson) jako prowadzącego z werwą śmiercionośne zawody. Dużo uwagi skupia również na sobie Josh Brolin (Dan Killian) – aktor znany z wyrazistych, często dwuznacznych moralnie postaci. W roli bezwzględnego producenta show najpewniej spisze się doskonale.
Easter eggi i nawiązania do oryginału
Pierwszy zwiastun, jaki zamieszczam w dalszej części artykułu, zawiera także kilka solidnych easter eggów dla fanów oryginalnej wersji z 1987 roku. Jednym z najbardziej wyraźnych jest pojawienie się na banknotach portretu Arnolda Schwarzeneggera, co jest ukłonem w stronę klasycznej produkcji i doskonałym przykładem szacunku do dawnego hitu. Te drobne detale, jak prezenterka stylizowana na image godny lat 80-tych, mają na celu pokazać widzowi duży sentyment twórców względem oryginału, jednocześnie wprowadzając nowe elementy, które wyróżniają nową wersję.
Inny vibe, ale to dobrze – otrzymamy inny film jak w przypadku „Pamięci absolutnej”
Podobnie jak w przypadku „Total Recall”, również „The Running Man” doczeka się reinterpretacji bliższej literackiemu pierwowzorowi. O ile oryginalna „Pamięć absolutna” z 1990 roku z Arnoldem Schwarzeneggerem była kultową, choć dość luźną i nastawioną na akcję adaptacją opowiadania Philipa K. Dicka, to remake z 2012 roku – mimo mieszanych opinii – starał się wrócić do bardziej poważnego tonu i motywów znanych z prozy autora. Tę samą drogę obrał The Running Man A.D. 2025 – częściowo porzuca efektowną, kiczowatą estetykę lat 80-tych na rzecz dystopijnego klimatu wierniejszego książce Stephena Kinga. Nowa wersja wydaje się mocniej stawiać na paranoję, bezsilność jednostki wobec systemu i brutalność mediów, które wykorzystują cierpienie jako rozrywkę – czyli to, co było istotą literackiego oryginału. To podejście nie tylko przybliża film do źródła, ale też lepiej rezonuje z dzisiejszymi lękami społecznymi.
Choć zwiastun wskazuje na duże różnice w tonie i atmosferze w stosunku do produkcji z 1987 roku, reakcje fanów wydają się zdecydowanie pozytywne. W sieci nie brakuje komentarzy, które chwalą decyzję twórców, by stworzyć film, który będzie mniej przerysowany i bardziej odwołujący się do współczesnych tematów społecznych. Ale oczywiście możemy obawiać się i mieć wątpliwości, czy nowa wersja nie straci części swojej oryginalnej energii i iskry totalnego szaleństwa.
Niemniej – możemy otrzymać produkcję, która ma szansę być bardziej przemyślana, z większym naciskiem na psychologię bohatera i społeczny kontekst dystopii. W końcu nie zawsze chodzi tylko o rozwałkę, ale także o refleksję nad miejscem jednostki w brutalnym, zglobalizowanym świecie, prawda?
Premiera w listopadzie 2025 roku
„The Running Man” zapowiada się na film, który nie tylko odświeży klasyczny temat, ale także nada mu nowe życie, zmieniając ton i głębię historii. Zdecydowanie warto śledzić tę produkcję. Premiera przewidziana jest na 7 listopada 2025 roku, kiedy to film trafi na ekrany kin (także w Polsce).
Zwiastun – pierwsze spojrzenie na otoczkę show The Running Man
Pierwszy zwiastun filmu odsłania brutalny, chłodny świat przyszłości – zindustrializowany, przesiąknięty bezduszną kontrolą mediów i korporacji. Społeczeństwo otacza brud i masę problemów. Już od pierwszych sekund uderza dość surowa estetyka. Nowa wersja show nie przypomina kolorowego, niemal komiksowego spektaklu z filmu z 1987 roku – zamiast tego otrzymujemy bardziej mroczne widowisko przypominające współczesne reality show, ale brutalne niczym Squid Game. Wszystko ukazane jest w konwencji surowego thrillera akcji. Da się wyczuć też odrobinę szalonego klimatu poprzedniej wersji oraz zauważyć mile kiczowate elementy. Znajdziemy też subtelne nawiązania – jak m.in. wspomniany Arnold na banknotach – ale ton całości sugeruje, że tym razem The Running Man opowie historię bardziej gorzką i aktualną oraz z szansą na mocniejsze psychologicznie zaangażowanie widza. Jednak będzie tutaj dużo miejsca na zabawę konwencją, brutalność i czystą akcję.
Film w reżyserii Edgara Wrighta będzie świetną okazją, by po raz kolejny zanurzyć się w świecie, gdzie zasady gry są równie niebezpieczne, co fascynujące :).